wtorek, 13 grudnia 2011

Cuisses de grenouilles - inicjacja

Wstyd się przyznać, ale od kiedy zaczęłam przygodę z Francją, a będzie już prawie 10 lat, tak jeszcze nie jadłam żabich udek :/ Aż tu nagle, okazja nadarzyła się sama. Nie tak dawno, zostałam zaproszona do restauracji, w której na przystawkę (l'entrée) serwowano "cuisses de  grenouilles". Postanowiłam więc wystawić moje kubki smakowe na próbę i zamówiłam żabie udka smażone w panierce, z dużą ilością pietruszki (le persil). Wraz z talerzem, na stole pojawiła się również mokra chusteczka, bowiem  żabie udka je się palcami (manger avec les doigts). Po 2 minutach i zjedzeniu 4 par żabich udek, na krawędzi talerza pojawiła się sterta maleńkich kosteczek (les os) :) Żabie mięsko jest bardzo delikatne, a jeśli chodzi o smak, zaryzykuje stwierdzenie, że przypomina mięso z kurczaka. Osobiście jestem wszystkożerna, ale wiem, że dla niektórych skosztowanie tego typów specjałów wiąże się z nie lada odwagą. Mimo to, myślę, że warto poznawać nowe smaki (des saveurs), do czego i Was namawiam!

Niestety, nie zrobiłam zdjęć, ale znalazłam coś podobnego w Internecie.



5 komentarzy:

  1. Ale do zjedzenia ślimaków się raczej nie zmuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja tez jadlam zabie udka raz i potwierdzam ze smak z butów nie wyrywa :) a slimaki smakują jak podgrzana twarda guma do żucia - smak tez bez szaleństw - bardziej kreci ten dreszczyk ze jesz ślimaka

    OdpowiedzUsuń
  3. Basiu, uwielbiam te Twoje "z butów nie wyrywa" i normalnie aż za Tobą zatęskniłam :) Pozdrawiam gorąco!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. ja kiedyś próbowałam żabie udka w Polsce w restauracji i też przyznam, że w smaku przypominają kurczaka

    OdpowiedzUsuń