Jak co roku, wraz ze świętem Trzech Króli, we Francji rozpoczyna się sezon na Galette des Rois (więcej informacji w moim wcześniejszym poście dostępnym TUTAJ). Zaraz po moim powrocie z Polski, pobiegłam więc do piekarni i kupiłam Galette des Rois z moim ulubionym nadzieniem marcepanowym (w sprzedaży również z jabłkami lub gruszkami i marcepanem). Z pudełkiem przewiązanym wstążką i dwiema papierowymi koronami pod pachą udałam się do znajomych. Tam, po precyzyjnym podzieleniu ciasta na cztery równe części, rozpoczęła się walka o fève, czyli maleńką porcelanową figurkę. Akurat w naszym cieście schowanych było ich dwie. W tym roku miałam szczęście i pierwszą fève znalazłam ja, drugą kolega. Zostaliśmy mianowani królem i królową, a na dowód tego dostaliśmy po koronie :).
Moja feve - wygląda na Jezuska :/ |
Przy okazji, zachęcam do obejrzenia dwuminutowego reportażu po francusku o obchodzeniu święta Trzech Króli w Polsce. Filmik dostępny TUTAJ
Fajny wpis i ciekawy reportaż :] Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńmes félicitations :) Teraz zwracamy się per Votre Majesté na zajęciach? :)
OdpowiedzUsuń:) przywołałaś moje wspomnienia z pierwszej wizyty we Francji - niezwykle miłe, choć omal nie połknęłam wtedy figurki :)
OdpowiedzUsuń@Aga : Nie wiem czemu, ale Votre Majesté dziwnie mi jakoś odpowiada :P PS. czyżby ktoś tutaj opanował francuską klawiaturkę? :>
OdpowiedzUsuń@ 97didek & veriditas : dzięki za wpis :)
OdpowiedzUsuńniestety klawiaturka francuska jakoś mi nie działa :( ale opanowuję inne sposoby na francuskie literki :)
OdpowiedzUsuń