Sezon na raclette ogłaszam oficjalnie za otwarty! Wraz z nadejściem chłodnych dni, Francuzi wygrzebują zakurzone, elektryczne urządzenia do raclette i biegną do sklepu kupić specjalny ser (le fromage) o tej samej nazwie, produkowany z krowiego mleka (le lait de vache). Następnie plasterki (les tranches) sera układają na specjalnych łopatkach (les poêlons), które podgrzewają w wyżej wymienionym urządzeniu. W ten sposób roztopiony ser podają z ziemniakami (les pommes de terre), wędlinami (la charcuterie) i ogórkami konserwowymi (les cornichons). Smacznie, prosto i miło, bowiem raclette jest często pretekstem do spotkań w szerszym gronie.
Dla mnie sezon na raclette jest przez cały rok ;) Chociaż w lecie faktycznie rzadziej... Ale uwielbiam i kalorii nie liczę. Przed wyjazdem do Francji też jadłam często, bo sprzęt można bez problemu w Polsce kupić, niestety nie ma już Almy, a tam chodziłam zawsze po ser.
OdpowiedzUsuńTo Ty jesteś hardcorowa-serowa dziewczyna! Ja jeszcze nigdy nie zdobyłam się na odwagę, żeby zajadać się raclette w lecie ;)
Usuń