Lubicie gotować? Eksperymentować? Przeszukiwać godzinami Internet w poszukiwaniu nowego przepisu? Ja bardzo lubię, choć moje podejście do gotowania można nazwać kulinarną hiperbolą. Okresy, kiedy spędzam dużo czasu w kuchni, przeplatają się z okresami, kiedy omijam ją szerokim łukiem. Jestem pewna, że Susan - autorka książki W mojej francuskiej kuchni, nie ma takiego problemu ;)
Susan Loomis jest Amerykanką, którą osiedliła się w Normandii. Na swoim koncie ma 10 książek kucharskich i powieści autobiograficznych, w których opisuje swoje życie na północy Francji. Prowadzi szkołę kucharką, a lekcji gotowania udziela we własnym domu mieszczącym się w dawnym klasztorze. Niedawno w Polsce została wydana jej ostatnia książka W mojej francuskiej kuchni zainspirowana rozmowami autorki z Francuzami na temat francuskiej kuchni i francuskiego stylu życia, w której znajdziecie aż 85 przepisów!!! Z tej okazji Wydawnictwo Literackie ufundowało dla Was 3 egzemplarze. Więcej na temat zawartości książki przeczytacie u Uli z bloga Francais mon amour.
(na podstawie materiałów promocyjnych Wydawnictwa)
-------------------------------------------------------
KONKURS
-------------------------------------------------------
Aby wziąć udział w konkursie i wygrać 1 z 3 egzemplarzy książki należy
wybrać jedno francuskie danie (przystawkę/danie główne/deser),
które chciałbyś/chciałabyś, żeby przygotowała dla Ciebie Susan i uzasadnić swój wybór
Gdybym ja brała udział w konkursie, poprosiłabym Susan o przygotowanie tarte au citron. Nie da się ukryć, że moja tarta cytrynowa jest najlepsza (przepis TUTAJ), więc chętnie stanęłabym z Susan w szranki ;)
ZASADY WYSYŁANIA ZGŁOSZEŃ
Odpowiedzi konkursowe należy umieszczać w komentarzu pod dzisiejszym wpisem. Jeśli nie posiadasz konta "blogowego" i zostawiasz komentarze jako anonimowy czytelnik, wyślij
zgłoszenie do mnie, na adres jholosyniuk[małpa]poczta.onet.pl Ja następnie opublikuję Twoją odpowiedź na blogu, ujawniając jedynie Twoje imię. Każde zgłoszenie potwierdzane jest przeze mnie mailowo. Jeśli w ciągu kilku godzin nie otrzymasz potwierdzenia, skontaktuj się ze mną jeszcze raz!!
Uwaga : każdy uczestnik konkursu może wysłać tylko jedno zgłoszenie!
CZAS TRWANIA KONKURSU
Zgłoszenia należy przesyłać od 30 maja (poniedziałek) do 5 czerwca (niedziela) do północy.
UWAGA! nagrody wysyłane są tylko na terenie Polski.
(jeśli mieszkasz za granicą, możesz podać adres kogoś z rodziny mieszkającej w Polsce)
-------------------------------------------------------
WYNIKI
-------------------------------------------------------
Jak zwykle wybór był bardzo ciężki, szczególnie że widzę ile serca i czasu wkładacie w Wasze odpowiedzi. Szkoda, że marna ze mnie wróżka, chętnie rozmnożyłabym to i owo ;)
Nagrody wędrują do (kolejność przypadkowa):
Nagrody wędrują do (kolejność przypadkowa):
Moniki za przygodę z alzackim bigosem, czyli choucroute
Joanny za wierszyk o madeleine (Proust byłby z Ciebie dumny ;))
Marty za crème brulée - niech książka przyda się również Twoim uczniom :)
Dziękuję wszystkim za udział i do następnego konkursu :D
Polecam książkę serdecznie! Wygrałam ją właśnie u Uli :) książka napisana rewelacyjnie + bardzo fajne przepisy.. pochłonęłam ją jednego dnia :)
OdpowiedzUsuńA tarta cytrynowa mmm chyba też byłabym za :)
Cóż, jako mama Małego Pożeracza Naleśników (zwanego również przez mojego męża Żarłoczną Piranią ;) - tak, uwielbia jeść i to nie tylko naleśniki :)) muszę przyznać, że skorzystałabym z tej cudownej sposobności i wykorzystałabym Susan do przygotowania duuużej ilości Crêpes Suzette. Chciałabym, żeby ktoś w końcu zrobił pyszne naleśniki dla mnie, dzięki którym odzyskałabym siły do tworzenia kolejnych dziesiątek, setek, a może nawet tysięcy naleśników dla swojego dziecka. Hm, przyznać muszę, że pewnie niepostrzeżenie zapakowałabym pod stołem również kilka naleśników od Suzan "na potem" ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry wybór :) Moja teściowa robi je na święto Chandelleur z dodatkiem likieru Cointreau. Pychota!
UsuńPatrycja napisała :
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała, aby Susan przygotowała dla mnie mój ulubiony deser - crème brulée. Ta pyszna mieszanka cukru, żółtek, śmietanki, wanilii i skarmelizowanego cukru jest dla mnie namiastką paryskiego nieba. Gdy jem ten francuski deser, zawsze czuję się jak prawdziwa Paryżanka, która siedzi na tarasie Café de Flore i obserwuje paryską ulicę, chłonąc zapachy i dźwięki Miasta Świateł. Mieszkając w Polsce, nieczęsto mam okazję skosztować tego pysznego niebiańskiego obłoczka, a nawet jeśli, to nigdy nie jest tak doskonały jak prawdziwy francuski crème brulée. Dlatego bardzo bym chciała, aby Susan przygotowała dla mnie ten deser, którym podzieliłabym się z Mamą, abyśmy razem mogły przenieść się wprost pod paryskie dachy i paryskie niebo :)
Wszystko zawsze smakuje lepiej w towarzystwie :)
UsuńŚladami proustowskiej powieści,
OdpowiedzUsuńw głowie mi się nie mieści
nie spróbować pyszności takiej jak magdalenka
przy której każde podniebienie wymięka
przygotowana przez Susan kuchmistrzynię
jedząc ją każda troska i problem przeminie
prawdopodobnie wreszcie poprawnie przyrządzona
po raz pierwszy zostałaby bez wyrzutów strawiona
i chociaż słodycze wcale nie uzdrawiają
pyszne magdalenki Susan i nas uszczęśliwiają:)
I jak się nie zgodzić z takim przesłaniem? ;)
UsuńWitam Cię serdecznie
OdpowiedzUsuńOto odpowiedz na konkurs:
"
Susan przygotuj mi dziś proszę croquembouche - ptysiową piramidę słodkości
Niech w moim brzuchu dziś ten rarytas zagości.
Krem patissiere niech moje podniebienie kusi
To prawdziwa uczta dla zmysłów być musi.
Karmel uwiedzie moje kubki smakowe
One od rana są już gotowe
Prawdziwa francuska uczta ptysiowa
Po zjedzeniu tego przysmaku czuje się jak nowa.
Bo tak marzę o takiej francuskiej słodkości
Która w moim domu na chwilę zagości
I przeniesie mnie w świat słodkich przyjemności
Dla mnie i dla wszystkich moich gości.
"
Pozdrawiam Kasia;)
Widzę, że kuchnia nastraja Was poetycko :)
UsuńKasia napisała:
OdpowiedzUsuńDanie które mogłaby dla mnie przygotować Suzan to flan pâtissier. Jadłam je kilkakrotnie we Francji, jednak w moim wykonaniu nie jest tak dobre;( Z największą chęcią znowu zjadłabym flan przygotowany w mistrzowski sposób! ;)
Długo nie mogłam przekonać się do tego deseru ze względu na jego teksturę. Teraz na pewno bym nim nie pogardziła ;)
UsuńAnia napisała :
OdpowiedzUsuńGdybym mogła prosić Susan o przygotowanie mi jednego francuskiego dania, byłoby to... Croque monsieur :) I już mówię dlaczego ze wszystkich francuskich potraw wybrałam chyba tę najmniej wyszukaną... Gdy mieszkałam we Francji, zaprosiłam znajomych studentów do siebie na wieczór. Obiecałam im przygotować słynne tosty mojego dziadka (rozmawialiśmy po angielsku, więc zaanonsowałam "toasts"). Nie wiem, czego się spodziewali moi znajomi, ale widocznie czegoś znacznie bardziej wykwintnego, niż to, co znalazło się na stole. Ich zawód na twarzach i komentarz: "Przecież to zwykłe croque monsieur" przypomniały mi o różnicach kulturowych między Francją a Polską. W Polsce raczej rozczarowanie na twarzach gości nie byłoby aż tak widoczne :) W każdym razie, może Susan potrafi zrobić z tego dania coś wyjątkowego, tak, żeby w przyszłości moi goście powiedzieli: "Może to i zwykłe croque monsieur, ale za to jakie pyszne - takich jeszcze nie jedliśmy".
Ciekawa jestem skąd Twój dziadek znał na nie przepis ?? :D
UsuńMarzy mi się prawdziwe francuskie fondue - potrawa bazująca na moich dwóch ulubionych symbolach Francji, serze i winie. Mieszkając w Heksagonie przekonałam się, że, pomijając moją drugą połówkę, Francuzom w gotowaniu ich dań nikt nigdy nie dorówna, aczkolwiek pani Susan wygląda dość sympatycznie, więc chętnie obdarzyłabym ją kredytem zaufania ;).
OdpowiedzUsuńJestem wielką miłośniczką zup, dlatego chciałabym, żeby Susan przygotowała dla mnie jedną z francuskich zup. Osobiście znam z nazwy tylko dwie: jedną z nich jest zupa cebulowa z grzankami, a drugą Bouillabaisse. I właśnie mój wybór pada na tą drugą. Bardzo lubię jeść ryby. Co do owoców morza, to poza krewetkami nie miałam okazji ich nawet spróbować. Nie wiem jak się z nimi "obchodzić" i która część jest jadalna. Dlatego wiem, że są bardzo nikłe szanse, na to, że kiedyś sama przygotuję tę zupę w domu. A zamawiając ją we francuskiej restauracji, narażam się tylko na wstyd, nie wiedząc jak ją jeść. Mimo tego chciałabym choć raz w życiu spróbować tą znaną na wybrzeżu Morza Śródziemnego zupę. To byłoby dla mnie całkiem nowe doświadczenie zarówno kulinarne, jak i smakowe. Dlatego byłabym niezwykle szczęśliwa, gdyby Susan ugotowała dla mnie właśnie to konkretne danie. Mogłabym podpatrzyć, jak Ona przygotowuje wszystkie składniki, jak je kroi, następnie miesza i przyprawia. To pozwoliłoby mi wzbogacić swoją wiedzę kulinarną. I nawet jeśli miałaby mi zupa Bouillabaisse nie posmakować, to chciałabym ją spróbować. Po to, bym mogła mieć swoje własne zdanie na jej temat.
OdpowiedzUsuńWyjawię Ci sekret - ja też nigdy jej nie jadłam, więc chętnie bym się do Was wprosiła na prezentację i degustację :)
UsuńAnia napisała : W takiej przytulnej, uroczej, francuskiej kuchni jak z okładki książki chciałabym sobie usiąść na stołeczku drewnianym i przyglądać się bez końca jak Susan przygotowuje dla mnie ogromną ilość makaroników. Takich różnokolorowych, błyszczących jak z wystaw najlepszych paryskich cukierni. Chciałabym zobaczyć jak Susan przygotowuje składniki, miesza ciasto, dodaje barwnik a ja z ciekawością wypatruję jaki kolor otrzyma masa. Potem jak robi z masy takie okrągłe słoneczka na blaszce, uważając aby były równej wielkości. I gdy słoneczka wylądują w piekarniku, miesza składniki kremu. I nareszcie zlepianie ciasteczek w całość, w czym chętnie pomogę, za dużo chyba nie da się zepsuć ;-)... W dzieciństwie godzinami przesiadywałam w kuchni przypatrując się jak mama przygotowuje całe stosy pączków z marmoladą. Każdy zobaczyłby wtedy na mojej buzi pełnię szczęścia :-)
OdpowiedzUsuńZa makaroniki dałabym się pokroić! Próbowałam raz zrobić, ale wszystko wylądowało w koszu. Na razie nie mam odwagi, żeby spróbować jeszcze raz ;)
UsuńA ja bym poprosiła Susan, żeby upiekła mi prawdziwe, francuskie croissanty. Albo jeszcze lepiej: nauczyła mnie jak je piec - to by dopiero było wyzwanie. Wybrałam croissanty, bo to niby podstawowa przekąska, a jednocześnie tak trudno je zrobić samemu. Szczególnie takie prawdziwe pyszne i francuskie!
OdpowiedzUsuńPieczenie croissantów wymaga nie lada siły. Ciasto wałkuje się na wszystkie możliwe sposoby, ze wszystkich stron :)
UsuńMonika napisała :
OdpowiedzUsuńPoprosiłabym o przygotowanie Choucroute - "pożywnego posiłku z kiszonej kapusty, na którym piętrzy się pokaźna góra różnych kiełbas, boczku, peklowanej łopatki, wędzonej szynki i ziemniaków". A to z prostego powodu:: kiedy byliśmy w Alzacji, wyczerpani robieniem setek zdjęć i okrutnie głodni, zasiedliśmy w centralnym punkcie miasta w Strasbourgu w "Au Gutenberg". Co prawda zanim zasiedliśmy, to musieliśmy swoje odczekać w kolejce po wolny stolik ale w końcu się udało i od razu nasze głodne oczy powędrowały na menu leżące na stole. W kilka minut mieliśmy wybrane danie, po czym przyszła pani kelnerka i zabrała "nasze" menu, które służyło tu dodatkowo jako obrus (niesprzątniety stolik po poprzednich gosciach) i polozyla nowy, czysty obrusik, z tym samym menu...z małym wyjątkiem...zakreśliła z listy jakiś 30-40 dań tylko 6 tłumacząc, że jedynie te 6 dań jest dostępnych...Zrobiliśmy więc kolejny szybki rzut oka na menu, prawdziwie szybki bo nie było za bardzo w czym wybierać, trochę z kwaśną miną wybraliśmy w koncu coś dla siebie: ja: La tarte flamblee a moj partner właśnie Choucroute, bo to danie zapowiadało się obiecująco - tyle mięsa a ona taki głodny!!! Nasze oczy pilnie śledziły kroki kelnerki, która w koncu przyjęła zamówienie. Żałuję tylko, że nie miałam włączonej kamery, kiedy przyniosła mojemu współtowarzyszowi ową Choucroute!! Chyba mu sie słabo zrobiło i oblał go zimny pot. Taki głodny...a nic nie zje! Okazało się, że wyglądało tak samo okropnie jak i smakowało :/ Zjadł ze dwa kawałki mięsa, bo wypadało chociaż sprobować, a ja po drugiej stronie stolu nie mogłam powstrzymać się od smiechu!; Nie powiem- sama spróbowałam kapusty i całkiem mi smakowała, reszty nie odważyłam się tknąć! (Mojemu partnerowi kapusta nie przypadła do gustu). Wyszlismy prawie tak samo głodni jak przyszliśmy bo moja tarta była taka cieniutka, że potrzebowałabym dziesięciu takich, żeby się najeść :P Niemniej całą zjadłam :) Nie byliśmy zadowoleni ale wspomnienia kulinarne z Alzacji (nie tylko ta wizyta się do tego zalicza), pozostaną w naszych wspomnieniach na zawsze! :)
A dlaczego akurat to danie wybrałam? Bo mój tata, który uważa, że obiad bez mięsa to nie obiad, nie mógł uwierzyć, że Choucroute może nie smakować. No jakże: pyszna kiszona kapusta i tyle różnych rodzajów wysmienitego mięsa? I jeszcze po francusku!A poza tym co to za marnowanie pieniędzy- zamawiasz takie drogie danie i nie jesz? Idziesz po bulkę do sklepu zaraz po "zjedzeniu" obiadu? Jak to tak? A jednak....Chciałabym mu podać to danie ugotowane przez Susan by usłyszeć "skorygowaną" ocenę. I zobaczyć kolejny raz tę nietuzinkową minę! :) Ja nie mam zamiaru zabierać się sama za to danie! O nie!
W zeszłe wakacje byliśmy w Alzacji i jadłam tam najlepszą tarte flambee na świecie. Później próbowałam odnaleźć ten smak w Bretanii (mamy tutaj sieć alzackich restauracji) - na próżno. Choucroute nie udało mi się skosztować. Ale polowałam na ten z rybami, a nie mięsem.
UsuńJak szaleć, to szaleć! Zamówiłabym u Susan cielęcinkę (de la vallée de la Seine:-) duszoną w normandzkim cydrze, a do pełni szczęścia brakowałoby mi tylko deseru. Z chęcią spróbowałabym "teurgoule", czyli lokalnej wersji ryżu na mleku. Po takiej uczcie marzyłabym już tylko o sjeście w magicznym przyklasztornym ogrodzie, bo przecież na pewno tam taki jest :-)
OdpowiedzUsuńKto jak kto, ale Ty Moniko mogłabyś stanąć w szranki z Susan i na pewno byś wygrała :D
UsuńEwelina napisała :
OdpowiedzUsuńGdybym miala okazje poprosic Susan o przygotowanie francuskiego dania bylby to Coq au vin.
Przyrzadzilam kiedys ta potrawe dla moich francuskich przyjaciol ktorzy zachwycali sie daniem mowiac ze pyszne!! dopytywali czy to.... tradycyjne polskie danie i ze wygladem delikatnie zblizone jest do francuskiego Coq au vin... o smaku nie wspomnieli :-)
Moj Coq au vin przygotowalam wg francuskiej receptury...i chyba cos wyszlo nie tak ;-)
Mysle ze dzieki Susan moglabym je przyrzadzic perfekcyjnie oraz poznac tajniki przyrzadzania Coq au vin i wielu innych francuskich pyszności.
Jestem za ! Kiedyś mnie poniosło i przygotowałam tę potrawę z 4 kilogramowego prawdziwego koguta :D
UsuńMaciej napisał :
OdpowiedzUsuńGdybym mógł poprosić panią Susan o przygotowanie jednego dania, zdecydowanie wybrałbym coś, związanego z kuchnią normandzką. Nigdy nie byłem jeszcze w tym regionie, ale wiem, że częstym produktem, wzbogacającym dania jest rukiew wodna, więc może jakaś rybka (np. pstrąg) z rukwią wodną?! Uwielbiam poznawać nowe smaki, a kuchnia normandzka jest mi całkiem obca, więc jak na początek, myślę, że byłby to naprawdę dobry wybór :)
Chętnie zdradziłabym Bretanię z Normandią ;)
UsuńJe suis sûr que ce livre contient des recettes aussi doux que le français lui-même. Je voudrais avoir la vie en Pologne pour que je puisse participer aussi quelqu'un.
OdpowiedzUsuńJa poproszę o Polonaise nasączoną rumem, z kremem z kandyzowanymi owocami i z powłoczką z bezy na górze. Dowiedziałam sie o tym ciastku od francuzki jakież wielkie było jej zdziwienie, że ja nie wiedziałam co to jest. Dla mnie jest to pyszny ślad tego, że historia Francji i Polski się splatały. Dostałam od Yveline przepis. Jest bardzo pracochłonny i wymaga wyższych umiejętności kulinarnych :) Teraz zawsze jak mam gości to biegnę do mojej paryskiej cukierenki, aby je kupić. Une polonaise serwuje la polonaise ;)
OdpowiedzUsuńJeden z moich znajomych Francuzów (brał nawet udział w Master Chef) przygotował nam ją kiedyś w swojej francuskiej kuchni - un vrai delice!!!
UsuńTypowym deserem francuskim, który można kupić zapewne w każdym dużym supermarkecie jest cremè brulée. Jednak tylko nieliczni kucharze bądź cukiernicy potrafią przygotować to fantastyczne danie. Rozpływający się w ustach smak śmietanki i chrupiący cukier na wierzchu. Idealny sposób na umilenie każdego spotkania z przyjaciółką lub chwilę oderwania sie od szrej codzienności.
OdpowiedzUsuńChciałabym raz w życiu spróbować prawdziwą rybną zupę, czyli bouillabaisse. Wiem, że niełatwo o dobry, świeży smak, ale chciałabym na pewno wgłębić się w tajniki kuchni śródziemnomorskiej z wykorzystaniem wszystkich dziwnych stworów morskich. Raz w życiu odwiedziłam Prowansję i była to naprawdę uczta dla mojego podniebienia! Bardzo świeża kuchnia, ale za to bardzo francuska. Ani w Hiszpanii, ani we Włoszech nie znalazłam podobnych smaków, a w końcu wszyscy korzystają z tego samego morza! No ale najwyraźniej silny charakter Francuzów odzwierciedla się także i w kuchni, i jest absolutnie nie do podrobienia. Za dobre bouillabaisse dałabym się teraz pokroić. I za dźwięk szumu fal, widok wrzosów i ciepły wieczór na tarasie jednego z francuskich domów... Ach!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawą obserwację poczyniłaś : to samo morze, a tak różne smaki w zależności spod ręki której nacji wychodzi potrawa.
UsuńJa bym poprosił o krem bawarski (crème bavaroise) lub krótko: Bavarois - co prawda Bawaria leży w Niemczech, ale krem ma pochodzenie francuskie. Można spotkać wersje z truskawkami, owocami leśnymi czy też granatami (j'adore). Urzekły mnie w tym deserze jego wygląd i prostota; nie miałem jednak okazji go spróbować, dlatego też chciałbym by Susan mi takie cudo przygotowała...
OdpowiedzUsuńJest to deser, który moja teściowa kupuje w lecie przy okazji różnych rodzinnych imprez. Lekki i orzeźwiający pod warunkiem, że nie przesadzi się z cukrem, co niestety się zdarza. Polecam :)
UsuńA ja poprosiłabym o podstawę - ciasto francuskie. Receptura ciasta francuskiego z prawdziwego zdarzenia jest dla mnie marzeniem do spełnienia. Z takiego ciasta mogłabym wyczarować słone i słodkie tarty, croissanty, ciasteczka, rogaliki i paszteciki - wszystkie najlepsze przepisy z francuskiej kuchni.
OdpowiedzUsuńO tak! Jedno ciasto a nieskończona liczba możliwości :)
UsuńGdybym mogła poprosić Susan o przygotowanie dla mnie jednego francuskiego dania, jako miłośniczka deserów wybrałabym crème brulée. Studiując język francuski, miałam okazję zagłębić się we francuską kulturę, między innymi tę kulinarną. Wierzę, że byłaby to niesamowita podróż w paryskie strony, do których chętnie zabierałabym moich uczniów. Nie ma nic najwspanialszego niż podróże, które kształcą, które poszerzają nasze horyzonty, również te smakowe. Jednocześnie wybór ten na pewno spodobałby się moim podopiecznym, którzy są smakoszami wszelkich słodyczy! :-) kto wie, może i sama nauczyłabym się przygotowywać ten wyjątkowy deser tak, aby moje zajęcia stały się prawdziwą kulinarną ucztą, z językiem francuskim w tle... :-)
OdpowiedzUsuńMarta
p.s. Nie wiem czy mój mail doszedł, prawdopodobnie mógł trafić do spamu.
Creme brulee nie jest taki trudny w realizacji na jaki wygląda. Spróbuj koniecznie!
UsuńTylko będziesz musiała zainwestować w palnik. Inne zastępcze metody kompletnie się nie sprawdzają :/
W takim razie niewątpliwie będę musiała spróbować, czego nie robi się dla swoich uczniów... :) to niewątpliwie kolejny dobry pomysł na wykorzystanie realiów na zajęciach, tym bardziej takich, które mogą trafić przez żołądek do serca. A chyba o to nam chodzi? VIVE LA FRANCE!
UsuńMAIS... żeby zrobić to naprawdę dobrze, musiałbym spróbować crème brûlée z rąk samej Susan :)), a książka również byłaby wykorzystywana na zajęciach, bez wątpienia możnaby było z niej czerpać wiedze na temat kultury i cywilizacji francuskiej et voilà - mamy kolejny pomysł na ćwiczenie cywilizacyjne podczas zajęć! :)
Marta
Witek napisał :
OdpowiedzUsuńMoje "konkursowe zamówienie" to bugnes lyonnaises, czyli "bugnes" z Lyonu. To takie pączki, ciastka czy może bardziej faworki; każdy tłumaczy po swojemu. Do wykonania bugnes wykorzystuje się kilka łyżeczek rumu - dlatego te słodkości budzą apetyt; niezbędne na Tłusty Czwartek pączki zapewne smakowałyby niesamowicie w wykonaniu Susan :)
Mam pewien problem z tym konkursem, ale to za chwilę. Gdybym miał wybrać swoją ulubioną pozycję z kuchni francuskiej, to wybrałbym gratin. Danie, które jest genialne w swojej prostocie, dające ogromną swobodę składników, które nie zmusza do spędzenia pół dnia na gotowaniu i kolejnego pół na sprzątaniu kuchni. Pomimo tej przeciętności — uwielbiam je. Problem pojawia się w pytaniu konkursowym, bo nie jestem przekonany, czy chciałbym, żeby przygotowała je dla mnie Susan. Dlaczego? Dlatego… Znam osobę, która potrafi przygotować gratin jedyne w swoim rodzaju. Nie kończyła ona żadnej szkoły kucharskiej, nie ma czasu na eksperymentowanie w kuchni, a składniki często są z naklejką „budget”, ale zawsze przygotowuje je specjalnie dla mnie. To właśnie z tego powodu jest to dla mnie najlepsza potrawa na świecie. Zawsze mam problem, żeby się nią najeść, bo ciągle mi jest mało i to pomimo zjedzenia całej blachy. Podsumowując: czasami nie chodzi o to, jak wyszukane jest danie, jak bardzo eco są składniki i ile gwiazdek ma restauracja — czasami najważniejsze jest to, że ktoś włożył w nie swoje serce :) Dlatego przepraszam Cię Susan, ale wolę by ktoś inny dla mnie gotował.
OdpowiedzUsuńPS:
Nie zmienia to faktu, że Susan może udzielić kilku porad ;P
Oj Ty mój przekorny Czytelniku :P
UsuńNie można odmówić Ci racji - nawet najprostsze danie zrobione z sercem smakuje lepiej niż potrawa z restaurant gastronomique :)
PS Moja ulubiona gratin to gratin dauphinois :D
Ojejku, wzruszyłam się... ;-)
UsuńMałgosia napisała (niedziela, godzina 23.02)
OdpowiedzUsuńoproszę o Ratatouille! Niektóre smaki i potrawy w nierozerwalny sposób łączą sie ze zdarzeniami z przeszłości. I wlasnie ta śmiesznie nazywajaca sie potrawa kojarzy mi się z dziecinstwem i kuchnią mojego taty. Tata często przyrządzał takie danie i szczerze mówiąc dość dlugo bylam przekonana,ze specjalnie sie wyglupia i celowo tak zabawnie nazywa to danie "ratatuj"! Dlatego chetnie sprobowalabym tego prowansalskiego dania w oryginalnym wykonaniu Pani Susan! Czy bylby to kompletnie nowy, nieznany mi smak?Czy moze autorce udaloby sie "uratatowac"smak zapamietany z mojego dzieciństwa...?
Trudne wyzwanie przed Susan - ze smakami z dzieciństwa się nie dyskutuje ;)
UsuńCiekawa jestem, gdzie Twój tata nauczył się przyrządzać ratatouille?
Dlatego właśnie napisałam, że chętnie posmakowałabym tego dania w oryginalnym wykonaniu Susan:) Skonfrontowałabym wówczas zapamiętany smak z dzieciństwa (polskie ratatuj taty) z prawdziwym prowansalskim smakiem ratatouille Susan? ;)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Gosia
Kiedy wyniki konkursu? ;)
OdpowiedzUsuńO, ja też przeskakuję z nóżki na nóżkę i wyczekuję niecierpliwie :) Widocznie druga połowa Jury - psiurek - nie chciał/a współpracować ;)
UsuńWYNIKI JUŻ NA BLOGU !!! :)
OdpowiedzUsuńMERCI BEAUCOUP! Teraz nie pozostaje mi nic innego jak nauczyć się robić ten deser... :)))
OdpowiedzUsuńMarta
W ostatnich wysokich obcasach jest wywiad z ta autorka, nawet dosyc ciekawy. Ale zdziwil mnie przepis zalaczony do wywiadu, jest to zupa, ktora podobno Francuzi jadaja na okraglo, z botwiny. Kiedy bylam we Francji nie sposob bylo kupic buraki i botwine, a tutaj prosze jedza ja na okraglo !
OdpowiedzUsuńFaktycznie mało typowy francuski przepis ;)
UsuńBuraki czy botwinę można kupić w sklepie bio lub na targu, w zwykłym sklepie lub supermarkecie co najwyżej można kupić gotowane buraki najczęściej pakowane próżniowo.