Dziś drugi dzień la braderie de Lille, który jest największym pchlim targiem (le marché aux puces) w Europie! Zgodnie z długoletnią tradycją, odbywa się on zawsze w pierwszy weekend września. Miasto przeżywa wtedy prawdziwą inwazję amatorów rzeczy używanych (des objets d'occasion), staroci (des antiquités) oraz omułków (des moules) (więcej na ten temat TUTAJ). Według informacji podawanych w mediach, w tym roku la braderie de Lille odwiedziło już około 2 miliony osób!
Przy okazji, chciałabym podać Wam dwa słowa, które często używane są w kontekście pchlich targów :
1. chiner : kupować używane przedmioty / starocie po okazyjnej cenie na wyprzedażach typu pchli targ lub w specjalnym sklepie; często poprzedzone wielogodzinnym szperaniem na stoiskach
2. un chineur / une chineuse : osoba, która lubi chiner
Źródło : Figaro |
Et vous, aimez-vous chiner?
Intéressant ;) Gdybym miała możliwość, z chęcią wybrałabym się na taki pchli targ :)
OdpowiedzUsuńCordialement!
Ja również :)
UsuńTo trzeba naprawde zobaczyc na wlasne oczy, zeby zdac sobie sprawe z ogromu przedsiewziecia.
OdpowiedzUsuńWnioskuję, że jest wśród nas naoczny świadek :D Pochwal się, co udało Ci się kupić na tym targu?
UsuńMieszkalam w Lille, wiec moge poswiadczyc ;) Obkupilam sie ksiazkami za grosze (doslownie), udalo mi sie tez kupic plyte winylowa z muzyka Chopina za 0,50 €. To jest dopiero aubaine, co?
UsuńQui :) Jestem wielką amatorką łażenia po targach staroci :) Może kiedyś uda się tam pojechać :)
OdpowiedzUsuńalessandra
A czy Włosi też się w starociach lubują?
UsuńO! To o mnie ;-)
OdpowiedzUsuńCo do tego nie mam najmniejszej wątpliwości :)
UsuńAle co wspolnego ma to slowo z Chinami ?
OdpowiedzUsuńAkurat nic :) To chiner pochodzi od słowa échiner = travailler dur.
UsuńMamy jednak drugie chiner, które oznacza barwić materiał na kolorowo na sposób chiński, więc w tym przypadku słowo jak najbardziej wywodzi się od słowa la Chine :)
Ce marché est fantastique :)
OdpowiedzUsuńOglądałem relacje z tego targu, bodajże w środowym Le13H.
Kilka ciekawych "starych mebelków" wpadło mi w oko, ale to już takie zboczenie zawodowe ;)