Zastanawialiście się kiedyś, co Francuzi wieszają na swoich lodówkach oprócz zdjęć (une photo), pocztówek (une carte postale), kolorowych magnesów (un magnets), paragonó (un ticket de caisse) i ulotek (un trac)?
UN FAIRE-PART
W znaczeniu podstawowym un faire-part oznacza pisemne zaproszenie na ślub, chrzciny lub na inną okazję. Ale un faire-part może również oznaczać pisemne zawiadomienie o narodzinach dziecka. We Francji istnieje tradycja, że rodzice wysyłają takie zawiadomienia do rodziny i znajomych w ciągu miesiąca lub dwóch od dnia narodzin ich pociechy. Oprócz zdjęć noworodka (un nouveau-né) zawiera również szereg innych informacji : datę urodzenia dziecka, jego wagę, wzrost oraz imiona... Tak, tak, imiona, nie jedno imię :) We Francji wielu rodziców nadaje dzieciom drugie, trzecie, czwarte a nawet piąte imię (!), po babci, dziadku, ulubionym bohaterze z kreskówek ;). Wszystkie są oficjalne i wszystkie muszą figurować w dokumentach. Charles ma ich aż cztery. Kiedyś dość popularne wśród francuskich rodzin z tradycjami było nadawanie imion dwuczłonowych: Pierre-Yves, Pierre-Emmanuel, Anne-Sophie, etc. Obecnie jednak tego typu imiona zaczynają lekko trącić myszką i są wypierane przez inne modne i oryginalne imiona.
Ale wracając do naszego faire-part... Kiedy otrzymamy takie zawiadomienie mniej lub bardziej fantazyjne, zrobione ręcznie lub zamówione przez Internet, musimy koniecznie umieścić je na naszej lodówce, gdzie powinno powisieć przez kilka tygodni, aby rodzice widzieli, że pamiętamy o ich dziecku :)
Oto część naszej kolekcji. Jak widać po dominującym kolorze różowym, same dziewczyny :) Bardzo podoba mi się ten zwyczaj. Miło dostać zdjęcie nowego obywatela świata. Poza tym pamięć jest zawodna, a tak jest gdzie zerknąć ;)
UNE CARTE DE REMERCIEMENT
Jest to kartka z podziękowaniami od młodej pary (les jeunes mariés) za przyjęcia zaproszenia na ich ślub i za wspólną zabawę. Najczęściej jest to zdjęcie zrobione podczas sesji ślubnej : on w garniturze (un costume), ona w białej sukni (une robe blanche), z odpowiednim tekstem na odwrocie. Podobnie jak w przypadku faire-part, zdjęcie powinno zająć honorowe miejsce na naszej lodówce :)
A Wy co myślicie o tych francuskich zwyczajach? Podobają Wam się?
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czujesz niedosyt?
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Moja jest zawieszona magnesami, które ja i członkowie rodziny przywozimy z wycieczek :) każdy ma przykaz przywieźć minimum 2 magnesy- po jednym dla mnie i dla mojej mamy, która też kolekcjonuje magnesy i zaraziła mnie tą pasją ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję pasji! Ja to chyba jestem pozbawiona genu "kolekcjonera" :)
UsuńTeż uwielbiam magnesy! Miałam sporą kolekcję magnesów z zagranicznych krajów, ale przy przeprowadzce gdzieś je schowałam i nie mogę dojść, w którym pudle leżą...
Usuńa moja lodowka wiecznie swieci pustkami bo malo jemy w domu , a mnie brakuje czasu na zakupy.... :)
OdpowiedzUsuńJa też oczywiście mam lodówkę obwieszoną różnymi "obwieszczeniami" i przykazaniami. Na przykład mój ulubiony magnes: "Jestem na dwóch dietach, na jednej byłabym głodna", co biorąc pod uwagę miejsce w którym wisi, brzmi chyba adekwatnie! Dodam tylko, że wysłanie "faire-part" jest równoznaczne z koniecznością wysłania prezentu nowonarodzonemu dziecku jak również kartki z gratulacjami. Stanowi to element savoir-vivre'u. Imiona rzeczywiście chyba ulegają uproszczeniu, znajome dzieci mają tylko jedno!
OdpowiedzUsuńDzięki Holly za trafną uwagę. Ja ograniczam się do wysyłania kartek z gratulacjami, chyba że nowy obywatel świata jest pod ręką to i prezent mu się dostanie ;)
Usuńhihih az mi sie smiac zachcialo bo lodowka u nas w mieszkaniu jest rzeczywiscie oblepiona magnetami, faire parts, i kartkami z wakacji od rodziny i przyjaciol.
OdpowiedzUsuńi nigdy sie nad tym nie zastanawialam.
Na lodowce mozna jeszcze znalesc recepty,mandaty,rachunki do placenia i wogole wiele innych rzeczy ktore sa zalatwiane na ostatnia chwile.
OdpowiedzUsuńJa najczęściej trafiam we Francji na nieobwieszone niczym lodówki! Ale faire-part często faktycznie były wywieszone, tyle że w innym miejscu: na ścianie, na tablicy nad biurkiem itp. :)
OdpowiedzUsuńJa oczywiście generalizuję, a lodówka po prostu posłużyła mi za punkt wyjścia do napisania tego postu. Aczkolwiek inspirację do niego znalazłam na innym blogu, francuskim i o całkiem innej tematyce, gdzie Francuski opowiadały o faire-parts i swoich lodówkach :)
UsuńU nas - goła! Ale nie jest wyeksponowana. Faire-part dostajemy na tony, to jakiś okres rozrodczy ;) Bardzo mi się podoba, bo jak później idziemy się z kimś spotkać, to tylko grzebię w stosiku faire-part i już mogę zapytać, a jak tam mały "Gabin", "Amaury", "Albane", "Jade" itp... Inaczej nie dałabym rady tych imion spamiętać ;)
OdpowiedzUsuńMiły gest i jaki praktyczny :)
UsuńPrawie jak moja, tylko na mojej są magnesy z podróży, przywożone przez nas i naszych przyjaciół. Ostatni nabytek - niestety nie francuski - magnes spod Grunwaldu :-)
OdpowiedzUsuńjak przeczytałam tytuł posta, to mi się od razu skojarzyło z charakterystycznym zapachem francuskich lodówek ;)
OdpowiedzUsuńKonsternacja... Jak pachnie francuska lodówka?? ;)
UsuńPrzepraszam, że się wtrącę, ale aż mi chce się zacytować mojego czteroletniego bratanka "to Ty nie wieeesz?";)
UsuńNie wiem czemu na Francuzów mówi się żabojady, skoro powinno się mówić "serojady". My mamy "kuchnię amerykańską", ekhm, więc problem był pilny, na szczęście odpowiednie pojemniki na ser szybko go rozwiązały.
Najwidoczniej mój nos już nie zwraca na to uwagi ;)
UsuńJa bym jeszcze dorzucila bons de réduction ;) zeby o nich nie zapomniec przy kolejnych zakupach.
OdpowiedzUsuńTaka francuska lodówka przypomina mi o lodówce mojej cioci. Była tak obklejona [lodówka], że nie było na niej zupełnie miejsca.
OdpowiedzUsuńNa mojej lodówce znajduje się sterta przypiętych kartek A4 z przepisami do wypróbowania. Otwarcie jej powoduje podmuch wiatru :-)
OdpowiedzUsuń