Zapraszam Was na nową edycję "W 80 blogów dookoła świata". Dla niewtajemniczonych : jest to projekt, w którym polscy blogerzy rozsiani po całym świecie, poruszający zagadnienia językowo-kulturowe wybierają jeden wspólny temat i przedstawiają ze swojej perspektywy.
Do tej pory na blogu, w ramach projektu, ukazało się 5 wpisów, które znajdziecie TUTAJ.
Tym razem postanowiliśmy przygotować wpis nieco nietypowy, który pozwoli Wam nie tylko poznać daną kulturę lub język, ale również samego autora bloga, czyli mnie :) Z listy 10 pytań należało wybrać 5, dlatego w zależności od bloga, pytania mogą się nieco różnić. Mam nadzieję, że pomysł Wam się spodoba. Komentarze mile widziane :)
1. Jak wyglądał Twój pierwszy pobyt we Francji?
"Moja" francuska rodzina okazała się bardzo sympatyczna. Starali się, żebym dobrze czuła się w ich towarzystwie, zabrali mnie na wycieczkę w góry i nawet pozwolili zadzwonić do Polski (wcześniej, myśląc, że po raz pierwszy w życiu widzę telefon bezprzewodowy, długo tłumaczyli mi jego zastosowanie ;)) W owym czasie moja znajomość francuskiego była bardzo ograniczona. Z bardziej skomplikowanych zdań, byłam w stanie powiedzieć : Je ne parle pas français i Ou sont les toilettes ;) Na szczęście dzieci znały trochę angielski. To właśnie wtedy odkryłam, że wymawianie h przychodzi Francuzom z wielkim trudem. Ich om i auz wcale nie przypominały angielskich home i house ;) Kilka tygodni później "moja" Francuzka przyjechała z rewizytą do Polski. Mimo że w pierwszą noc spała na gołym materacu pod prześcieradłem (to historia na całkiem inny wpis ;)) a płatki kukurydziane z mlekiem próbowała jeść w kubku na herbatę, myślę, że spędziła w Polsce całkiem miłe chwile :)
2. Jakie było Twoje największe zaskoczenie związane z Francją?
Zaskoczeń było naprawdę wiele. Począwszy od tego, że kiedy Francuz mówi, że chcę spotkać się za 8 dni, tak naprawdę ma na myśli 7 (więcej TUTAJ), że wszystkie filmy w telewizji są dubbingowane (więcej TUTAJ), a skończywszy na tym, że Francuzi uwielbiają nagrywać się na automatyczną sekretarkę (więcej TUTAJ), a angielskie nazwy własne wymawiają według francuskich zasad (więcej TUTAJ). Wybór jest naprawdę bardzo ciężki ;)
3. Jaką jedną rzecz typową dla Francji wzięłabyś ze sobą na bezludną wyspę i dlaczego?
Źródło : Internet |
Une marinière, czyli białą koszulkę w niebieskie paski (à rayures). Premièrement, kojarzy mi się ona z morzem, więc idealnie wpasowuje się w klimat une île déserte. Deuxièmement, jest must have, jeśli chodzi o francuski styl, a nigdy nie wiadomo, kiedy spotka się swojego Piętaszka (Vendredi) ;) Z głodu umrę, ale szyku zadam!
4. Jaki jest Twój ulubiony francuski sposób na spędzanie wolnego czasu?
Źródło: Internet |
Popularność tej gry jest tak duża, że do języka weszło wyrażenie rebelote. Kiedy gracz ma w ręku króla (un roi) i królową (une reine) tego samego koloru, kładąc na stół jedną z tych kart mówi belote, a następnie kładąc drugą, mówi rebelote. W języku potocznym używamy tego wyrażenia, kiedy chcemy zaznaczyć, że coś ma miejsce po raz drugi.
Przykłady użycia :
Je sors du garage et rebelote. La voiture tombe à nouveau en panne...
Wyjeżdżam z garażu a tu powtórka z rozrywki. Samochód znowu się psuje...
Hier, ils étaient arrivés en retard. Et aujourd'hui, rebelote!
Wczoraj przyjechali spóźnieni. I dzisiaj to samo!
5. Jakie jest Twoje ulubione francuskie powiedzonko?
Kiffe la life!, czyli korzystaj z życia! To potoczne wyrażenie przypomina mi, że należy cieszyć się tym co tu i teraz (profiter du moment présent). Więcej TUTAJ. Kiedy zaczynam wątpić, czy powinnam sprawić sobie jakąś przyjemność (nieważne, czy chodzi o czekoladę czy daleką podróż), mówię sobie wtedy: Juju, kiffe la life! i nagle wszystko staje się taaaakie proste ;)
-----------------------------------------------------------
W 80 BLOGÓW DOOKOŁA ŚWIATA
----------------------------------------------------------
Ciekawe na jakie pytania odpowiedzieli pozostali blogerzy? :D :D
Biały Mały Tajfun
Francja:
Madou en France
Francais-mon-amour
Love For France
Francuskie i inne Notatki Niki
Uzależnienie od francuszczyzny
Holandia:
Język holenderski - pół żartem, pół serio
Kirgistan:
O języku kirgiskim po polsku
Niemcy:
Blog o języku niemieckim
Niemiecki po ludzku
Niemiecka Sofa
Rosja:
Rosyjskie Śniadanie
Szwajcaria:
Szwajcarskie Blabliblu
Wielka Brytania:
English my way
English with Ann
English-Nook
Head Full of Ideas
english-at-tea
Włochy:
Studia, parla, ama
CiekawAOSTA
Wloskielove
Wietnam:
wietnam.info
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czujesz niedosyt?
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hihi, świetne opowiastki.
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili obiecuję sobie wejść po raz drugi i poczytać te ukryte w odnośnikach.
Cieszę się, że umiliłam Ci niedzielny poranek :)
UsuńSuper wpis! Bardzo przyjemnie sie czyta! MAGDA piwko.magda@gmail.com
OdpowiedzUsuńDziękuję Magdo :)
UsuńO jacie! Pamiętam tę dziewczynę! I jak podczas pobytu u ciebie zabraliśmy ją na ognisko zdecydowanie bardziej w stylu punk niż emo :) ehhh, to były czasy!
OdpowiedzUsuńPamiętam jej wyraz twarzy. Biedna za bardzo nie wiedziała, po co zabieramy ją w sam środek lasu ;) Powiadasz, że miała na imię Angelique? Bardzo możliwe :)
UsuńNaprawdę bardzo przyjemnie się czyta!
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńFajnie, że się ujawniłaś :)
O, już druga gra karciana w tej edycji akcji :) Niewymawianie "h" przez Francuzów rzeczywiście potrafi namieszać w rozumieniu ich angielskiego. W ogóle ich angielski (jeśli już się nim posługują) bywa ciężki do słuchania. Pamiętam, że przy ostatnim pobycie w Bretanii, gdy pierwszy raz usłyszałam jak pewna Francuzka mówi po angielsku, miałam problem ze zidentyfikowaniem jakim językiem się akurat posługuje ;D
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że Francuzi uwielbiają grać w karty :)
UsuńCo do angielskiego, to faktycznie czasami trzeba wykazać się dużą wyobraźnią, szczególnie kiedy wymawiają pewne nazwy własne ;)
Ale wiecie, ten francuski akcent (h i r) w wielu językach jest uważany za seksowny i mało komu przeszkadza ;).
UsuńFrancuski dziś rządzi! :D
OdpowiedzUsuńWybrany przez Ciebie cytat jest bardzo optymistyczny i taki z rozmachem ;)
Ale mnie osobiście spodobało się Twoje: "Umrę z głodu, ale szyku zadam!":D
Dziękuję Iwono :)
UsuńFaktycznie blogerki piszące o Francji wykazały się w tej edycji wyjątkową frekwencją :) Oby tak dalej!
"nigdy nie wiadomo, kiedy spotka się swojego Piętaszka" - cudne :D
OdpowiedzUsuńSzum fal, ciepły piasek...Trochę mnie poniosło ;)
UsuńTeż lubię grać w belote, ale zdecydowanie częściej gramy jednak w tarota, chyba dlatego, że jest odrobinkę łatwiejszy :P w każdym bądź razie moją ulubioną francuską rozrywką jest również granie w karty :)
OdpowiedzUsuńa powiedz mi, jak Ty byłaś na tej wymianie we Francji, to też była moda na noszenie markowych skarpetek naciągniętych na spodnie?
Francuzi uwielbiają karty i gry planszowe :)
UsuńNigdy nie grałam w tarota. Będę musiała spróbować!
Niestety żadne skarpetki nie rzuciły mi się w oczy ;)
Koniecznie! tarot jest łatwiejszy od belote, my gramy w niego zawsze jak uzbiera nas się piątka, w czwórkę jest mniej interesujący.
UsuńA te skarpetki były szykiem francuskiej mody w czasie mojej wymiany w Tours...
Nie lubię sekretarek, wyłączam w swoich telefonach o ile to możliwe, więc chyba byłoby mi pod tym względem ciężko. A wybór przedmiotu na bezludną wyspę bardzo praktyczny! :)
OdpowiedzUsuńCóż, typowa baba ze mnie ;)
UsuńTo prawda, we Francji sporo jest rzeczy, które mogą zaskoczyć. A ta marynarska koszulka bardzo kojarzy mi się z Coco Chanel - chyba w tym filmie z Audrey Tatou projektantka nosiła własnie taką bluzkę w paski. Bardzo francuskie i szykowne:)
OdpowiedzUsuńO ile się nie mylę, to właśnie Coco wprowadziła tę koszulkę do świata mody :)
Usuńojej, super wpis i świetny pomysł no opowiadanie o kraju w którym sie mieszka, jak zrobić, żeby wziąć udział w kolejnej edycji?
OdpowiedzUsuńZapraszamy, zapraszamy :)
UsuńAdres bloga oraz kilka słów o sobie należy wysłać na adres : blogi.jezykowe1@gmail.com
dzięki!!!
UsuńHm, a myślałam, że to tylko rodzina mojego męża tak lubi pokera (w PL nie spotkałam się nigdy z takim entuzjazmem w tą stronę), a okazuje się, że to taka francuska cecha :)
OdpowiedzUsuńPoza tym pod wszystkimi zaskoczeniami się podpisuję poza liczeniem dni - nie zauważyłam tego zupełnie ;)
Pamiętam, jak na samym początku mojego pobytu we Francji, jeden z klientów napisał mi, żebym skontaktowała się z nim "dans 15 jours". Zaskoczyła mnie ta liczba, ale powiedziałam sobie, że z Francuzami nigdy nic nie wiadomo. Dopiero jak zaczęłam liczyć dni w kalendarzu, trafiłam na jakąś dziwną datę i stwierdziłam, że coś tu nie gra :) Warto znać tę regułę, bo Francuzi bardzo często jej używają.
UsuńBonjour ! :)
OdpowiedzUsuńTwój blog jest naprawdę świetny. :) Od niedawna uczę się francuskiego, zaczęłam w 1 klasie liceum, czyli teraz od września. Ale oprócz nauki szkolnej uczę się na własną rękę i Twój blog jest dla mnie bardzo przydatny. Na pewno przejrze jeszcze inne wpisy - nowo powstałe spis treści bardzo się przyda. :) Francuski jest naprawdę fascynującym językiem i bardzo się ciesze, ze istnieje taki blog jak Twój, że ktoś poświęca swój czas, aby inni mogli się czegoś nauczyć. Pisanie bloga jest jednak bardzo pracochłonne. Daje wiec znak że korzystam i tym samym dziękuję za Twój poświęcony czas. :) Pozdrawiam.
Dziękuję Penelopo za wiadomość :) Cieszę się, że znajdujesz na blogu przydatne informacje. Regularne pisanie bloga jest faktycznie bardzo czasochłonne, dlatego bardzo doceniam, że to podkreśliłaś :) Życzę Ci powodzenia w nauce języka francuskiego i mam nadzieję, że będziesz tutaj częstym gościem!
UsuńJeśli Francuzi wymawiają angielskie nazwy po swojemu, to Anglicy odwdzięczają im się tym samym. Byłam kiedyś w muzeum motoryzacji w Anglii i usłyszałam "Renault" wymawiane z angielska :)
OdpowiedzUsuńA co to znaczy "Juju"?
Może to jakaś przypadłość ludów z nad kanału La Manche? W końcu Polacy dobrze ją wymawiają:)
UsuńJuju to mój francuski przydomek :)
Justyna, dzięki Tobie rozgryzłam moją prywatną zagadkę! :D Mój polski mąż myśli o czasie po francusku! :D :D Hehehe Ale się uśmiałam, gdy przeczytałam o tych ośmiu dniach. Zupełnie jakbym słyszała mojego męża.
OdpowiedzUsuńCzekam na wpis o rewizycie Twojej koleżanki z Francji ;)
Ale się uśmiałam, bardzo fajne :)))
OdpowiedzUsuńTo ja też mam pytanie do autorki bloga, co Pani myśli o szkołach językowych które rozbijają jeden poziom na 3 semestry? Np. poziom B1 rozbijają na jednostki B1.1 B1.2 B1.3 itd. Jak Pani myśli ile lat powinna zając nauka? tak opcjonalnie? pozdrawiam serdecznie Agnieszka
OdpowiedzUsuńWitaj Agnieszko,
UsuńTo jest bardzo trudne pytanie, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Wszystko zależy od godzin w każdej jednostce oraz od programu. Myślę jednak, że spokojnie można zrobić jeden poziom w rok.
Świetny tekst! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, kimkolwiek jesteś mój tajemniczy Czytelniku :)
UsuńLista zaskoczeń - rewelacja!
OdpowiedzUsuń