czwartek, 2 kwietnia 2015

Wpadki i wypadki - rozwiązanie konkursu

Drodzy Czytelnicy,

Śpieszę Wam donieść, że konkurs, w którym nagrody ufundowało Wydawnictwo Literackie został rozstrzygnięty!!!

Wśród nadesłanych zgłoszeń panowały dwie tendencje : pierwsza to wpadki językowe, druga to wpadki sytuacyjne związane z różnicami kulturowymi. Żeby było sprawiedliwie, postanowiłam nagrodzić 2 wpadki językowe (ponieważ było ich więcej) i 1 wpadkę sytuacyjną. Nie da się ukryć, że tym razem królowały wpadki dotyczące intymnej strony ludzkiej natury :))

Książka Wpadki i wypadki Josephine F. autorstwa Mazarine Pingeot (do wyboru wersja papierowe lub e-book) wędruje do (kolejność przypadkowa):

1. Kasi za wpadkę językową :Zawsze byłam maniaczką j. francuskiego i Francuzów, gdy miałam tylko okazję z jakimś porozmawiać korzystałam na maxa. Jeszcze na studiach przyjechali Francuzi na wymianę z Erazmusa, zamieszkali w akademiku, oczywiście pierwsza zadeklarowałam, że możemy się zając nimi wraz z innymi studentkami, tylko ja mówiłam w miarę po francusku. Chodziliśmy z nimi na imprezy, zwiedzaliśmy miasto, byłam przeszczęśliwa, że mogę trochę sprawdzić swój francuski. I stało się chyba wpadłam jednemu w oko i pewnego dni zaprosił mnie do siebie wieczorem, wkurzyłam się bo zabrzmiało to jednoznacznie, chciałam odpowiedzieć, że mam swoje zasady, powiedziałam "j'ai mes règles' co znaczyło, że mam okres :). Zrobił wielkie oczy i powiedział, że" to może za kilka dni"? Więcej się nimi nie spotkałam i chciałam się zapaść pod ziemię ;)

2. Joli za wpadkę językową : Nie wiem czy moja "wpadka" będzie aż tak spektakularna, jak niektóre tu opisane, ale też się podzielę :) Z powodu tego, że mój chłopak jest Francuzem oczywiste jest to, że ja uczę się francuskiego a on polskiego. Często dumni z nowych "osiągnięć językowych" chwaliliśmy się nowo opanowanymi zwrotami/słowami/itp. Przed jednym z jego przyjazdów do Polski tyrałam jak wół, żeby nauczyć się jak najwięcej. Mój wybór padł na rozdział o zwierzętach.
Mój chłopak często testuje moją wiedzę mówiąc jedynie "powiedz coś po francusku". Wtedy ja produkuję się, a on mi przyklaskuje. Pech chciał, że mój Ukochany zapragnął wziąć do Polski swojego przyjaciela. Podczas pierwszego wieczoru, gdy we trójkę jedliśmy kolację w restauracji, mój Skarb chciał pochwalić się moimi postępami przed przyjacielem i poprosił mnie o powiedzenia paru zdań po francusku. Zaczęłam nieśmiało i standardowo.. że mam na imię Jola, że mieszkam tu i tam.. i tego typu oczywistości.. ale po chwili odpaliłam, że ostatnio uczyłam się zwierząt.. zachęcona prośbami Panów postanowiłam pochwalić się nowymi umiejętnościami i wypaliłam "J'ai une jolie chatte". .... Oklasków nie było, za to były salwy śmiechu. Chłopcy płakali ze śmiechu przez około 15 minut. Gdy powiedzieli mi, że w slangu francuskim pochwaliłam swoje organy rozrodcze myślałam, że spalę się ze wstydu. Do końca ich pobytu kolega mojego chłopaka każdego poranka witał mnie przeogromnym uśmiechem :D Od tej pory wszystkiego czego się nauczę konsultuję uprzednio z chłopakiem, by nie popełniać tego typu gaf ;)

3. Izy za wpadkę sytuacyjną : Pamiętam taką historię, trochę żenującą mimo wszystko. Lata temu byłam odwiedzić mojego dobrego znajomego we Francji. No i jeden z pierwszych wieczorów z jego znajomymi - centralnie byłam ja i kilku chłopaków (jestem introwertyczką, przy okazji łatwo się peszę w pewnych sytuacjach..). Wchodzimy i się witamy - ja z tymi wszystkimi chłopakami - czyli wymieniamy "la bise". Przy czym ja, jak to Polka, dawałam cmoka w te policzki. Poczułam się niepewnie, jak od razu chłopaki się rozchichotali - dopiero na sam koniec witania mi wyjaśnili, że "la bise" po francusku daje się "w powietrze", muskając się policzkami. Hm. Spaliłam się jak burak, no a to tylko "drobna" różnica kulturowa przecież była.. ;) 


Pozostałym osobom bardzo dziękuję za udział w konkursie. 
Czytanie Waszych historii z życia wziętych 
to murowana poprawa humoru :):) 
Żałuję, że nie mogłam obdarować Was wszystkich. 

Wszystkie wpadki dostępne w komentarzach pod TYM wpisem.
 Zajrzyjcie tam koniecznie!! 
I bądźcie czujni - konkursowe licho nie śpi ;) 


6 komentarzy:

  1. Hihihi, wszystkie są fajne :) Ale wpadka Kasi chyba najbardziej mnie rozbawiła :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy raz coś wygrałam :D Ale się cieszę (przynajmniej na coś się przydała ta wpadka.. ;) ).
    A propos historii Joli, to ja się trochę zdziwiłam, jak Le Petit Journal - program Canal+ nadawany około 20tej - w którymś z odcinków właśnie z tego zdanka zorganizował temat przewodni. Nakręcili kilka żenujących scenek, w których łapali swoich rozmówców na "joli chatte". Bo rozmowa zawsze zaczynała sie od kotów, rzecz jasna. Potem tylko padało pytanie.. "alors, elle est jolie ta chatte?" (!!!!) eeee... rumienili i zakrztuszali się prawie wszyscy.. ;) Swoją drogą NIE WYOBRAŻAM sobie tego tematu w takim ujęciu w polskiej telewizji o tej porze. No może po 22giej, ale nie wcześniej..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że wygrana przyniosła Ci radość. To tylko potwierdza, że książka powędruje w dobre ręce :)

      Oj tak, lekkość obyczajów we francuskich mediach może czasami zaskoczyć ;)

      Usuń
  3. Naprawdę prześmieszne!!! :) Gratulacje dla zwyciężczyń!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli chcecie poznać wpadki językowe czytelników 12 największych blogów językowych w tym Francuski przez Skype to zapraszam na http://www.sprachcaffe.com/polski/2014/konkurs.htm (konkurs zorganizowany w 2014 roku ale wpadki będą aktualne przez wiele lat:))
    A tutaj lista blogerów: http://www.sprachcaffe.com/polski/2014/konkurs.htm

    OdpowiedzUsuń