Drodzy Czytelnicy!
Dziś zapraszam Was na wpis bardzo wyjątkowy - raz że z wyjątkową osobą, a dwa na temat bardzo wyjątkowej książki, która od 70 lat podbija serca ludzi na całym świecie.
Zapraszam na wywiad z Danutą - właścicielką niezwykłej kolekcji liczącej około 200 różnych wydań Małego Księcia pochodzących z całego świata!! Danuta jest autorką bloga Gruzja okiem nieobiektywnym, od kilku lat przebywa głównie poza Polską, a ze swoich podróży zamiast bazarowych pamiątek przywozi książki.
------------------------------
WYWIAD
------------------------------
------------------------------
O Twojej pasji do Małego Księcia dowiedziałam się dzięki akcji W 80 blogów dookoła świata, w której obie bierzemy udział. Nie ukrywam, że Twoja kolekcja zrobiła na mnie bardzo duże
wrażenie! Powiedz, skąd u Ciebie zainteresowanie tą książką?
Małego
Księcia przeczytałam jeszcze jako dziecko, ale wtedy zupełnie nie
zrozumiałam tej książki, a poza tym smutno się kończyła, więc nie spodobała mi
się ani trochę. Dopiero na studiach do niej powróciłam, bo fragmenty w oryginale były używane
podczas lektoratu z jęz. francuskiego, a ja chciałam być sprytna i "pójść na
skróty", żeby uniknąć mozolnego tłumaczenia. Dopiero wtedy odkryłam, że tak
naprawdę Mały Książę składa się z wielu zabawnych, mądrych i wzruszających
mini-historyjek, które stanowią o jego niepowtarzalnej wartości - i tak
narodziła się moja fascynacja tą książką.
Twój księgozbiór liczy około 200 (sic!) rożnych wydań Małego Księcia z całego świata. Skąd pomysł, by stworzyć tak nietypową kolekcję ? Jakie były jej początki?
Tak,
kolekcja stopniowo się powiększa i obecnie składa się z około 200 książek w
wielu językach i dialektach, głównie z Europy, ale także z Afryki, Azji i
Ameryki Południowej. Początek był bardzo prozaiczny. Mniej więcej od 2009 roku
moje życie zawodowe tak się ułożyło, że zaczęłam sporo podróżować. Bardzo
chciałam przywozić sobie coś z odwiedzanych krajów, ale nie miałam pomysłu jak
wyjść spoza sztampowych magnesów na lodówkę. I wtedy w Belgradzie na ulicznym
kiermaszu książek "uśmiechnęło się" do mnie piękne wydanie Małego Księcia po serbsku. Wcześniej zupełnie przypadkowo miałam
już wydanie polskie, francuskie, niemieckie i angielskie, wiec pomyślałam, że
właściwie to już taka mała kolekcja... i tak się to wszystko zaczęło.
Prywatne archiwum Danuty |
Niektóre z wydań są bardzo "egzotyczne"? W jaki sposób trafiają one w Twoje ręce?
Początkowo
zamierzałam kupować książki tylko podczas moich podróży, jednak szybko
zorientowałam się, że do wielu krajów jednak mi nie po drodze. Dlatego zaczęłam
prosić podróżujących po świecie znajomych o wizyty w księgarniach i ku mojej
ogromnej radości jeszcze nikt mi nie odmówił. Zdarza się czasami, że kupuję
książki również przez internet, ale przede wszystkim wtedy, gdy są to wydania bardzo
egzotyczne lub na tyle stare, że nie da się już ich kupić w księgarniach.
Czy jest jakieś wydanie, które bardzo chciałabyś mieć, ale nie możesz go zdobyć? Może czyta nas ktoś, kto mógłby pomóc ;)
Czy jest jakieś wydanie, które bardzo chciałabyś mieć, ale nie możesz go zdobyć? Może czyta nas ktoś, kto mógłby pomóc ;)
Oj,
takim "Świętym Graalem" jest oczywiście reprint rękopisu Małego
Księcia z odręcznymi notatkami Autora, ale jego koszt jest gigantyczny, więc
nawet o nim nie marzę. Natomiast bardzo chciałabym mieć wydanie z Islandii,
Ukrainy, Słowenii oraz Irlandii, bo to cztery ostatnie miejsca w Europie,
których brakuje na mojej "małoksięciowej" mapie.
Moja babska ciekawość nie daje mi spokoju - gdzie przechowujesz wszystkie egzemplarze? Mimo ze sama książka jest niepozornych rozmiarów, cała kolekcja musi zabierać sporo miejsca ? Czy Twój mąż akceptuje życie w cieniu Małego Księcia? ;)
I tutaj zaskoczenie - mój mąż w pełni rozumie i popiera moje zapędy kolekcjonerskie. Przygotował nawet w naszym domu specjalną szafkę na przechowywanie moich skarbów! Wbrew pozorom nawet 200 sztuk zajmuje raptem kilka półek, zatem miejsca jeszcze długo mi nie zabraknie. Koniecznie muszę jeszcze dodać, że od męża dostałam także piękną pieczątkę służącą za exlibris do moich książek i jest to prezent, który szczególnie doceniam.
Pozdrawiam męża :) A exlibris jest prześliczny!
Osobiście nie mam duszy zbieracza, ale domyślam się, że każdy kolekcjoner ma w swoich zbiorach jeden wyjątkowy eksponat. Które z wydań jest najbliższe Twojemu sercu i dlaczego?
Strasznie ciężko jest odpowiedzieć na to pytanie.
Niektóre wydania są szczególne ze względu na osobę, od której je dostałam, inne
z kolei mają za sobą daleką podróż w czyjejś walizce, a jeszcze inne było
szczególnie trudno zdobyć. Mocno w pamięci utkwiła mi historia z Norwegii,
gdzie spędzałam zaledwie trzy dni w malutkim miasteczku Kirkenes na północy
kraju, dysponującym tylko jedną czynną księgarnią. I niestety w tej księgarni
Małego Księcia nie było. Byłam bardzo zawiedziona i musiało to być dosyć
widoczne, bo sprzedawca zaproponował mi, że odda mi swoją prywatną książkę,
której w sumie i tak już nie potrzebuje! Zupełnie osłupiałam, gdy następnego
dnia faktycznie przyniósł cienki tomik i oddał mi go, nie chcąc nawet
symbolicznej zapłaty w zamian. Ta sytuacja na długo dodała mi pozytywnej
energii i wiary w ludzi!
Dobrze wiedzieć, że są jeszcze na tym świecie ludzie, którzy potrafią odczytać nasze pragnienia i bezinteresownie je spełnić :)
Przygotowując się do wywiadu, zajrzałam na Twojego bloga poświęconemu kolekcji (link tutaj). Nietrudno zauważyć, że wydania różnią się od siebie okładkami. Które z nich uważasz za wyjątkowo interesujące i dlaczego?
Mały Książę ma to do siebie, że Autor zaprojektował do niego również całą szatę graficzną i większość okładek trzyma się wersji oryginalnej. Czasami zdarza się jednak, że wydawcy postanawiają koniecznie się wyróżnić i przynosi to rozmaite efekty. Jak do tej pory za najciekawsze uważam okładki oddające klimaty regionalne, na przykład z Bośni, Rosji czy Gruzji, za to chyba nic nie pobije brzydoty jednego z wydań macedońskich.
Nie byłabym sobą, gdybym nie zapytała o języki obce :) Czy znasz język francuski? Czy czytałaś Małego Księcia w oryginale lub w innych wersjach językowych?
Hm, ostrożnie odpowiem, że jestem w stanie porozumieć się po francusku na najprostszym codziennym poziomie, dam radę przeczytać krótki artykuł w gazecie czy obejrzeć francuskie wiadomości. Uczyłam się tego języka przez dwa semestry na studiach i po jakichś dziesięciu latach odświeżyłam go na kilkutygodniowym kursie, ale niestety nigdy nie opanowałam go płynnie. Za to Małego Księcia w oryginale przeczytałam całego, ale to jedyna francuska książka, o której mogę to powiedzieć. W przypadku wydań w innych językach z reguły nie czytam książki całej, a ograniczam się jedynie do mojej ukochanej historii o lisie i nawet jeśli nie rozumiem danego języka, to mam z tym mnóstwo zabawy (no chyba że trafię na alfabet, którego nie rozumiem, jak na przykład japoński czy amhara).
Dlaczego to właśnie fragment, w którym Mały Książę spotyka lista jest Twoim ulubionym?
To prawda. O przyjaźnie należy dbać, szczególnie jeśli mieszka się za granicą, ale to temat na całkiem inną opowieść ;)
Mały Książę sprzedał się na całym świecie w nakładzie ponad 150 milionów egzemplarzy. Skąd, według Ciebie, bierze się fenomen tej książki? Co ma w sobie ten mały człowieczek, że kochają go osoby w każdym wieku i w każdym zakątku kuli ziemskiej?
Moim zdaniem Mały Książę ujmuje swoją prostotą i nazywaniem rzeczy po imieniu. W tej cienkiej książeczce pod pozorem opisywania podróży chłopca z innej planety zawartych jest tak naprawdę kilkanaście krótkich opowiadań o przyjaźni, miłości, poszukiwaniu sensu życia i każdy może te opowiadania zrozumieć po swojemu. Książka została napisana 70 lat temu, a pozostaje aktualna do dziś i pewnie także w kolejnych dziesięcioleciach ani trochę nie straci na aktualności.
Wiem, że jesteś związana z Gruzją i Turcją. Czy mieszkańcy tych krajów znają dobrze postać Małego Księcia? Czy czytają literaturę francuską?
W stolicy Tbilisi znalazłam przepiękną fontannę poświęconą Małemu Księciu (zdjęcia tutaj), ale jest to chyba jedyne powiązanie miedzy Gruzją a Francją, jakie przychodzi mi do głowy. Za to w Turcji bardzo zaskoczył mnie fakt, że sporo moich tutejszych znajomych całkiem płynnie mówi po francusku.
Czyli jest szansa, że czytają książki również francuskich pisarzy :)
Bardzo dziękuję Danucie, że zgodziła się opowiedzieć o swojej pasji! Temat jest bardzo interesujący i na pewno go nie wyczerpałyśmy, więc jeśli macie ochotę zadać Danucie pytanie, zostawcie komentarz pod wpisem. Będzie nam obu bardzo miło :)
Jeśli nie mieliście jeszcze okazji przeczytać Le Petit Prince w oryginale, TUTAJ znajdziecie książkę w pliku PDF. Wbrew pozorom język, którym jest ona napisana, nie jest bardzo trudny. Obecnie przerabiam Małego Księcia z jedną z uczennic. Jest ona na poziomie A2 i naprawdę nie ma większych problemów, żeby odpowiednio zrozumieć tekst (pozdrawiam Cię Ewo :)).
To był pierwszy w historii bloga wpis w formie wywiadu :) Mam nadzieję, że Wam się podobał.
Moja babska ciekawość nie daje mi spokoju - gdzie przechowujesz wszystkie egzemplarze? Mimo ze sama książka jest niepozornych rozmiarów, cała kolekcja musi zabierać sporo miejsca ? Czy Twój mąż akceptuje życie w cieniu Małego Księcia? ;)
I tutaj zaskoczenie - mój mąż w pełni rozumie i popiera moje zapędy kolekcjonerskie. Przygotował nawet w naszym domu specjalną szafkę na przechowywanie moich skarbów! Wbrew pozorom nawet 200 sztuk zajmuje raptem kilka półek, zatem miejsca jeszcze długo mi nie zabraknie. Koniecznie muszę jeszcze dodać, że od męża dostałam także piękną pieczątkę służącą za exlibris do moich książek i jest to prezent, który szczególnie doceniam.
Prywatne archiwum Danuty |
Pozdrawiam męża :) A exlibris jest prześliczny!
Osobiście nie mam duszy zbieracza, ale domyślam się, że każdy kolekcjoner ma w swoich zbiorach jeden wyjątkowy eksponat. Które z wydań jest najbliższe Twojemu sercu i dlaczego?
Wydanie norweskie |
Dobrze wiedzieć, że są jeszcze na tym świecie ludzie, którzy potrafią odczytać nasze pragnienia i bezinteresownie je spełnić :)
Przygotowując się do wywiadu, zajrzałam na Twojego bloga poświęconemu kolekcji (link tutaj). Nietrudno zauważyć, że wydania różnią się od siebie okładkami. Które z nich uważasz za wyjątkowo interesujące i dlaczego?
Mały Książę ma to do siebie, że Autor zaprojektował do niego również całą szatę graficzną i większość okładek trzyma się wersji oryginalnej. Czasami zdarza się jednak, że wydawcy postanawiają koniecznie się wyróżnić i przynosi to rozmaite efekty. Jak do tej pory za najciekawsze uważam okładki oddające klimaty regionalne, na przykład z Bośni, Rosji czy Gruzji, za to chyba nic nie pobije brzydoty jednego z wydań macedońskich.
Od lewej : Bośnia i Hercegowina, Gruzja, Rosja i Macedonia |
Nie byłabym sobą, gdybym nie zapytała o języki obce :) Czy znasz język francuski? Czy czytałaś Małego Księcia w oryginale lub w innych wersjach językowych?
Hm, ostrożnie odpowiem, że jestem w stanie porozumieć się po francusku na najprostszym codziennym poziomie, dam radę przeczytać krótki artykuł w gazecie czy obejrzeć francuskie wiadomości. Uczyłam się tego języka przez dwa semestry na studiach i po jakichś dziesięciu latach odświeżyłam go na kilkutygodniowym kursie, ale niestety nigdy nie opanowałam go płynnie. Za to Małego Księcia w oryginale przeczytałam całego, ale to jedyna francuska książka, o której mogę to powiedzieć. W przypadku wydań w innych językach z reguły nie czytam książki całej, a ograniczam się jedynie do mojej ukochanej historii o lisie i nawet jeśli nie rozumiem danego języka, to mam z tym mnóstwo zabawy (no chyba że trafię na alfabet, którego nie rozumiem, jak na przykład japoński czy amhara).
Dlaczego to właśnie fragment, w którym Mały Książę spotyka lista jest Twoim ulubionym?
Spotkanie z lisem jest opowieścią o przyjaźni i o trudnych rozstaniach.
Ponieważ od kilku lat dużo podróżuję i mieszkam w rożnych miejscach,
spotykam wielu ludzi z którymi nawiązuję bardzo emocjonalne relacje i
trudno jest mi potem od nich odchodzić. Opowieść lisa o tym, jak po
oswojeniu przez Małego Księcia już na zawsze będzie miał miłe
wspomnienia na widok łanów zboża, bo mają one kolor włosów chłopca,
przypomina mi, że nawet rozstając się z przyjaciółmi, zabiera się na
dalszą drogę cały ładunek pozytywnych wspomnień. Lis wypowiada też inne
ważne słowa, od których wzięła się nazwa mojego bloga - ludzie
przyzwyczaili się do tego, że kupują gotowe rzeczy w sklepach, a
ponieważ nie istnieje sklep z przyjaciółmi, ludzie nie mają przyjaciół.
To smutne, ale jakże prawdziwe!
Mały Książę sprzedał się na całym świecie w nakładzie ponad 150 milionów egzemplarzy. Skąd, według Ciebie, bierze się fenomen tej książki? Co ma w sobie ten mały człowieczek, że kochają go osoby w każdym wieku i w każdym zakątku kuli ziemskiej?
Moim zdaniem Mały Książę ujmuje swoją prostotą i nazywaniem rzeczy po imieniu. W tej cienkiej książeczce pod pozorem opisywania podróży chłopca z innej planety zawartych jest tak naprawdę kilkanaście krótkich opowiadań o przyjaźni, miłości, poszukiwaniu sensu życia i każdy może te opowiadania zrozumieć po swojemu. Książka została napisana 70 lat temu, a pozostaje aktualna do dziś i pewnie także w kolejnych dziesięcioleciach ani trochę nie straci na aktualności.
Wiem, że jesteś związana z Gruzją i Turcją. Czy mieszkańcy tych krajów znają dobrze postać Małego Księcia? Czy czytają literaturę francuską?
W stolicy Tbilisi znalazłam przepiękną fontannę poświęconą Małemu Księciu (zdjęcia tutaj), ale jest to chyba jedyne powiązanie miedzy Gruzją a Francją, jakie przychodzi mi do głowy. Za to w Turcji bardzo zaskoczył mnie fakt, że sporo moich tutejszych znajomych całkiem płynnie mówi po francusku.
Czyli jest szansa, że czytają książki również francuskich pisarzy :)
----------------------------------
Bardzo dziękuję Danucie, że zgodziła się opowiedzieć o swojej pasji! Temat jest bardzo interesujący i na pewno go nie wyczerpałyśmy, więc jeśli macie ochotę zadać Danucie pytanie, zostawcie komentarz pod wpisem. Będzie nam obu bardzo miło :)
Jeśli nie mieliście jeszcze okazji przeczytać Le Petit Prince w oryginale, TUTAJ znajdziecie książkę w pliku PDF. Wbrew pozorom język, którym jest ona napisana, nie jest bardzo trudny. Obecnie przerabiam Małego Księcia z jedną z uczennic. Jest ona na poziomie A2 i naprawdę nie ma większych problemów, żeby odpowiednio zrozumieć tekst (pozdrawiam Cię Ewo :)).
To był pierwszy w historii bloga wpis w formie wywiadu :) Mam nadzieję, że Wam się podobał.
Znam jeszcze jedną blogerkę, ktora rownież kolekcjonuje "Małego Księcia". Postaram sie znaleźć link do jej wpisu na ten temat i tu dodać . Nawet wysłałam jej wersję po katalońsku , bo nie miała:)
OdpowiedzUsuńDanuta, a ty katalońską juz masz?
A oto link, o ktorym wspominalam :)
Usuńhttp://www.obiezyswiatka.eu/70-lat/
Nika, dziekuje za informacje, poogladalam sobie blog, fajny :) mam jeszcze jedna kolezanke zbierajaca MK, ja z moja mania nawet do piet jej nie dorastam hihi http://sztambuch-rozy.blogspot.com.tr/.
UsuńA wersji katalonskiej nie mam ;) Jesli mozesz zorganizowac to oczywiscie przyjme z otwartymi ramionami i odwdziecze sie w dowolny uzgodniony sposob! Pozdrawiam cieplo!
@Justyna, ciekawy pomysł z wywiadem :)
Usuń@ Nika, dziękuję, że o mnie pamiętasz :)
@ Toja2123, fantastyczna kolekcja! Po islandzku akurat mam :)
Pozdrawiam Was serdecznie,
O.
Zaczynam odczuwać pewnego rodzaju zazdrość - ja niczego nie kolekcjonuję, chociaż jakby się dobrze przyjrzeć mojej biblioteczne, znalazłoby się kilka starych słowników, które mogłyby się stać zalążkiem kolekcji :)
UsuńU mnie na lodówce powiększa się kolekcja magnesów - z każdego odwiedzonego miejsca przywożę przynajmniej 1-2 i drugie tyle mojej mamie, od której zaraziłam się tą manią ;)
UsuńJustyna- moze przywiezc Ci jakis oryginalny slwnik do kolekcji? Bo wiesz, to sie wlasnie od takich drobiazgow zaczyna :)
UsuńFrancais_mon_amour- nie masz wrazenia, ze ciezko jest trafic na jakis fajny magnes, ktory nie bylby gipswym potworkiem?
Imponująca kolekcja, chociaż muszę uczciwie przyznać, że "Mały Książę" nigdy nie zdołał skraść mojego serca:)
OdpowiedzUsuńBeato, jak to możliwe? ;)
UsuńBeata, dziekuje- a moze jeszcze wszystko przed Toba? ;)
UsuńWooow! Ja podziwiam wszystkich kolekcjonerów, ale najszczególniej podziwiam cierpliwość ich towarzyszów życia. Mój chłopak ma zapędy kolekcjonerskie i mi wielokrotnie żyłka na czole się odzywa, jak do domu trafiają jakieś dziwne figurki, których nawet nie można odpakować (bo ponoć tracą wartość).... Grrrr... A o Danusi i jej Małym Księciu będę pamiętać, jak trafię do jakiś egzotycznych krajów;)
OdpowiedzUsuńJo, przyznaj się, co to za figurki?? :P
UsuńJo, bardzo dziekuje! I gratuluje cierpliwosci wobec chlopaka :)
UsuńOjej podziwiam! Zamiast typowych pamiątek, przywozić "tę samą" książkę z różnych krajów ;)
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że przed poznaniem Danuty, w ogóle mi to do głowy nie przyszło.
UsuńCzytelnictwo książek i prasy spada w Polsce na łeb na szyję. Przyznam to żalem, ale powszechnie obserwuję niechęć do czytania czegokolwiek, nawet w j. polskim., a tak być nie powinno. Z najnowszych badań czytelnictwa przeprowadzonych przez Bibliotekę Narodową i TNS Polska wynika, że w zeszłym roku czterech na dziesięciu Polaków nie przeczytało ani jednej książki. Połowa naszych rodaków nie sięgnęła nawet po tekst dłuższy niż trzy strony. Ponadto, przy niskich zarobkach, wielu ludzi po prostu nie stać na szeroko rozumianą kulturę i rezygnują z zakupów książek i podręczników do nauki języków obcych, zasłaniając się takimi wydatkami, jak m.in. spłacanie kredytów za mieszkanie, opłaty eksploatacyjne za mieszkanie, szkoła/dokształcanie się, ubrania, leki, transport itd. Z drugiej wszechobecna jest degradacja bibliotek (brak środków na nowe książki, redukcja kosztów osobowych przez gminy, brak modernizacji pomieszczeń) oraz ich likwidacja, czyli ograniczanie dostępu społeczeństwa do wiedzy i informacji. Wprowadzenie podatku VAT na książki spowodowało również pogłębienie spadku zakupu książek czyli efekt odwrotny niż zakładali doradcy rządowi. Niektórzy wydawcy oferują książki i prasę w wydaniach elektronicznych, ale za to też trzeba zapłacić. Pani Justyno: prosimy, aby zamieścić na blogu jakąś książkę w j. francuskim, aby wszyscy mogli ją bezpłatnie przeczytać! Tak raz porządnie, od deski do deski!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że statystyki tak źle się prezentują... :( Mam nadzieję, że Czytelnicy mojego bloga czytają więcej niż jedną książkę rocznie :) Zgadzam się, że książki są drogie i często wątpliwej jakości, jeśli chodzi o treść. Ale dla chcącego nic trudnego. Można pożyczyć z biblioteki (znam takie, która mimo wszystko prężnie się rozwijają), można pożyczyć od znajomego, można kupić za parę złotych na wyprzedaży, można poszukać darmowej wersji w Internecie, jeśli prawa autorskie wygasły. Jest wiele portali, które pomagają w doborze literatury na odpowiednim poziomie. Gdyby wprowadzono "godzinę policyjną" z brakiem dostępu do Internetu, statystyki odnośnie czytelnictwa od razu by skoczyły ;)
Usuńno proszę jakie to pożytki z nauki u Justynki, od razu mnie zahaczył ten wpis. Nie dość, że Mały Książe zawsze gościł w moim sercu, to jeszcze mały lis jest mi bliski, bo lisek to nazwisko mojego męża, kolekcjonujemy liski wszelkiej maści, wyglądu i rozmiaru, bez wielkiej zapalczywości może, ale kolekcja przyrasta. Gratuluję kolekcji i Gruzji (tam też mam kilku przyjaciół Liska :-) oswojonych) i mogę podpytać znajomych w Słowenii i na Ukrainie, w razie co w rewanżu jakiś lisek do kolekcji mile widziany :-).
OdpowiedzUsuńSuper pomysl, bardzo chetnie poszukam lokalnego lisa w zamian za ksiazke :)
UsuńDoroto, o ile dobrze pamiętam, oprócz lisków (o których nie wiedziałam), zbierasz chyba jeszcze imbryki, n'est-ce pas? :D
UsuńBardzo dobry debiut.:-) Uwielbiam ludzi z pasją.
OdpowiedzUsuńA jak jeszcze pasja jest związana z Francją i językiem francuskim to w ogóle bomba :)
UsuńŚwietny debiut, czekam na więcej ale moim zdaniem powinnaś teraz Justynko ten wywiad przetłumaczyć na francuski :) Wtedy byłoby przyjemne z pożytecznym!
OdpowiedzUsuńObiecuję, że to zrobię, jak będę na emeryturze ;)
UsuńA w między czasie może ktoś się zgłosi na ochotnika? Takie tłumaczonko to idealny sposób na naukę :)
Ale fajna pasja, też o niej przeczytałam w ramach akcji 80 blogów!
OdpowiedzUsuńJa będę w tym roku w Irlandii i na Islandii, odezwę się do Danuty, może jej przywiozę książki :)
Fajnie byłoby, gdyby ten wywiad przyczynił się do powiększenia kolekcji Danuty :) Ja będę rozglądała się za wersją w języku bretońskim :D To musi być coś!
UsuńJuż się skontaktowałyśmy :) Pewnie się przyczyni!
UsuńJa do kolekcji polecam nowe wydania z okazji premiery filmu - jedną z nowych ksiażek już mam i sa śliczne. Zupełnie inne niż klasyczne, z orygianlnymi ilustracjami, bo te zilustrowane są kadrami z filmu, ale i tak są piękne, coś dla młodszych czytelników ;) http://www.qlturka.pl/aktualnosci,brak,na_nowo_odkryjemy_magie_malego_ksiecia,28251.html
OdpowiedzUsuń"Le Petite Prince " dziwne to ale była to moja pierwsza książka przeczytana po francusku.....a potem już tylko Mikołajek... aby przejść do kom.Maigreta Pozdrawiam ! świetny blog nasz.!!
OdpowiedzUsuńDziękuję! O Simenonie i Maigret pisałam pracę licencjacką :)
Usuń