Zdradzę Wam sekret - blogerzy też lubią liczby ;) Liczymy wszystko co policzalne : unikatowe wejścia na blog, fanów na Facebooku, komentarze, lajki, zasięgi...
Z nadejściem Nowego Roku miałam wielką ochotę zrobić "statystyczne" podsumowanie. A bo 5 rocznica prowadzenia bloga, ponad 1 000 000 odsłon, 4 000 fanów na Facebooku.... Długo zastanawiałam się, jak do tego podejść. Myślałam nawet, żeby przygotować coś ekstra ;) Aż pewnego dnia wpadł mi w ręce powyższy cytat... Nagle doszło do mnie jak bardzo wpadłam w pułapkę liczb. Stałam się trochę jak ci dorośli z opowieści o Małym Księciu... Liczby przysłoniły mi to, co w blogowaniu najważniejsze...
Wartościowy blog niekoniecznie ma kilkadziesiąt tysięcy fanów na Facebooku i najpiękniejszą szatę graficzną pod słońcem, za to zawsze ma wartościowe teksty i przesłanie : inspiruje, uczy, informuje, motywuje czy umila czas (niepotrzebne skreślić ;)), odzwierciedla osobowość blogera i jego zainteresowania.
Wartościowe blogowanie to budowanie relacji z Czytelnikami z krwi i kości, którzy czytają, komentują, wspierają i motywują, a nie pogoń za lajkami na Facebooku, ciągłe podnoszenie zasięgów czy walka o pierwsze miejsce w rankingach.
Owszem, miło wiedzieć, że czyta nas więcej niż 10 osób (nie licząc mamy i taty ;)) - w końcu w dużym stopniu bloguje się dla innych, ale liczby te powinny odgrywać drugorzędną rolę. Nieważne, czy bloguje się dla 100 czy 1000 czytelników - ważne, by robić to zawsze z taką samą pasją i energią :) Naiwnie wierzę, że wartościowy blog zawsze sam się obroni i znajdzie Czytelników!
Ten niewinny cytat po raz kolejny przewartościował moje myślenie o blogowaniu. Przyznam się, że nieco zatraciłam się w tych wszystkich statystykach i lajkach, które łechtały moje ego.
Dlatego w tym roku mam zamiar wkładać więcej energii i czasu w prowadzenie bloga, a mniej w udzielanie się na Facebooku. Mimo że kocham go miłością bezgraniczną i bezwarunkową, bo ułatwia mi kontakt z Wami, to czasami miłość ta staje się nieco toksyczna ;).
Wartościowe blogowanie to budowanie relacji z Czytelnikami z krwi i kości, którzy czytają, komentują, wspierają i motywują, a nie pogoń za lajkami na Facebooku, ciągłe podnoszenie zasięgów czy walka o pierwsze miejsce w rankingach.
Owszem, miło wiedzieć, że czyta nas więcej niż 10 osób (nie licząc mamy i taty ;)) - w końcu w dużym stopniu bloguje się dla innych, ale liczby te powinny odgrywać drugorzędną rolę. Nieważne, czy bloguje się dla 100 czy 1000 czytelników - ważne, by robić to zawsze z taką samą pasją i energią :) Naiwnie wierzę, że wartościowy blog zawsze sam się obroni i znajdzie Czytelników!
Ten niewinny cytat po raz kolejny przewartościował moje myślenie o blogowaniu. Przyznam się, że nieco zatraciłam się w tych wszystkich statystykach i lajkach, które łechtały moje ego.
Dlatego w tym roku mam zamiar wkładać więcej energii i czasu w prowadzenie bloga, a mniej w udzielanie się na Facebooku. Mimo że kocham go miłością bezgraniczną i bezwarunkową, bo ułatwia mi kontakt z Wami, to czasami miłość ta staje się nieco toksyczna ;).
Za mną pięć lat blogowania (a miałam nie podsumowywać :P). Nie miałam jeszcze żadnych poważniejszych kryzysów. Jeszcze ani razu nie przyszło mi do głowy, żeby zamknąć bloga, chociaż czasami lekkie zmęczenie dawało o sobie znać ;). Pisanie nadal sprawia mi dużą frajdę. Nie brakuje mi tematów, za to brakuje niestety czasu. Ale może i nad tym uda się popracować ;)
Przy okazji, po raz kolejny, chciałabym Wam podziękować za to, że tutaj wpadacie :) Wiem, że brzmi to jak wyświechtany blogerski slogan, ale prawdą jest, że to właśnie WY nadajecie sens mojemu pisaniu :)
------------------------------------------------------
MOJE POSTANOWIENIE NA ROK 2016
------------------------------------------------------
Zapomnieć o liczbach zarówno w życiu wirtualnym jak i prywatnym, i skupić się na tym, co naprawdę istotne !!
Czego i Wam życzę :)
-------------------------------
A na koniec ten sam cytat, ale po francusku :)
Gorąco Was namawiam do zmierzenia się z Małym Księciem po francusku. Książka nie jest aż tak bardzo trudna na jaką wygląda. Pisałam o tym we wpisie Czy Mały Książę w oryginale jest trudny? (KLIK). Znajdziecie w nim również link do książki w wersji PDF oraz jeden z rozdziałów, który specjalnie dla Was opracowałam. Zapraszam!!
Życzę wytrwałości w dotrzymaniu postanowienia! Mały Książę jak zwykle okazuje się strzałem w dziesiątkę i przypomina co jest ważne, także i mi! :) najlepszego w Nowym Roku!
OdpowiedzUsuńDzięki Magdo! Przerabianie "Małego Księcia" na lekcjach z moimi uczniami to był naprawdę świetny pomysł! Nie dość, że uczymy się języka, to jeszcze życia ;)
UsuńBardzo lubię ten wpis, tym bardziej że ja tak trochę na bakier z porządnym dbaniem o statystyki ;) Na szczęście to prawda, że ciekawy blog zawsze się jakoś obroni, a o Twoim na pewno można powiedzieć, że jest ciekawy i wartościowy, no i jeden z pierwszych, taka z Ciebie feszynelka blogów językowych ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Aulnay! Feszynelka? Nigdy tak o sobie nie myślałam hehe Może czas przewartościować również myślenie o samej sobie ;)
UsuńTy też sprawdziłaś na własnej skórze, czym jest wartościowe blogowanie, któremu nawet kilkumiesięczna przerwa nie straszna :)
Dziękuję za tak fajny post. :) Dopiero dzięki niemu uświadomiłam sobie, że te przemyślenia siedziały gdzieś głęboko we mnie, tylko nie wydobyłam ich na światło dzienne.
OdpowiedzUsuńFaktycznie często się patrzy na statystyki, jednak to co najistotniejsze umyka.
I faktycznie w prowadzeniu bloga najważniejszym jest mieć satysfakcję. Wierzyć, że każdy nowy post może się komuś przydać, jeśli nie od strony praktycznej to przynajmniej czysto estetycznej.
U Ciebie można się wiele nauczyć, dowiedzieć. Masz lekkie i przemyślane pióro.
Tak trzymaj, Justynko!
Pozdrawiam w Nowym Roku!
Dziękuję Marto za miłe słowa :)
UsuńW czasach, kiedy blogowanie coraz częściej staje się "biznesem" łatwo zapomnieć o powodach, dla których założyło się blog. Dobrze wiedzieć, że nie jestem osamotniona w tych przemyśleniach :) Odpozdrawiam noworocznie!
Piękny post. Najważniejsze jest to by blog dawał nam radość i satysfakcję, nie patrząc na liczby :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, a reszta przyjedzie z czasem sama :)
UsuńBardzo piękny fragment "Małego Księcia". Nie wiem czy słyszeliście ale nie żyje Michel Galabru, wspaiały aktor, znany głównie z "Żandarm z Sanit-Tropez", "Żandarm się żeni", było chyba jeszcze kilka z tej serii. Wielka strata uwielbiałam duet Louis de Funes- Michel Galabru.
OdpowiedzUsuńBasia
Piękny i mądry. Daje mocno do myślenia w czasach, kiedy konsumpcjonizm stał się nową religią.
UsuńTak słyszałam o tej wielkiej stracie dla francuskiego kina. Więcej na ten temat przeczytacie na zaprzyjaźnionym blogu tutaj : http://viensavecparents.blogspot.com/2016/01/actualite.html
Świetny tekst! Twoje podejście (to po przemyśleniach) jest mi bardzo bliskie. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku i mnóstwo inspiracji do dalszego prowadzenia bloga! :))
OdpowiedzUsuńDzięki Kasiu! Wzajemnie :):)
UsuńMogę jedynie przyklasnąć :) Przepięknie ujęłaś w słowa to, co najważniejsze i narzuciłaś czytelnikom wspaniałą refleksję na nowy rok. ,,Mały Książę'' jak zwykle niewiarygodnie prawdziwy i uniwersalny. Życzę mnóstwa pasji i pomysłów, by blog rozkwitał z każdym dniem!
OdpowiedzUsuńDziękuję Martho! Najważniejsze, żeby robić swoje i nie oglądać się zbytnio na innych.
UsuńTobie również życzę radości z blogowania :) A "Małego Księcia" powinno się czytać obowiązkowo co kilka lat.
Piękne słowa i jeszcze piękniejsza refleksja :)) Takie blogi jak Twój bronią się same, a wkładane w niego serce jeszcze pełniej zaraża miłością do języka, gratuluję stworzenia tak pięknego i wartościowego miejsca! Życzę jeszcze więcej wspaniałych pomysłów, inspirujących momentów oraz mnóstwa uśmiechu wokół :))
OdpowiedzUsuńDziękuję ! Po przeczytaniu takich słów, moja motywacja wkracza w inny wymiar :)
UsuńMam nadzieję, że Francja dostarczy Ci samych pozytywnych doświadczeń !
Liczby są dobre, jeśli chcesz sprawdzić, czy w ogóle robisz postępy i posuwasz się do przodu. Jednak patrzenie na nie, to nie wszystko. Czasem warto o nich zapomnieć i po prostu być. Życzę Ci, żebyś w tym roku spełniła swoje cele i nie wpadła w Matrix liczb.
OdpowiedzUsuńP.S. Lubię tutaj zaglądać, chociaż do tej pory francuskiego nie znam :D
ha ha a ja zaglądam do Ciebie, choć w życiu nie miałam ani jednej lekcji niemieckiego ;)
UsuńJustyno! Świetna robota! Lubię zaglądać na Twojego bloga, bo sama uczę francuskiego a u Ciebie wszystko jest zawsze pięknie i przejrzyście wytłumaczone ;) Pozdrawiam serdecznie i życzę wytrwałości (kiedyś też pisałam bloga i wiem ile samozaparcia potrzeba, aby dobrze i długo funkcjonował) ;-)
OdpowiedzUsuńRomanistka
Dziękuję Romanistko za te miłe słowa :)
UsuńMomentami prawdziwe życie przygniata brutalnie to wirtualne, ale blogowanie nie daje o sobie zapomnieć, uzależnia bardziej niż nie jedna używka ;)