Ostrygi (les huîtres) - jeden z najniebezpieczniejszych francuskich przysmaków 😉. Znajomość z nimi może skutkować zatruciem pokarmowym lub utratą palców, ręki a nawet głowy 😉.
Po raz pierwszy spróbowałam ostryg dobrych kilka lat temu u moich teściów. Musiała być ku temu ważna okazja. Dokładnie nie pamiętam, ale obstawiam urodziny. Ostrygi uważane są za produit de luxe (czytaj - są drogie), więc zwykły śmiertelnik delektuje się nimi od święta, na przykład podczas wigilijnej kolacji (tak, tak kochani, nie ma sprawiedliwości na tym świecie... podczas gdy Polak pałaszuje taniego karpia pachnące mułem, Francuz delektuje się ostrygami owianymi morską bryzą 😛). Tak naprawdę zjadłam wtedy tylko jedną ostrygę, bo więcej nie przeszło mi przez gardło. Byłam z siebie bardzo dumna - udało mi się przełknąć żywego gluta o smaku słonej wody i soku z cytryny, i zachować twarz 😉 Choć nie jestem wielką fanką ostryg, to jeśli tylko mam okazję, zawsze chapsnę 2 lub 3. Myślę, że podobnie jak z foie gras, do ostryg trzeba po prostu dojrzeć.
Gdzie kupować?
Najlepiej u sprawdzonego sprzedawcy ryb i owoców morza (un poissonier), żeby mieć pewność, że ostrygi są świeże (frais / fraîche).