Mieszkając we Francji, czasami odnoszę wrażenie, że żyję w jakiejś innej czasoprzestrzeni :) W Polsce tydzień ma 7 dni, a we Francji... 8!!
Kiedy Francuz mówi, że bierze 8 dni urlopu (je prends 8 jours de vacances) ma na myśli 1 tydzień, czyli tak naprawdę 7 dni.
Kiedy zaś mówi, że zadzwoni za 15 dni (je te téléphonerai dans 15 jours) ma na myśli 2 tygodnie, czyli 14 dni.
Ale czego można spodziewać się po narodzie, który myśli, że o godzinie 14 jest godzina 12? ;) Więcej na ten temat TUTAJ.
Źródło : TUTAJ |
Drodzy Czytelnicy!
Czy spotkaliście się z podobną sytuacją w jakimś innym kraju?
We Francji wszystko jest możliwe. Jest to kraj pełen niespodzianek i sprzeczności ;) Mieszkałam trochę we Francji, ale widocznie zbyt krótko, bo nie spotkałam się z przypadkiem opisanym w poście.
OdpowiedzUsuńto prawda, dla Francuzów 2 tygodnie to 15 dni. trzeba koniecznie znać to wyrażenie :)
OdpowiedzUsuńWszystko to ma pewnie swoje uzasadnienie. Dwa tygodnie to 15 dni i 14 nocy. W turystyce dzien wyjazdu jest pierwszym dniem podrozy, a dzien powrotu ostatnim. stad wyrazenia 8j/7n tygodniowy wyjazd i 15j/14n dwutygodniowy wyjazd.
OdpowiedzUsuńTak mowi sie w turystyce, hotelarstwie i pewnie stad przeszlo to do jezyka potocznego :)
No ale juz najwiekszy szok przezywalam slyszac, ze jakis Francuz mowi np 4 jezykami : np po francuski, angielsku, hiszpansku i niemiecku. Oni chwala sie jezykiem ojczystym mowiac o ilosci znanych jezykow. No a dla mnie to powodem do dumy byla ilosc znanych jezykow OBCYCH :))
No ale z czasem do wszystkiego mozna sie przyzwyczaic :)
Pozdrawiam
Nika, ja też zwróciłam uwagę na to, że francuski liczy się do ich znajomości języków "obcych", haha! ;)
UsuńNo a jak odpowiesz na pytanie Combien de langues tu parles ?
UsuńMuszę dodać, że niektórzy z moich uczniów (Polaków) również udzielają takiej odpowiedzi ;)
UsuńDziś słyszałam, że moja koleżanka, biorąc urlop na dwa tygodnie, musi wziąć 11 dni zamiast 10, bo oni jakos tajemniczo licza jeszcze sobote miedzy tygodniami, w ktora firma i tak jest zamknieta. To normalne we Francji czy ona cos pokrecila?
OdpowiedzUsuńNie znam się kompletnie na tym, ale podpytam koleżankę z HR :D:D
UsuńNie zapominajmy, że francuski – podobnie jak włoski i hiszpański, w których istnieją podobne wyrażenia - jest językiem romańskim. Tydzień rzymski, zwany 'nundinae' liczył osiem dni. Stopniowo, gdzieś między I i III wiekiem w Cesarstwie rzymskim zaczęto zastępować cykl ośmiodniowy przez tydzień siedmiodniowy. Ponieważ i tak miesiąca nie dało podzielić się na równe siedmiodniowe odstępy czasu, przez długi okres po tygodniach siedmiodniowych następowały tygodnie ośmiodniowe i na odwrót. I stąd wyrażenia en huit / en quinze. Chociaż nam wydają się one mało precyzyjne we Francji używane były i są chyba nawet do dzisiaj w aktach prawnych(sous huitaine / sous quinzaine).
OdpowiedzUsuńNo i mamy w Cannes nie mniej słynną niż festiwal Quinzaine des réalisateurs !
OdpowiedzUsuńMiałem ostatnio taką sytuację, że nauczycielka w nawiasie napisała mi quinze jours nad wyrazem deux semaines bo powiedziała, że Francuzi wolą używać właśnie takiej formy. A ja wtedy się głowiłem, dlaczego quinze a nie quatorze!? Myślałem, że się po prostu pomyliła, jednak nie! :)
OdpowiedzUsuńMusisz mieć bardzo dobrą nauczycielkę, albo nauczycielkę, która spędziła trochę czasu we Francji, bo wiedza na ten temat nie jest taka oczywista :)
UsuńNiko, Belgio od kuchni!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Wam za informacje i rzucenie światła na to tajemnicze zagadnienie :)
Hej ! Świetny blog! Trafiłam tu przypadkiem, ale będę zaglądać częściej ;) Kiedyś chciałam się uczyć francuskiego,ale parę pierwszych porażek zadecydowało że zakończyłam z nim moją przygodę :(
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
Zaskoczył mnie ten wpis :) 15 dni to 2 tygodnie? Jej, szkoda, że polscy
OdpowiedzUsuńpracodawcy tego nie stosują :)
Rzeczywiście, we Francji tak właśnie jest. Jak pierwszy raz o tym usłyszałam to byłam bardzo zdziwiona, ale co kraj to obyczaj ;)
OdpowiedzUsuń