Kraków ma wiele francuskich akcentów, zaczynając od Konsulatu i Institut français a kończąc na francuskich kawiarniach i restauracjach. Dlatego wszystkim mieszkańcom oraz bywalcom Krakowa chciałabym polecić dzisiaj dwa blogi. Znajdziecie na nich recenzje miejsc, do których warto się udać, między innymi aby skosztować francuskiej kuchni.
Cracovie = Kraków
la cuisine française = kuchnia francuska
Pierwszy blog o intrygującej nazwie Trójspojrzenie na jedzenie prowadzony jest przez 3 osoby. Mamy więc do czynienia z 3 różnymi podniebieniami, 3 różnymi preferencjami kulinarnymi, a co za tym idzie z 3 różnymi punktami widzenia na sztukę kulinarną.
Autorem drugiego bloga - Krakowskie ścieżki smaku jest kobietka o wdzięcznym francuskim pseudonimie Gourmande :)
grourmand / gourmande = łakomczuch, smakosz
Zatem zapraszam do okrycia Krakowa z Francją w tle :)
Trójspojrzenie na jedzenie poleca między innymi :
- Kawiarnię Charlotte, w której można zjeść prawdziwe francuskie śniadanie z chrupką bagietką prosto z pieca, ba można nawet napić się szampana :) (więcej na ten temat TUTAJ)
Zdjęcie "ukradłam" ze strony Trójspojrzenie na jedzenie |
- Restaurację Zazie Bistro, w której można skosztować klasycznych francuskich potraw takich jak bouillabaisse (zupa rybna), escargots (ślimaki) czy crème brûlée (więcej na ten temat TUTAJ)
- Restaurację Scandale Royale, w której można zachwycić się francuskimi serami i nie tylko (więcej na ten temat TUTAJ)
Gourmande poleca zaś :
- La Petite France, czyli sklep i bistro w jednym, w którym można na śniadanie zamówić croissanta a na lunch kawałek tarty (więcej na ten temat TUTAJ)
- warsztaty kulinarne poświęcone francuskim tartom (więcej na ten temat TUTAJ)
Bon appétit chers amis!
PS. A może Wy znacie jakieś ciekawe francuskie zakątki w mieście Kraka?
Dziękuję Ci bardzo za ten post, jestem z Krakowa i pojęcia nie miałam o istnieniu tych miejsc, no może poza La Petit France.
OdpowiedzUsuńDługo szukaliśmy z mężem piekarni, w której moglibyśmy kupić oryginalną bagietkę. Na ul. Św. Wawrzyńca na Kazimierzu jest Francuska Piekarnia, ale niestety tylko z nazwy.
Natomiast sporo produktów, między innymi dżemy i konfitury Bonne Mamman, jogurty La fermiere (uwielbiam za smak i gliniane naczynko, w których są zamknięte) są dostępne w Almie.
Nigdzie natomiast nie mogę znaleźć oryginalnego miodu lawendowego, wszędzie o ile już jakiś się trafi to tylko namiastka... Chyba trzeba się będzie wybrać do Prowansji :)
Byłam w La Fontaine na Sławkowskiej, raz też przyjaciółka zamówiła kolację od nich do domu. Jedzenie pyszne, ale raczej do degustacji niż do najedzenia. Porcje małe. Zanim dobrze siadłam do stołu, moi chłopcy wciągnęli swoje porcje i pół mojej :) Mają dobrą kartę win, tylko ceny z kosmosu.
OdpowiedzUsuńdrogo + mało + smacznie = cuisine gastronomique :)
UsuńJa stroną kulinarną nigdy specjalnie się nie interesowałem, warto natomiast wiedzieć, że jest też Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Francuskiej przy al. Daszyńskiego, koło hali targowej. Są tam kursy francuskiego i możliwość indywidualnych konwersacji z nativem.
OdpowiedzUsuńPrzemior
Wiadomość dla "dobrego duszka" : Merci :)
OdpowiedzUsuńLa Petit France wpisana na liste miejsc do odwiedzenia!
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńzaglądam tutaj od czasu do czasu i myślę, że jest Pani specjalistką od Francji:) Dlatego chciałbym zapytać o radę. Mam możliwość wyjazdu na semestr zimowy do Francji, do wyboru mam Lille, Lyon, Niceę i Aix-en-Provence. Proszę wyrazić swoje zdanie, które z tych miast byłoby najlepszym wyborem. Proszę uwzględnić atrakcyjność miasta oraz koszty życia( to jest dość istotne, jako że stypendium nie jest zbyt wysokie).
Będę wdzięczna za każdą wskazówkę.
Pozdrawiam
Oj aż taką specjalistką to ja nie jestem ;)Przyjaciółka studiowała w Lille (warto pamiętać, że z Lille jest bardzo blisko do Brukseli a tam tanie loty do Polski, w ogóle Lille jest dobrym punktem strategicznym, blisko również do Paryża)a jedna z uczennic studiowała w Lyon. Obie sobie chwaliły. Napisz do mnie na prive'a to spróbuję Cie z nimi skontaktować. Ogólnie są to duże miasta, a jak wiadomo im większe miasto tym droższe. Za moich czasów można się było starać o dofinansowanie do mieszkania/ akademika. Należało się zwrócić do instytucji, która nazywa się CAF. Pamiętam, że była to dość znacząca pomoc finansowa i każdy student z zagranicy mógł się o nią starać.
UsuńNigdy nie patrz na miasto tylko na uczelnie. Wejdź na stronę internetowa szkoły, sprawdź prestiż, liczbę zagranicznych studentów i ogólnie poczuj klimat uczelni.
UsuńCo do kosztów życia to chyba najmniejsze będzie w Aix. Najdroższe jest zakwaterowanie. Mój pokój w akademiku (jednoosobowy z łazienką, pełen lux) kosztował 230 euro ale z CAFu dostawałem 90 euro. A procedura otrzymania stypendium nie jest bardzo uciążliwa. W Nicei z tego co wiem to nie ma akademików więc trzeba szukać czegoś na własną rękę i zarazem koszty będą większe.
Atrakcyjność miasta ciężko oceniać, w Lille masz dużo Polaków i jest niezłą bazą wypadową jeśli chciałabyś trochę pozwiedzać (leży w sercu trójkąta Paryż, Londyn, Bruksela). Najtańszy dojazd będzie też do Lille, bo niedaleko znajduje się lotnisko Charleroi skąd lata dużo tanich lotów do Polski. Minusem Lille jest pogoda, która jest znacznie gorsza niż w trzech innych miastach. Gdybym miał wybierać ze względu na miasto to chyba postawiłbym na Lyon, dużo studentów a koleżanka płaciła tam 150 euro za pokój więc całkiem nieźle ;)
Ale przede wszystkim patrz na renomę szkoły, może napisz jakie szkoły masz do wyboru ;)
Lyon! oczywiście, że Lyon! :)
UsuńA ja się muszę przyznać, że wybierając Rennes w ogóle nie patrzyłam na uczelnie. Pociągała mnie nieznana mi wtedy Bretania. Nie czarujmy się, że stypendium będzie jakimś wyjątkowym wyzwaniem intelektualnym, przynajmniej jeśli chodzi o studentów romanistyki. Chodzi głównie o to, żeby się rozgadać, liznąć trochę kultury, pozwiedzać, miło spędzić czas a przy okazji może się czegoś nauczyć. Moim zdaniem jest to bardziej szkoła życia, sposób na poszerzenie horyzontów niż sposób na znaczące pogłębienie wiedzy. Ale jeszcze raz podkreślam, że wypowiadam się jako absolwentka romanistyki. Studenci kierunków medycznych lub prawa zapewne mają inne zdanie na ten temat. Tak czy siak uważam, że każdy student powinien mieć na koncie wyjazd na takie stypendium :D
OdpowiedzUsuńJa mam zupełnie inne wspomnienia. Zajęcia codziennie od 9 do 17 z godzinną przerwą na obiad co jak na polskie warunki jest ponad siły. A często też siedziało się w szkole do 22 jak się pracowało nad projektami. Ale miło wspominam ten czas :) Na romanistyce pewnie atmosfera jest lżejsza. I głównie chodzi o podszkolenie języka w praktyce. I też uważam, że wyjazd dla studentów romanistyki czy innych filologii powinien być konieczny bo wielu nauczycieli francuskiego nigdy nie było we kraju francuskojęzycznym a później takie osoby uczą kolejne pokolenia uczniów.
UsuńLa Patite France jest swietna!mozna znalezc faktycznie troche francuskich przysmakow, choc wiadomo ze sa drozsze niz we Francji
OdpowiedzUsuńSuper! Dziękuję za odzew!:)
OdpowiedzUsuńJa sama przychylam się ku Lyonowi, zresztą tak jak większość tutaj na forum. Moja uczelnia współpracuje z Université Jean Moulin Lyon 3, z tego co się już zorientowałam to jest to dobra uczelnia. Szczerze mówiąc to chyba jednak wolę południe Francji,a na tanim połączeniu z Polską też mi jakoś nie zależy. W końcu jadę tam po to żeby się czegoś nauczyć, pozwiedzać, poczuć ten kraj:)Aix też wydaję się być atrakcyjne, ale boję się że w takim małym mieście, to będzie lipa mówiąc kolokwialnie.
Robert, w którym jesteś mieście? Jak wrażenia?
m. mogłabyś napisać coś więcej? Dlaczego "Lyon!Oczywiście, że Lyon"?;)
Jean Moulin 3 jest publiczną uczelnią a we Francji z reguły lepsze są uczelnie prywatne ale to też zależy od kierunku.
UsuńJa studiowałem w Reims a obecnie jestem w Dunkierce więc najbliżej mi jest do Lille gdzie byłem parokrotnie. Reims nie jest największej wielkości, klubów można policzyć na palcach jednej ręki ale z drugiej strony w tych małych miastach znajomych się spotyka na każdym kroku, co jest raczej niemożliwe w większych miastach. Aix wcale nie takie małe i masz rzut beretem do Marsylii (największego arabskiego miasta na świecie :) )
widzę, że zrobił się tu niezły off top ;) czemu Lyon? oczywiście to bardzo subiektywna opinia; jak można się domyślać na Erasmusie byłam właśnie w Lyonie; to duże miasto, jest co robić, gdzie wyjść i co zwiedzać, sporo imprez w ciągu całego roku; wielu studentów, w tym wielu z różnego rodzaju wymian; nie tak drogi i nie tak zatłoczony jak Paryż; ładna pogoda i blisko do Szwajcarii :)
Usuńm. czy jest możliwość nawiązania bliższego kontaktu z Tobą?;)Chętnie posłucham rad kogoś kto ma już to za sobą.
UsuńMyślę, że jest ;) Napisz do Justyny i poproś ją o mój adres mailowy.
UsuńRobert widzę,że jesteś w temacie. Co zatem sądzisz o pozostałych uczelniach:
OdpowiedzUsuńUniversité Aix-Marseille, Aix-en-Provence;
Lille Catholic University;
Université de Nice – Sophia Antipolis, Nicea.
Fakt, iż jest to największe miasto arabskie bardziej mnie zniechęca niż zachęca;)
Dlaczego wybrałeś Francję i na jakim poziomie był Twój język?
Do katolickiego bym nie szedł chyba, że jesteś głęboko wierząca. Z tych co podałaś to najbardziej mi podpasował Lyon, uczelnia wydaje się całkiem profesjonalna i jest całkiem duża więc powinno być wiele studentów zagranicznych. Możesz też sprawdzić przedmioty, które będziesz miała do wyboru, powinny być gdzieś na stronie a jak nie to może wyślij maila do odpowiednika biura wymiany zagranicznej uczelni francuskiej to może ci odeślą. Z doświadczenia wiem, że fajnie brzmiący przedmiot może się okazać totalną porażką ale możesz chociaż zobaczyć czy masz duży wybór.
UsuńJak masz możliwość to podejdź do organizacji studenckiej na twojej uczelni zajmującej się wymianami zagranicznymi (np. Erasmus Student Network) to może ci troche podpowiedzą, może znajdziesz kontakt do erasmusów którzy już tam pojechali lub do Francuzów obecnie przebywających w Polsce.
A Francję wybrałem ze względu na znajomość podstaw języka, język znałem słabo ale w miarę komunikatywne gdy musiałem gadać po francusku. Ale uczelnia była cała po angielsku, zajęcia też, więc francuskiego nie musiałem znać.
UsuńJak nie znasz języka przynajmniej na poziomie C1 to będziesz się męczyć i lepiej już dziś zacznij się osłuchiwać z francuskim (polecam filmy francuskie) a po pół roku zobaczysz efekty.
Nie no... Chyba z tym C1 to lekka przesada... Moim zdaniem na początek skromne B1 w zupełności wystarcza :)
UsuńZgadzam się z m. C1 jeśli chodzi o francuski to już baaardzo wysoki poziom. Z B1 można sobie poradzić. W Rennes spotkałam Polaków, którzy prawie w ogóle nie mówili po francuski, ale oni akurat studiowali malarstwo, więc posługiwali się innymi środkami wyrazu ;) Wszystko zależy od kierunku. Ogólnie wykładowcy są wyrozumiali, choć oczywiście jakieś minimum komunikacji musi być zachowane. Oczywiście im wyższy poziom, tym lepiej, więcej skorzystamy z wykładów, etc.
UsuńZgadzam się z Robertem, że warto popytać na uczelni, w dziale współpracy z zagranicą. Na mojej uczelni każdy Erasmus musiał wypełnić ankietę, z których później można było się wiele dowiedzieć na temat studiowania i życia w danym mieście.
OdpowiedzUsuńDotarłam już do takich ankiet i próbowałam skontaktować się z osobami z mojego wydziału, które były wcześniej we Francji. Wysłałam kilka wiadomości, z marnym skutkiem niestety bo nikt jak do tej pory nie odpisał. Dlatego też postanowiłam poszukać gdzie indziej. Myślę, że tego typu blogi mogą być również pomocne. Może trochę nie na temat, ale w końcu to wszystko z miłości do Francji:)Wysłałam do Pani maila z prośbą o kontakt do tej studentki, która ma to za sobą, i która zdaje się być m.:)
UsuńKażde pytanie związane z Francją czy językiem francuskim jest mile widziane :) Jeśli tylko mój blog może w czymś pomóc, to znaczy, że spełnia swoją funkcję, co mnie bardzo cieszy.
UsuńPS. jak na razie nie otrzymałam jeszcze żadnego maila
UsuńSuper! Dziękuję.
OdpowiedzUsuńStudiuję stosunki międzynarodowe na I roku studiów magisterskich, specjalność europejska i brytyjska.
Pozdrawiam i będę tu wracać częściej:)
Świetny blog - pozwoliłam sobie nominować Cię do Liebster Blog Award :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Madeleine (http://polkawefrancji.blogspot.fr/)