Jeśli chodzi o smakołyki, to Święta we Francji kojarzą mi się przede wszystkim z foie gras i chocolat (ça rime, non? ;)) Wystarczy wejść do pierwszego z brzegu supermarketu, aby przekonać się o skali popularności tych dwóch produktów. Gdzie nie spojrzeć, albo bombonierki z francuskimi, szwajcarskimi lub belgijskimi czekoladkami, albo foie gras, którego cena waha się od kilku do kilkudziesięciu euro.
O pasztecie z gęsich wątróbek pisałam już wcześniej we wpisie Kontrowersyjne foie gras (KLIK). Przeczytacie w nim m.in. o tym, jak go podawać i degustować.
Skupmy się zatem na czekoladzie :)
Czekoladki to po francusku des petits chocolats. Sprzedawane są w bombonierkach*, czyli une boîte (dosłownie pudełko) lub w kartonowych "kuferkach", czyli un ballotin.
*słowo pochodzi z języka francuskiego, od słowa une bonbonnière, które oznacza pudełko na cukierki (des bonbons)
W zeszłym roku, dzięki Géraldine z bloga Comme une Française, dowiedziałam się o istnieniu des papillotes. Są to czekoladki pakowane w specjalne sreberka. Każda czekoladka kryje w sobie żart (une blague), cytat (une citation) lub jakąś inną wiadomość.
Mieszkam we Francji już kilka dobrych lat, ale jeszcze nigdy ich nie jadłam. Nawet Ch. za bardzo nie wiedział, o co chodzi. Dlatego jak na prawdziwego niewiernego Tomasza przystało, postanowiłam osobiście poszukać ich na sklepowych półkach...
Typowe papillottes mają "rozczapierzone" końce.
Muszę przyznać, że nie było to łatwe zadanie. Des papillotes spoglądały na mnie nieśmiało z górnej półki. Prawie je przeoczyłam. Wybór ograniczony był do jednej marki. Prawdopodobnie wywodzą się z Lyonu, więc może tam są bardziej popularne niż w Bretanii. Ciekawa jestem, jak jest w innych regionach. Może ktoś z Was rzuci więcej światła na tę sprawę?
Za papillotes kryje się historia miłosna, o której przeczytacie u Izy z bloga Moja Alzacja.
Wyczytałam również, że istnieje alternatywna forma des papillotes, gdzie w sreberka zawija się galaretki owocowe (la pâte de fruits).
Oto przykład cytatu, który znalazłam w jednej z czekoladek :
Lista wszystkich artykułów z cyklu J-10 avant Noël dostępna TUTAJ.
*słowo pochodzi z języka francuskiego, od słowa une bonbonnière, które oznacza pudełko na cukierki (des bonbons)
Źródło : Internet |
une boîte de chocolats
un ballotin de chocolats
W zeszłym roku, dzięki Géraldine z bloga Comme une Française, dowiedziałam się o istnieniu des papillotes. Są to czekoladki pakowane w specjalne sreberka. Każda czekoladka kryje w sobie żart (une blague), cytat (une citation) lub jakąś inną wiadomość.
Mieszkam we Francji już kilka dobrych lat, ale jeszcze nigdy ich nie jadłam. Nawet Ch. za bardzo nie wiedział, o co chodzi. Dlatego jak na prawdziwego niewiernego Tomasza przystało, postanowiłam osobiście poszukać ich na sklepowych półkach...
Typowe papillottes mają "rozczapierzone" końce.
Muszę przyznać, że nie było to łatwe zadanie. Des papillotes spoglądały na mnie nieśmiało z górnej półki. Prawie je przeoczyłam. Wybór ograniczony był do jednej marki. Prawdopodobnie wywodzą się z Lyonu, więc może tam są bardziej popularne niż w Bretanii. Ciekawa jestem, jak jest w innych regionach. Może ktoś z Was rzuci więcej światła na tę sprawę?
Za papillotes kryje się historia miłosna, o której przeczytacie u Izy z bloga Moja Alzacja.
Wyczytałam również, że istnieje alternatywna forma des papillotes, gdzie w sreberka zawija się galaretki owocowe (la pâte de fruits).
Oto przykład cytatu, który znalazłam w jednej z czekoladek :
A Wam z czym się kojarzą święta we Francji?
Lista wszystkich artykułów z cyklu J-10 avant Noël dostępna TUTAJ.
w Alzacji można je znaleźć bez problemu, ale chyba są też tylko z révilllon, za to dużo rodzajów, i dla dzieci, i dla dorosłych :D Mnie się jeszcze kojarzą święta we Francji z ostrygami, ale zdecydowanie wolę foie gras ;)
OdpowiedzUsuńOoo, nie wiedziałam, że są dwie wersje. Widząc cytaty w moich papillotes, trafiła mi się chyba wersja dla dorosłych. Nie pogardziłabym jednak jakąś bardziej "olé olé" ;)
UsuńDziś w sklepie się przyglądałam i była jeszcze jedna firma (ale oczywiście zapomniałam nazwy:P), w każdym bądź razie cały regał przeznaczony był na papilotki ;) czy cytaty na tych dla dzieci są bardziej olé olé to w sumie nie wiem, wcześniej nie zwróciłam w ogóle na to uwagi, teraz jeśli chrześniaczka mnie poczęstuje to sprawdzę ;) no bo takie to chyba bardziej dla dzieci?
UsuńCiekawa sprawa, bo rzeczywiście też spotkałam się tylko z jedna marką tego przysmaku. Ja z kolei papillotes jadłam już podczas moich pierwszych Świąt we Francji (i dwóch kolejnych także) może dlatego, że brat męża jest ich fanem. :) Mnie się jeszcze ze świętami we Francji, a zwłaszcza Bretanii, kojarzą ostrygi - i inne owoce morza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę Ci wyjątkowych Świąt!
Ale mi się dziwna rodzina trafiła. Jak nie można znać papillotes??? ;)
UsuńDziękuję Kasiu za życzenia. Wam również wszystkiego dobrego na święta i na cały przyszły rok!
Widzę w tym sprytny chwyt marketingowy - dać po bokach dwa obcięte cytaty żeby zachęcić do zjadania kolejnych cukierków w poszukiwaniu drugiej części :)
OdpowiedzUsuńA co do foie gras, to ostatnio w końcu mogłam tego spróbować i zaskoczył mnie zarówno sposób podania jak i smak - były to kulki w kształcie lizaka (na małych patyczkach), obtoczone czymś złotym i lekko kwaskowate, więc na początku myślałam że to jakieś słodycze :) Bardzo mi to smakowało :)
Foie gras jest dość specyficzne. Myślałam, że w jakimś stopniu będzie przypominał nasz polski pasztet, a odkryłam całkiem nowy dla mnie smak.
UsuńZaintrygował mnie Twój opis. Ciekawe jaki składnik odpowiedzialny był za tę kwaskowatość... Do tej pory jadłam foie gras "nature" albo z nutką słodyczy.
http://www.flunch-traiteur.fr/sucettes-au-bloc-de-foie-gras-et-pomme.html wyglądały podobnie, możliwe że za kwaskowatość odpowiadały jabłka :)
UsuńJeśli tylko nadarzy się okazja, na pewno spróbuję :)
UsuńZdecydowanie wole foie gras od czekoladek .
OdpowiedzUsuńI cieszę sie jak ... Francuz kiedy zbliżają sie święta , których nie obchodzę , poza .... Jedzeniem foie gras :)
Mieszkam we Francji dopiero od kilku miesięcy. Z des papillotes spotkałam się bardzo szybko - mieszkam niedaleko Lyonu i faktycznie są tu bardzo popularne. Każdy ze znajomych od początku grudnia obowiązkowo ma je w swoim mieszkaniu i częstuje gości. uwielbiam je choć przyznam się szczerze że z moim poziomem języka francuskiego ciężko mi wciąż zrozumieć zamieszczone w nich sentencje, ale jest to jeden z moich sposobów na naukę ;)
OdpowiedzUsuńDzięki Izo za cenny komentarz !
UsuńPozdrawiam :)