Dzisiaj wpis wyjątkowy, bowiem mam ogromną przyjemność gościć na blogu Paulinę Wnuk-Crépy znaną w blogosferze jako Mama w Paryżu, a od niedawna również jako autorka książki Mój Paryż, moja miłość. Postanowiłam zadać Paulinie kilka pytań i dowiedzieć się czegoś więcej na temat tego bardzo osobistego i eklektycznego, bo łączącego w sobie wiele gatunków, przewodnika po stolicy Francji. Zapraszam na wywiad, w którym Paulina odsłoni przed Wami kulisy pisania książki oraz zdradzi kilka sekretów, które z pewnością zachęcą Was do sięgnięcia po ten nietypowy przewodnik, który sama przeczytałam z dużym zainteresowaniem i polecam z czystym sumieniem :)
---------------------------------------
Kilka tygodni temu została
wydana Twoja książka Mój Paryż, moja miłość. W blogosferze zawrzało. Pojawiły
się bardzo przychylne recenzje. Sama jestem świeżo po lekturze. Powiedz, skąd
narodził się pomysł, by chwycić za klawiaturę i zapisać myśli na dysku twardym?
Pomysł na napisanie książki
tlił się w mojej głowie już od dość dawna, za sprawą czytelniczek i czytelników mojego bloga, którzy
nieustannie powtarzali, że powinnam przelać moje myśli i słowa na papier.
Oczywiście, co innego mieć zamiar, a co innego zrealizować plany i marzenia. I
tu z pomocą przyszło wydawnictwo Pascal, które zaproponowało mi
wydanie książki o tematyce zbliżonej do mojego
bloga. W ten sposób, po wielu
intensywnych miesiącach ciężkiej, lecz wspaniałej i twórczej
pracy, powstał Mój Paryż, moja miłość.
Czytając książkę,
zastanawiałam się, jak ją sklasyfikować. Nie jest to typowy przewodnik
po Paryżu. Oprócz informacji turystycznych,
znajdziemy w niej wątki autobiograficzne, anegdoty, przepisy kulinarne, analizę
francuskiego społeczeństwa, rady praktyczne odnośnie życia w Mieście Świateł.
Ciekawa jestem, ja Ty definiujesz to, co stworzyłaś.
Przyznam się szczerze, że nie potrafię do końca odpowiedzieć na to pytanie.
Nie jest to książka klasyczna, należąca do typowej literatury kobiecej. Myślę,
że klasyfikacja, jako przewodnik nie będzie słuszna, lecz podpinanie Mojego
Paryża pod kategorię autobiografii również nie będzie właściwe.
Książka
to zbiór przemyśleń, historii z mojego życia, informacji o stolicy Francji i jej
mieszkańcach, ale również źródło wiadomości i ciekawostek kulturalno-historycznych.
To taki miszmasz, zupełnie jak mój blog.
Jestem bardzo ciekawa, jak wyglądał od kuchni cały proces twórczy. Jaką drogę przeszła książka zanim trafiła w ręce czytelników? Ile czasu zajęło Ci jej napisanie? Skąd czerpałaś inspiracje?
Wyczytałam gdzieś, że napisanie tego typu książki pochłania autorowi około
roku, wliczając w to oczywiście poprawki itp. Ja niestety nie miałam takiego
luksusu czasowego. Wydawnictwo chciało koniecznie opublikować książkę na
początku lata. Aby ukazała się ona 1 lipca, z końcem kwietnia musiałam oddać
wszystkie rozdziały, z naniesionymi poprawkami, do ostatecznej akceptacji, a
zaczęłam ją pisać w ... styczniu! Miałam
więc dokładnie cztery miesiące na stworzenie czegoś, co będzie
na jako takim poziomie. Sprawy nie ułatwiała mi moja kilkumiesięczna córeczka,
z którą siedziałam w domu, gdyż wszystko to odbywało się podczas mojego urlopu
wychowawczego… Tak więc, na pisanie wykorzystywałam każdy moment dnia i nocy.
Na szczęście, znalazłam nianię, która przychodziła na kilka godzin dziennie,
inaczej
nie dałabym rady… A inspiracje… Cóż, wystarczy usiąść w kawiarni
i popatrzeć dokoła, przejść się paryską ulicą, porozmawiać z mieszkańcami
stolicy… To miejsce jest samo w sobie inspiracją dla wielu, już od wieków!
Domyślam się, że pisanie książki jest bardzo ekscytujące, ale również bardzo wyczerpujące i stresujące. Trzeba pisać regularnie, przestrzegać terminów. Co sprawiło Ci wyjątkową trudność? Czy zdarzyło Ci się zapaść na niemoc twórczą? :)
Musiałam ułożyć sobie plan pracy i grafik na cztery miesiące.
Trzymałam się go kurczowo i oznaczał on jeden rozdział na
tydzień, a tydzień liczyłam od poniedziałku do piątku. W weekend miałam obie
dziewczynki, więc nie było możliwości prawdziwej pracy. Niedzielne wieczory i
noce
to był czas na nanoszenie poprawek. Rytm był
zabójczy, ale opłaciło się! Jestem z
siebie zadowolona i bez wahania podjęłabym się takiego
wyzwania jeszcze raz. Jeśli chodzi o pomysły, to najtrudniej było rozpocząć
każdy z rozdziałów, a później szło już z górki! Miałam oczywiście przygotowany
szeroki konspekt, który wcześniej stworzyłam. Został on zaakceptowany przez redakcję, więc podążałam wytycznymi
w nim zawartymi.
Tematyka Twojej książki jest bardzo zróżnicowana. Miejscami musiałaś wykazać się dużą erudycją. W jaki sposób zbierałaś materiały do książki?
Moja rozległa i dość szeroka wiedza na temat Paryża spowodowana jest
miłością do tego miasta oraz ciekawością, które zawsze we
mnie wzbudzało. Jedna z moich koleżanek, na stałe mieszkających w Paryżu, przyznała
kiedyś, że uwielbia ze mną spacerować, gdyż zawsze mam coś do powiedzenia na
temat miejsca, w którym się przechadzamy. Byłabym jednak niezwykle
pretensjonalna, gdybym przyznała, że rzucam faktami i datami z pamięci, niestety
aż tak dobrze poinformowana nie jestem! Zakupiłam wiele wspaniałych i pasjonujących
książek, oraz buszowałam w internecie. Inspiracją byli również moi znajomi,
przyjaciele i rodzina, którzy całkowicie nieświadomie przyczynili się do
napisania tej książki. Ich historie, opowieści, anegdoty, wszystko to znalazło
swoje miejsce w poszczególnych rozdziałach.
Osoby, które czytają Twojego bloga Mama w Paryżu, wiedzą, że nie boisz się poruszać kontrowersyjnych tematów i nie dbasz o poprawność polityczną. Również w książce piszesz szczerze o życiu w Paryżu, o paryżanach, którym niejednokrotnie wytykasz przywary. Opisujesz nawet ich seksualne upodobania :) Nie obawiasz się, że niektóre tematy mogą lekko zszokować polskiego czytelnika? Że wyidealizowane wyobrażenie o Paryżu pryśnie niczym bańka mydlana? :)
Czy słyszeliście kiedyś o "syndromie paryskim"? To rodzaj choroby depresyjnej spowodowanej emocjonalnym rozczarowaniem, na które zapadają zawiedzeni turyści przyjeżdżający do stolicy Francji z wyobrażeniami i wizami miasta zaczerpniętymi z amerykańskich komedii romantycznych.... I przeżywają absolutny
szok, gdyż Paryż to nie tylko romantyczna stolica starego kontynentu, to
również olbrzymi spot imigracyjny mieszkańców północnej Afryki, to zatłoczone i
brudne ulice, to uliczni złodzieje, to kebaby i chińskie knajpy z podejrzanym
jedzeniem. Ja moich czytelników ostrzegam przed właśnie takimi sytuacjami, aby
„ich bańka” i czar miasta nie prysł. Przygotowani, wiedzą czego się
spodziewać. Mimo to, jak wskazuje tytuł Mój Paryż, moja
miłość,
kocham to miasto i właśnie tę
jego część pragnę pokazać. Przedstawiam miasto jako romantyczne, zwariowane, szalone, pełne tajemniczych i uroczych miejsc. Moja miłość do Paryża nie jest ślepa. Mimo iż darzę
stolicę ogromnym sentymentem, potrafię dostrzec jej wady. Nie kocham Paryża ponieważ, lecz kocham go pomimo!
W książce opisujesz wiele sposobów
spędzania wolnego czasu w Paryżu, trasy turystyczne, miejsca, których nie
znajdziemy w żadnym tradycyjnym przewodniku, podajesz przepisy na francuskie
dania. Czy wszystko sprawdziłaś na własnej skórze?
Proszę się przyznać z ręką na sercu ? :)
Z ręką na sercu, nie zwiedziłam dwóch miejsc, o
których piszę, i o czym przyznaję się w książce.
Wynika to z mojej klaustrofobii. 90% adresów, które proponuję
czytelnikom, zweryfikowałam osobiście, pozostałe
10% to „miejsca” moich znajomych. W niektórych przydarzyły mi się śmieszne i
zabawne historie, w niektórych raczej przeżyłam koszmar, więc jasno i klarownie
piszę o nich na stronach mojej książki. Przez 15 lat życia w Paryżu, na pewno
się nie nudziłam!
Na koniec chciałabym Cię poprosić, abyś zachęciła Czytelników mojego bloga do sięgnięcia po Twoją książkę. Może zdradzisz im jakiś sekret, który z jakiś powodów nie znalazł się w książce?
Myślę, że książka powinna spodobać się czytelnikom Twojego bloga Justyno, ponieważ są oni całkowitymi fanami Francji i wszystkiego co francuskie. Lektura mojej książki będzie dla nich oknem na Paryż. Dzięki niej poznają stolicę z zupełnie nowej, innej perspektywy. Trudno
jest oceniać swoją własną pracę, jednak jak do tej pory inni ocenili ją bardzo
dobrze, i zdecydowanie przypadła do gustu nie tylko frankofilom! Sekretów,
które nie znalazły się w książce, niestety nie mogę zdradzić, może kiedyś będę
ich potrzebowała do napisania kontynuacji, kto wie….???? Jednak zdradzę nowinkę
turystyczną. Już na jesień tego roku, otworzone zostanie Vill’Up, czyli
stymulator skoków. Wentylator
będzie dmuchał aż do 240km/h, co sprawi, że będzie jednym z najmocniejszych w
Europie! Całkiem niezły zastrzyk adrenaliny. Kto wie, może się wybiorę, aby
następnie podzielić się wrażeniami na moim blogu!
* wszystkie zdjęcia pochodzą z prywatnego archiwum Pauliny
Jeśli czujecie niedosyt i chcecie dowiedzieć czegoś więcej na temat książki Pauliny, zapraszam do przeczytania recenzji napisanych przez moje koleżanki blogerki : recenzja Magdy, recenzja Uli.
-----------------------------------------
KONKURS
-----------------------------------------
A teraz niespodzianka!! Wydawnictwo Pascal ufundowało dla Was nagrody :):)
Aby wziąć udział w konkursie i wygrać 1 z 3 egzemplarzy książki należy odpowiedzieć na pytanie
Jaką pamiątkę przywiózłbyś / przywiozłabyś z Paryża i dlaczego?
Jaką pamiątkę przywiózłbyś / przywiozłabyś z Paryża i dlaczego?
Ja z mojej ostatniej "prawdziwej" wizyty w Paryżu (wycieczek na lotnisko nie liczę ;)) przywiozłam niebieską koszulkę Paris Saint-Germain zakupioną w firmowym sklepie klubu na Champs-Elysées - oczywiście nie dla mnie ;)
ZASADY WYSYŁANIA ZGŁOSZEŃ
Odpowiedzi konkursowe należy umieszczać w komentarzu pod dzisiejszym wpisem. Jeśli nie posiadasz konta "blogowego" i zostawiasz komentarze jako anonimowy czytelnik, wyślij
zgłoszenie do mnie, za pomocą formularza kontaktowego, który znajduje
się po lewej stronie bloga, wraz z Twoim imieniem i adresem e-mail. Niestety tym razem formularz odmówił posłuszeństwa :( Proszę o maile na adres jholosyniuk[at]poczta.onet.pl Ja następnie opublikuję Twoją odpowiedź na blogu, ujawniając jedynie Twoje imię. Każde zgłoszenie potwierdzane jest przeze mnie mailowo. Jeśli w ciągu kilku godzin nie otrzymasz potwierdzenia, skontaktuj się ze mną jeszcze raz!!
Uwaga : każdy uczestnik konkursu może wysłać tylko jedno zgłoszenie!
CZAS TRWANIA KONKURSU
Zgłoszenia należy przesyłać od 15 września (wtorek) do 21 września (poniedziałek) do północy. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone
UWAGA! nagrody wysyłane są tylko na terenie Polski.
(jeśli mieszkacie za granicą, możecie podać adres kogoś z rodziny w Polsce)
-------------------------------------------
WYNIKI
-------------------------------------------
Nadszedł czas ogłoszenia wyników. Przysłaliście około 40 zgłoszeń. Jak zwykle bardzo się postaraliście. Wybór był bardzo trudny! Przeczytałam dokładnie wszystkie zgłoszenia. Niektóre z nich mnie nawet zainspirowały :)
Nagrody wędrują do :
Ana nas za pudełko pełne wspomnień
(Ana nas proszę o szybki kontakt, ponieważ nie mam do Ciebie adresu!!)
(Ana nas proszę o szybki kontakt, ponieważ nie mam do Ciebie adresu!!)
Marty za motywację do zmian
Kasi za zdjęcie z fotobudki
Zwycięzcom gratuluję, a pozostałym osobom bardzo dziękuję za udział w konkursie i jak zwykle żałuję, że mam tylko trzy egzemplarze do rozdania, bo jesteście SUPER!!!
byłabym szczęśliwa mając , gdyz w przyszłym roku w kwietniu sa moje urodziny a ostatniego marca rocznica slubu nota bene 25 i chcę zrobic mężowi niespodzianke i poleciecć na weeken własnie do Paryża
OdpowiedzUsuńW Paryzu byłam dwa razy z czego drugi raz bardzo krótko parę godzin w drodze gdzie indziej i ciagle czuje niedostyt...
a odpowiadając na pytanie " Jaką pamiątkę przywiózłbyś / przywiozłabyś z Paryża i dlaczego?"
to i tu jest problem ... hihihi bo sama nie wiem , za pierwszym razem była to wieza Eifla , plus flakonik perfum , za drugi apaszka Paris biało-czarna elegancka ,była to pamiatka spontaniczna i breloczek dla córci (breloki z kazdego zakątka zwozimy ), a tym razem....hmmm , to tez bedzie niespodzianka spontaniczna , bo kto wie co na miejscu wpadnie mi w oko ;p , ale na pewno będzie ,to zakladka , bo kocham czytać i zbieram zakładki
pozdrawiam
a i jeszcze na pewno ze słodkości makaroniki ;)
UsuńTrzymam kciuki, żeby romantyczny weekend w Paryżu doszedł do skutku i gratuluję pięknej rocznicy ślubu !!
UsuńPrzywiozłabym krem z kasztanów, ponieważ jest przepyszny !
OdpowiedzUsuńJak dla mnie, dość specyficzny w smaku ;)
UsuńA ja przywiozłabym na zapas Macarons od Pierre Herme! O tak! :-)
OdpowiedzUsuńDałabym się pokroić za te słodkości!
UsuńMadame Figaro! Z zasady nie zbieram pamiatek, ale z podrozy przywoze lokalne gazety czy wybrane kobiece magazyny [oczywiscie jesli jest to jezyk, ktory ogarniam ;)]. Bardzo lubie Madame Figaro, to dla mnie taki odpowiednik Wysokich Obcasow.
OdpowiedzUsuńFajny wywiad!
Bardzo fajny pomysł. Taką gazetę można otworzyć kilka lat później i sprawdzić, co działo się wtedy na świecie.
UsuńPrzy okazji przypomniał mi się pewien francuski (chyba francuski, w każdym bądź razie spotkałam się z nim po raz pierwszy we Francji) zwyczaj, kupowania gazety w dniu narodzin dziecka i podarowania mu jej jak trochę podrośnie :)
Z Paryża przywiózłbym wspomnienie romansu pachnące liliowymi perfumami. ;)
OdpowiedzUsuńAch te stereotypy na temat francuskich kochanków ;)
UsuńEwa napisała :
OdpowiedzUsuńZ moich częstych podróży do Paryża najbliższe mojemu sercu są czarno-białe
zdjecia Paryża kupione podczas spaceru po Champs-Elysées oraz kolorowy
rysunek kupiony na Montmartre. Wszystkie pamiątki zostały oprawione w ramki
i zawisły na ścianie w salonie. Teraz co dziennie spoglądając na nie,
czuje, że część Paryża jest u mnie w domu. Uwielbiam usiąść wygodnie,
patrzeć na nie i wspominać cudowne chwile spędzone w Paryzu oraz marzyć o
następnych...
Ja z mojego pierwszego wyjazdu do Paryża przywiozłam dwa plakaty kupione również na Montmartre :)
UsuńMonika napisała :
OdpowiedzUsuńWino jest oczywiście obowiązkowym upominkiem z podróży do Francji.oraz
kosmetyki Francuskie kosmetyki cieszą się uznaniem na całym świecie, ale u
nas dostępne są już od wielu lat i niekiedy są dużo tańsze Oprócz tego
warto również zaopatrzyć się w kosmetyki regionalne, stworzone z
naturalnych składników, jak np. mydło marsylijskie produkowane z oliwek czy
kosmetyki z lawendą .
Planuję zobaczyć Paryż po raz pierwszy,ale nie ostatni w styczniu przyszłego roku.Najważniejsza pamiątka pozostanie w moim sercu,ale najchętniej przywiozłabym ze sobą do Polski jednego Francuza,żeby mi w długie zimowe wieczory opowiadał o Francji.
OdpowiedzUsuńDrogi Anonimie, wyślij do mnie wiadomość z namiarami na Ciebie :)
UsuńJola napisała :
OdpowiedzUsuńJa kupiłabym starą książkę lub płytę u bukinistów. Kocham zapach tych
rzeczy jakby wiatr paryski powiewał później na półce w pokoju.
Koniecznie w twardej okładce i grubymi kartkami :)
UsuńMonika napisała :
OdpowiedzUsuńZ mojej podróży do Paryża przywiozłabym przede wszystkim muzykę oraz
zdjęcia, mnóstwo zdjęć, które każdego dnia przypominałyby mi czas, który
tam spędziłam.
Pamietam, ze z mojego pierwszego pobytu w Paryzu przywiozlam kosmetyki Yves Rocher, bo akurat byly przeceniane, a tutaj w Anglii one niespecjalnie sa dostepne :) Najczesciej przywoze wino i sery, ale to nie tylko z Paryza. Nie kupuje pamiatek, bo nie wiem co mialabym z nimi robic.
OdpowiedzUsuńJak to co? Postawić w widocznym miejscu, żeby kurz łapały ;)
UsuńElżbieta napisała :
OdpowiedzUsuńZ Paryża przywiozłabym... mojego francuskiego znajomego , który robi
najwspanialsze naleśniki z Nutellą i amaretto:-) ( jestem strasznym
łasuchem i lubię jak ktoś robi dla mnie pyszności ;-) )
Małgosia napisała :
OdpowiedzUsuńJa bym przywiozła zdjęcia. Robie ich dużo i w różnych miejscach. I to sa dla mnie najlepsze pamiatki :) Wina bym nie przywiozla bo z doswiadcsenia wiem ze ono nigdy nie smakuje tak samo ;) A! I koniecznie jakis zapas ksiazek po francusku! Dla uczacych sie rzecz jasna :)
Ostatnio, kiedy byłam w Paryżu, miałam wyjątkowego pecha i musiałam ominąć Luwr, gdyż we wtorki jest zamknięty... Jakże byłam niepocieszona! Zwiedzałam więc wszystko co popadnie, robiłam kilometry pieszych wycieczek i masę zdjęć. Odwiedziłam także zakamarki typowo "paryskie", gdzie można dostać najlepsze lokalne sery i wino. Oczywiście zakupiłam 3 rodzaje, mocno owinęłam w papierki i zabrałam do Polski. Pan Sprzedawca był na tyle uprzejmy, że na paragonie zapisał mi dokładnie numerki serów i konkretne nazwy, tak żebym na pewno następnym razem się nie powtórzyła! Mam ten paragon do dziś, a jego sklep na targu rzeczywiście planuję odwiedzić jeszcze raz :-) Drugą pamiątką, jaką musiałam sobie przywieźć z Paryża, były... pasiaste trampki, zakupione w H&M (ale za to w jednym z tych bardziej reprezentatywnie położonych). Paryż zaskoczył mnie wielkością i moje stopy niestety szybko to poczuły, a że zwiedzałam w butach koncertowych, bo miałam jedynie przedpołudnie przed koncertem w Théâtre des Champs-Élysées... Długi to był dzień i długa historia! Gdybym więc miała pojechać jeszcze raz i coś sobie przywieźć... na pewno byłyby to kolejne sery na spróbowanie i wino. Paryż to także kopalnia dobrych ujęć fotograficznych, więc tym razem zabrałabym swojego Zenita z biało-czarną kliszą i poszalałabym z artystycznymi zdjęciami.
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak przywoziłam sery autokarem do Polski. Istne szaleństwo, biorąc pod uwagę, że podróż trwała ponad 24 h!
UsuńA ja przywiozłam sobie męża :)))
OdpowiedzUsuńPiekna ''pamiatka'', taka na cale zycie :)
UsuńElżbieta napisała :
OdpowiedzUsuńMarzę o tym, żeby wybrać się do Paryża z mężem, a przywiozłabym stamtąd tak
cudowne wspomnienia romantycznych chwil, które po jakmiś czasie były by tak
wyidealizowane, że trzeba by było wracać żeby stały się jeszcze piękniejsze.
Trzymam kciuki ! Mąż na pewno by docenił :)
UsuńBożena napisała :
OdpowiedzUsuńZ mojej ostatniej podrozy do Paryza przywiozlam apaszke, niebieska w malenkie wieze Eifla i bardzo ja lubie. Jestem pewna, ze po kolejnej wyprawie przybedzie mi skarpetek ;)
Jestem une frileuse wiec kocham wszelkie des plaids, des foulards, des chales, des chausettes i oczywiscie des coussins remplis de noyaux de cerises.
Poniewaz powoli zbliza sie zima, a zima oznacza kanape, puszystego kota, kubek goracego kakao, cieply pled i goraca poduszke z pestkami czeresni no i oczywiscie czas na czytanie, wiec nie byloby zle, gdyby ksiazka "Moj Paryz, moja milosc" trafila wlasnie w moje rece.
Ja też jestem frileuse :) Siedzę przed komputerem opatulona w ciepły koc.
UsuńChoc paryskie wino i serek moge kupic u siebie w Hamburgu, to z pewnosia te przywiezione smakowalyby bardziej''wiarygodnie'', bo z sentymentem. I moze jeszcze jak na lasucha przystalo, slodkosci od Ladurre. Bajkowe wystawy maja i tyle pysznosi w jednym miejscu! Oczywiscie cos dla oka i wspomnien tez, wiec bylaby to sniezna kula z paryskim akcentem. Znalazlaby miejsce w Bozonarodzeniowej wiosce, ktora co roku stoi u mnie na komodzie (troche juz tych kul mam :) I moze to banalne zbieractwo, ale zbieram tez magnesy z roznych panstw, wiec pomimo ze Paryz juz mam, to i tak bym cos wyjatkowego wypatrzyla. Ale najcenniejsze sa wspomnienia, ktorych Paryz dostarcza zawsze. [PL adres posiadam :) ]
OdpowiedzUsuńNa początek kupiłabym coś dla podniebienia. W moim przypadku byłoby to pudełko marrons glaces. Drugie niebywale ważne pudełeczko wypełniłabym kasztanami i spadającymi liśćmi (kocham Paryż jesienią) do tego kilka kamyczków - gravier ze skwerku, patyczek lukrecji, kilka papierków po pralinkach i karamelkach oraz ziarenka mocnej kawy a na koniec dosłownie psik legendarnego zapachu "Eau Sauvage" Dior. Zamknąć pudełeczko, otwierać w chwili nostalgii za tym cudownym miastem. Trzeci element wymaga sprzętu. To nagranie na wysokiej jakości dyktafonie dźwięków przestrzennych Paryża. Moje kroki po mieście, wizyty w sklepach, rozmowy na paryskich bazarach. Dźwięki budzącego się miasta np. filiżanki w kafejkach aż po dźwięki metra. Co do obrazu to każdy teraz pstryka, pstryka i pstryka a tak naprawdę najpiękniejsze jest niebo w tym mieście (tak pięknie szare). To jest właśnie moja pamiątką z Paryża.
OdpowiedzUsuńWiesz, że nigdy nie jadłam marrons glaces?
UsuńMuszę szybko naprawić ten błąd, bo intuicja mi podpowiada, że nie pożałuję :)
Weronika napisała :
OdpowiedzUsuńMiałam okazje zwiedzić Paryż, dzięki Bogu obyło się bez ,,paryskiego
syndromu" miasto mnie urzekło :) Pamiątka, którą ze sobą wzięłam, by
podzielić się z bliskimi kawałkiem Francji miała ciężką przeprawę przez 30h
w autobusie i z pysznego sera camembert z walizki wyjęłam bliskim
nienajsmaczniejszy upominek. Ale kartonowe opakowanie francuskich serów
camembert jest do dziś :)
Miałam podobne przygody hehe
UsuńMaja napisała :
OdpowiedzUsuńOd kiedy zakochałam się w Paris z każdej le voyage staram się przywozić les
friandises, których nie można acheter en Pologne lub są trudne do
znalezienia w les magasins. Mam dużo les amis którzy są les gourmets i z
każdego mojego pobytu przywożę im les cadeaux w takiej właśnie formie.
Najczęściej są to fikuśne słoiczki des confitures ( a zwłaszcza des
mirabelles) , małe puszeczki des pâtés, le miel ( najczęściej de la lavende
et de la framboise) , les fromages – i tutaj mam pole do popisu bo le choix
jest badzooo duży, la mousse du chocolat i parfois les baguettes. Po każdym
powrocie przygotowuję dla moich przyjaciół les surprises: do woreczka du
satin wkładam des gourmandises które j’ai acheté i obowiązkowo dołaczam les
macarons- bardzo multicolore i słodkie. Za trois tygodnie wyjeżdżam do
Paryża i kolejny raz będę chercher niespodzianek pour mes amis, które będą
mogli d’ abord connaitre a nastepnie manger i przez to chociaż w ten sposób
przybliżę im moje ukochane miejsce czyli Paris. Mam nadzieję trouver coś
czego jeszcze nie przywoziłam, coś czym zaskoczę nie tylko moich przyjaciół
ale i siebie, dlatego mam w planach visiter małe rodzinne sklepiki w
których na pewno znajdę bardzo oryginalne łakocie :)
Bardzo sprytnie wplotłaś francuskie słowa :)
UsuńRoksana napisała :
OdpowiedzUsuńZ Paryża przywiozłabym najchętniej....kawałek nieba, pod którym cierpkość
wina smakuje najlepiej, melodyjne rozmowy brzmią w tle a urocze zapachy
rozchodzą się wokół.
Komentarz juz swoj tu mam, ale czytam ja sobie wlasnie facebook i bammm! ''6 pomyslow na ciekawe pamiatki z Paryza''. Nie mialam pojecia o istnieniu ksiegarni ''Shakespeare and Company''. Prezent stamtad ...MARZENIE!
OdpowiedzUsuńhttp://www.tanie-loty.com.pl/blogi/5945-6-pomyslow-na-ciekawe-pamiatki-z-paryza.html
Znam tę księgarnię i za każdym razem będąc w Paryżu odwiedzam ;) Maja
UsuńSłyszałam o tej księgarni. Pojawia się czasami w filmach. Nie wiem, czy nie widziałam jej nawet u Woody Allena :)
UsuńMoja mama przywiozła mi ze swojej podróży pierwsze paryskie upominki, jakie dostałam. Były to rycina z widoczkiem na Notre Dame de Paris, kupiona u bukinistów oraz puszka kremu z kasztanów. To teraz mam ogromny sentyment i kupuję je innym jako pamiątki i drobne upominki :) Sama z Paryża przywożę przede wszystkim zdjęcia, których robię bardzo dużo. To dla mnie najlepszy nośnik przeżytych chwil i pamiątka na lata.
OdpowiedzUsuńHalka napisała :
OdpowiedzUsuńZ podróży do Paryża - jako pamiątkę przywiozłabym coś, co symbolizuje początki mojej miłości do tego miasta, do Francji, od czego wszystko się dla mnie zaczęło, a więc ...książkę, film lub najnowszą płytę Vanessy Paradis. Rzeczy, w których odnajdę język francuski. Urzeczona kiedyś "la sonnerie de la langue français", zachwycona podobnie jak cała rzesza innych ludzi, językiem Molière'a. Mój początek, moja miłość ;)
Też lubię jej ostatnią płytę. Moja ulubiona piosenka to "le Rempart".
UsuńMonika napisała :
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim chciałabym mieć kiedyś możliwość coś z Paryża przywieźć :)
Słyszałam wiele o rozczarowaniach paryskich, ale nie zniechęca mnie to do
tego miasta i nie przestałam marzyć w wyjeździe. A najlepsza pamiątka?
Pewno słynne makaroniki lub kasztany (których nigdy nie jadłam!) bo
straszny ze mnie łasuch :)
Marta napisała :
OdpowiedzUsuńZ Paryża mam już kilka pamiątek, więc odpowiem przewrotnie, że kolejnym
razem z przywiozłabym... motywację. Nie jestem materialistką, a w życiu
bardziej cenię przeżycia. Moja pierwsza wycieczka do Paryża skończyła się
totalnym przewartościowaniem moich ideałów i pomysłów na życie, obrałam
całkiem nową ścieżkę, nauczyłam się francuskiego, poznałam inne regiony
Francji, lokalnych ludzi itd,.. dzięki czemu moje życie prywatne i zawodowe
wygląda dzisiaj tak, a nie inaczej:)
Mogę więc powiedzieć, że z każdej następnej wyprawy do Paryża na pewno
przywiozę ze sobą kolejną dawkę motywacji - do życia, do działania, do
spełniania marzeń.
Lubię takie podejście do życia :)
UsuńCześć Justyna! Nieźle się nagłowiłam nad Twoim pytaniem, bo od dłuższego czasu nie przywożę już z podróży tradycyjnych pamiątek - nie lubię gromadzić wokół siebie przedmiotów, które głównie "zbierają kurz". :) Czasem kupię pocztówki, jeśli znajdą się wyjątkowo ładne (o to wbrew pozorom wcale nie tak łatwo), lub jakiś ciuch czy torebkę, gdy trafię na coś wyjątkowego - przypominają mi na co dzień o miłych chwilach w podróży.
OdpowiedzUsuńCo jednak chciałabym przywieźć akurat z Paryża? Zdjęcia z fotobudki, które można by potem wkleić do albumu lub notesika i opisać lub włożyć do portfela i mieć zawsze przy sobie bądź powiesić na ścianie/ na lodówce zamiast magnesów i uśmiechać się za każdym razem, gdy się na nie spojrzy. Chcę sobie zrobić takie zdjęcia, najlepiej w parze lub ze znajomymi (coś czuję, ze byłby przy tym niezły ubaw) od czasu gdy oglądałam "Amelię" po raz pierwszy, czyli już od dawna, a wciąż tego jeszcze nie zrobiłam! Dla mnie to pamiątka idealna: spełnienie marzenia, które od dawna siedzi w głowie, wspomnienia zaklęte na papierze, od razu wywołane (wiadomo, że teraz trudno się zebrać do wywołania cyfrowych zdjęć), nieobciążające walizki ani portfela. :). No i zdecydowanie wolałabym takie pamiątkowe zdjęcie niż selfie z kija. :D
Pozdrawiam serdecznie,
Kasia
Chyba ukradnę ten pomysł od Ciebie :D
UsuńMagda napisała :
OdpowiedzUsuń"Les rencontres font les plus beaux voyages", dlatego z wyprawy do miasta
świateł najchętniej przywiozłabym przyjaciół - a gdyby jednak nie mogli się
przeprowadzić do Polski, to zabrałabym ze sobą piękne wspomnienia i
obietnicę kolejnych spotkań. A z rzeczy materialnych koniecznie paryskie
makaroniki (choć wątpię, czy dotrwałyby do powrotu ;)) i "Notre-Dame de
Paris" Victora Hugo w oryginale (trzeba mierzyć wysoko, a co!).
No, w końcu znalazłam czas aby przeczytać wywiadzik! całkiem nieźle Ci on wyszedł ;) Ja chyba nigdy nie byłam rozczarowana Paryżem, ale raczej nie odnalazłabym się tam, gdybym musiała w nim zamieszkać (duże miasta i długie dojazdy do pracy to nie dla mnie :P )... W Paryżu byłam 3 razy i za każdym razem zebrałam piękne wspomnienia oraz nauczyłam się czegoś nowego o Francji i jej mieszkańcach. I mam nadzieję, że go odwiedzę jeszcze nie raz oraz odwiedzę miejsca, o których pisze Paulina.
OdpowiedzUsuńA gdy będę następnym razem chciałabym spróbować rozkoszować się nim nieco mniej "jako turystka". Fajnie byłoby znaleźć jakiś jazzowych grajków na ulicy od których mogłabym kupić ich album/demo. I wybrać się do Muzeum Herbaty (w końcu to moje uzależnienie) i stamtąd również wrócić z małymi zapasami. A później, już u siebie w domu, mieć swój mały skrawek Paryża słuchając dźwięków, które w nim poznałam oraz pijąc pyszną herbatę, o której mogłam nauczyć się czegoś w paryskich murach :) Chyba powinnam zacząć planować podróż do Paryża, bo bardzo mi się te moje plany i pamiątki do przywiezienia spodobały :D
aaa i jeszcze jedno mi się przypomniało! Przywiozłabym zdjęcia kotów! Wszędzie robię zdjęcia napotkanym kotom, w swojej kolekcji mam m.in. koty prowansalskie, szwajcarskie i norweskie. paryskich jeszcze nie mam ;)
UsuńMadou, a co z paryskim beretem? ;)
UsuńIza napisała :
OdpowiedzUsuńZ Francji przywiozłabym najprawdopodobniej vintage'ową część garderoby zakupioną w Les Puces (ew. byłaby to torba lub walizeczka również w tym gustownym stylu). Najbardziej lubię "praktyczne" pamiątki, które można używać na co dzień. Nie stoją one tylko na półce i nie kurzą się, lecz podczas wiosennego spaceru (ubrana w moją vintage'ową bluzkę zakupioną w Les Puces) przypominają mi o miłym wyjeździe. Dlatego przywiozłabym taką pamiątkę z Francji.
Bardzo oryginalnie ! Jestem ciekawa Twojego stylu, Izo :)
UsuńNa samą myśl o wycieczce do Paryża oczami wyobraźni widzę urocze wieżyczki Eiffle'a w szklanych witrynach, uginające się pod makaronikami i innymi słodkościami półki pâtisserie, stylowe chusty idealne na jesienny wiatr.. Ale doskonale wiem, że miejscem docelowym, jeśli chodzi o pamiątki, byłaby w moim przypadku jakaś podrzędna księgarnia na rogu, jedna z wielu, która akurat napatoczyłaby mi się po drodze. A tam zapewne wydałabym niewielką fortunę. Uwielbiam książki, a oryginalne książki francuskie, zakupione w Paryżu, niosące ze sobą porządną dawkę ulubionego języka w ulubionej formie spędzania wolnego czasu.. Na pewno znalazłyby specjalne miejsce nie tylko na jednej z moich półek, ale i w moim sercu. Dzięki nim mogłabym przeżywać swoją podróż do Paryża tysiące razy w różnych wydaniach. Jednego miesiąca mogłabym tam wrócić jako nastolatka na wymianie szkolnej, drugiego jako rodzima Paryżanka z nieidealną rodziną, a trzeciego jako turysta uwikłany w kryminalną zagadkę. Paryż przestałby być wspomnieniem jednej historii, a stałby się ośrodkiem wielu ludzkich przeżyć, przygód i emocji, których mogłabym doświadczyć razem z bohaterami. A nawet, jeśli nie mieliby oni nic wspólnego z Paryżem, to z taką książką w dłoni, w stu procentach francuską i zakupioną w Paryżu, nietrudno byłoby sobie wyobrazić, że odrywając wzrok od literek i spoglądając przed siebie zobaczę tłum ludzi podziwiających wieżę Eiffle'a, nawet jeśli będę siedzieć w parku nieopodal uczelni. W końcu czytając po francusku, umysł z łatwością przestawi się na francuskie myślenie, a stąd już naprawdę niedaleko do Paryża! :) Nie wspomnę już o rozwijającym aspekcie takich pamiątek, które pozwoliłyby mi poznać nie tylko nowe słówka i wyrażenia, lecz również jeszcze nieodkryte przeze mnie miejsca. Ale zanim wreszcie dotrę do wymarzonego Paryża, myślę, że ,,Mój Paryż, moja miłość'' byłaby idealnym przedsmakiem wizyty w tej paryskiej księgarni :)
OdpowiedzUsuńMartho, życzę Ci, abyś zawsze pielęgnowała w sobie tę pasję !
UsuńWeronika napisała :
OdpowiedzUsuńZ mojej pierwszej ( gdyż jeszcze nie udało mi się pojechać do Francji ) podróży przywiozłabym stare, piękne, pachnące książki zakupione w antykwariatach. Byłyby to książki pisane oryginalna, starą francuszczyzną. Książki, które już niejedna osoba miała w rękach, i które niejedną osobę przyprawiły o łzy. Byłyby to m.in :
-"Mały książę" - książka, którą uważam za jedną z książek o pięknym przekazie nie tylko dla dzieci.
-"Dżuma" - lektura, która w liceum przyprawiała mnie o ból głowy i z której miałam niestety ocenę dostateczną, ale wierzę że w oryginale zachwyciłaby moje serce.
-"Nędzników" - ekranizacja tej książki przywołuje u mnie wiele wspomnień, gdyż jako małe dziecko oglądałam ją z tatą. Po wizycie we Francji chciałabym trzymać w rękach papierową wersje tego dzieła.
Przywiozłabym także wspomnienia z antykwariatów, które udałoby mi się odwiedzić. Zawsze gdy wchodzę do takich miejsc, czuję że otaczają mnie niesamowite historie ukryte w pojedynczych, często małych i zapomnianych przedmiotach. Historie ludzi, czasem szczęśliwe, a czasem tragiczne. A w Paryżu to uczucie byłoby z pewnością jeszcze cudowniejsze niż w Polsce!
Fragmenty książek wyżej opisanych trzymam teraz w rękach. Niestety są to jedynie wydruki i kserokopie, które czytam i tłumaczę (jestem studentką filologi romańskiej). Mając jednak możliwość pojechania do Francji, z mojej pierwszej podróży przywiozłabym właśnie takie książki. I u mnie na półce na pewno by się nie kurzyły !
Weroniko, powodzenia na romanistyce i aby Twoje marzenie o podróży do Paryża szybko się ziściło :) W końcu kierunek studiów zobowiązuje :)
UsuńDaria napisała :
OdpowiedzUsuńZ Paryża przywiozłabym beret. Aby był dla mnie ciepłym wspomnieniem w te
nadchodzące zimne dni. :)
bryy, ja dziś włączyłam ogrzewanie....
UsuńKlaudia napisała :
OdpowiedzUsuńZ Paryża przywiozłabym le tablier- fartuch z francuskim wzorem, bo lubię gotować a przy tym i brudzić się i lubię je sobie kolekcjonować różne z różnych zakątków. Przywiozłabym też zdjęcia, żeby mieć jakąś pamiątkę i le parapluie- parasol z nadrukowanymi małymi wieżyczkami, przydałaby mi się w Paryżu, bo ostatnio padało i w Polsce też.
Małgorzata napisała :
OdpowiedzUsuńNajpiękniejszą pamiątką jaką przywiozłabym z Paryża byłaby... właśnie miłość. Miłość do języka i kultury. Bo taka miłość może zmienić całe życie człowieka, może nim bardzo silnie pokierować.
P.S. Poza tym silnym,pięknym i wzniosłym uczuciem przywiozłabym sobie jeszcze autograf Zlatana Ibrahimovicia ;-)))
Mam w domu fana PSG ;)
UsuńSandra napisała :
OdpowiedzUsuńPrzywiozłabym zbiór zdjęć i pamiątek, które zdobyłabym odwiedzając miejsca,
w których była i którymi się zachwycała Julia Child.
Ktoś tu czytał "Moje życie we Francji" :)
UsuńGratuluje
OdpowiedzUsuń