wtorek, 15 września 2015

Moj Paryż, moja miłość - wywiad z Pauliną

Dzisiaj wpis wyjątkowy, bowiem mam ogromną przyjemność gościć na blogu Paulinę Wnuk-Crépy znaną w blogosferze jako Mama w Paryżu, a od niedawna również jako autorka książki Mój Paryż, moja miłość. Postanowiłam zadać Paulinie kilka pytań i dowiedzieć się czegoś więcej na temat tego bardzo osobistego  i eklektycznego, bo łączącego w sobie wiele gatunków, przewodnika po stolicy Francji. Zapraszam na wywiad, w którym Paulina odsłoni przed Wami kulisy pisania książki oraz zdradzi kilka sekretów, które z pewnością zachęcą Was do sięgnięcia po ten nietypowy przewodnik, który sama przeczytałam z dużym zainteresowaniem i polecam z czystym sumieniem :) 



 ---------------------------------------
WYWIAD
---------------------------------------

Kilka tygodni temu została wydana Twoja książka Mój Paryż, moja miłość. W blogosferze zawrzało. Pojawiły się bardzo przychylne recenzje. Sama jestem świeżo po lekturze. Powiedz, skąd narodził się pomysł, by chwycić za klawiaturę i zapisać myśli na dysku twardym?

Pomysł na napisanie książki tlił się w mojej głowie już od dość dawna, za sprawą czytelniczek  i czytelników mojego bloga, którzy nieustannie powtarzali, że powinnam przelać moje myśli i słowa na papier. Oczywiście, co innego mieć zamiar, a co innego zrealizować plany i marzenia. I tu z pomocą przyszło wydawnictwo Pascal, które zaproponowało mi wydanie książki o tematyce zbliżonej do mojego bloga. W ten sposób, po wielu intensywnych miesiącach ciężkiej, lecz wspaniałej i twórczej pracy, powstał Mój Paryż, moja miłość.

Czytając książkę, zastanawiałam się, jak ją sklasyfikować. Nie jest to typowy przewodnik po Paryżu. Oprócz informacji turystycznych, znajdziemy w niej wątki autobiograficzne, anegdoty, przepisy kulinarne, analizę francuskiego społeczeństwa, rady praktyczne odnośnie życia w Mieście Świateł. Ciekawa jestem, ja Ty definiujesz to, co stworzyłaś. 

Przyznam się szczerze, że nie potrafię do końca odpowiedzieć na to pytanie. Nie jest to książka klasyczna, należąca do typowej literatury kobiecej. Myślę, że klasyfikacja, jako przewodnik nie będzie słuszna, lecz podpinanie Mojego Paryża pod kategorię autobiografii również nie będzie właściwe. Książka to zbiór przemyśleń, historii z mojego życia, informacji o stolicy Francji i jej mieszkańcach, ale również źródło wiadomości i ciekawostek kulturalno-historycznych. To taki miszmasz, zupełnie jak mój blog.
 

Jestem bardzo ciekawa, jak wyglądał od kuchni cały proces twórczy. Jaką drogę przeszła książka zanim trafiła w ręce czytelników? Ile czasu zajęło Ci jej napisanie? Skąd czerpałaś inspiracje? 

Wyczytałam gdzieś, że napisanie tego typu książki pochłania autorowi około roku, wliczając w to oczywiście poprawki itp. Ja niestety nie miałam takiego luksusu czasowego. Wydawnictwo chciało koniecznie opublikować książkę na początku lata. Aby ukazała się ona 1 lipca, z końcem kwietnia musiałam oddać wszystkie rozdziały, z naniesionymi poprawkami, do ostatecznej akceptacji, a zaczęłam ją pisać w ... styczniu! Miałam więc dokładnie cztery miesiące na stworzenie czegoś, co będzie na jako takim poziomie. Sprawy nie ułatwiała mi moja kilkumiesięczna córeczka, z którą siedziałam w domu, gdyż wszystko to odbywało się podczas mojego urlopu wychowawczego… Tak więc, na pisanie wykorzystywałam każdy moment dnia i nocy. Na szczęście, znalazłam nianię, która przychodziła na kilka godzin dziennie, inaczej nie dałabym rady… A inspiracje… Cóż, wystarczy usiąść w kawiarni i popatrzeć dokoła, przejść się paryską ulicą, porozmawiać z mieszkańcami stolicy… To miejsce jest samo w sobie inspiracją dla wielu, już od wieków!

Domyślam się, że pisanie książki jest bardzo ekscytujące, ale również bardzo wyczerpujące i stresujące. Trzeba pisać regularnie, przestrzegać terminów. Co sprawiło Ci wyjątkową trudność? Czy zdarzyło Ci się zapaść na niemoc twórczą? :) 


Musiałam ułożyć sobie plan pracy i grafik na cztery miesiące. Trzymałam się go kurczowo i oznaczał on jeden rozdział na tydzień, a tydzień liczyłam od poniedziałku do piątku. W weekend miałam obie dziewczynki, więc nie było możliwości prawdziwej pracy. Niedzielne wieczory i noce to był czas na nanoszenie poprawek. Rytm był zabójczy, ale opłaciło się! Jestem z siebie zadowolona i bez wahania podjęłabym się takiego wyzwania jeszcze raz. Jeśli chodzi o pomysły, to najtrudniej było rozpocząć każdy z rozdziałów, a później szło już z górki! Miałam oczywiście przygotowany szeroki konspekt, który wcześniej stworzyłam. Został on zaakceptowany przez redakcję, więc podążałam wytycznymi w nim zawartymi. 

Tematyka Twojej książki jest bardzo zróżnicowana. Miejscami musiałaś wykazać się dużą erudycją. W jaki sposób zbierałaś materiały do książki? 

Moja rozległa i dość szeroka wiedza na temat Paryża spowodowana jest miłością do tego miasta oraz ciekawością, które zawsze we mnie wzbudzało. Jedna z moich koleżanek, na stałe mieszkających w Paryżu, przyznała kiedyś, że uwielbia ze mną spacerować, gdyż zawsze mam coś do powiedzenia na temat miejsca, w którym się przechadzamy. Byłabym jednak niezwykle pretensjonalna, gdybym przyznała, że rzucam faktami i datami z pamięci, niestety aż tak dobrze poinformowana nie jestem! Zakupiłam wiele wspaniałych i pasjonujących książek, oraz buszowałam w internecie. Inspiracją byli również moi znajomi, przyjaciele i rodzina, którzy całkowicie nieświadomie przyczynili się do napisania tej książki. Ich historie, opowieści, anegdoty, wszystko to znalazło swoje miejsce w poszczególnych rozdziałach.

Osoby, które czytają Twojego bloga Mama w Paryżu, wiedzą, że nie boisz się poruszać kontrowersyjnych tematów i nie dbasz o poprawność polityczną. Również w książce piszesz szczerze o życiu w Paryżu, o paryżanach, którym niejednokrotnie wytykasz przywary. Opisujesz nawet ich seksualne upodobania  :) Nie obawiasz się, że niektóre tematy mogą lekko zszokować polskiego czytelnika? Że wyidealizowane wyobrażenie o Paryżu pryśnie niczym bańka mydlana? :) 

Czy słyszeliście kiedyś o "syndromie paryskim"? To rodzaj choroby depresyjnej spowodowanej emocjonalnym rozczarowaniem, na które zapadają zawiedzeni turyści przyjeżdżający do stolicy Francji z wyobrażeniami i wizami miasta zaczerpniętymi z amerykańskich komedii romantycznych.... I przeżywają absolutny szok, gdyż Paryż to nie tylko romantyczna stolica starego kontynentu, to również olbrzymi spot imigracyjny mieszkańców północnej Afryki, to zatłoczone i brudne ulice, to uliczni złodzieje, to kebaby i chińskie knajpy z podejrzanym jedzeniem. Ja moich czytelników ostrzegam przed właśnie takimi sytuacjami, aby „ich bańka” i czar miasta nie prysł. Przygotowani, wiedzą czego się spodziewać. Mimo to, jak wskazuje tytuł Mój Paryż, moja miłość, kocham to miasto i właśnie tę jego część pragnę pokazać. Przedstawiam miasto jako romantyczne, zwariowane, szalone, pełne tajemniczych i uroczych miejsc. Moja miłość do Paryża nie jest ślepa. Mimo iż darzę stolicę ogromnym sentymentem, potrafię dostrzec jej wady. Nie kocham Paryża ponieważ, lecz kocham go pomimo! 




W książce opisujesz wiele sposobów spędzania wolnego czasu w Paryżu, trasy turystyczne, miejsca, których nie znajdziemy w żadnym tradycyjnym przewodniku, podajesz przepisy na francuskie dania. Czy wszystko sprawdziłaś na własnej skórze? Proszę się przyznać z ręką na sercu ? :)
 
Z ręką na sercu, nie zwiedziłam dwóch miejsc, o których piszę, i o czym przyznaję się w książce. Wynika to z mojej klaustrofobii. 90% adresów, które proponuję czytelnikom, zweryfikowałam osobiście, pozostałe 10% to „miejsca” moich znajomych. W niektórych przydarzyły mi się śmieszne i zabawne historie, w niektórych raczej przeżyłam koszmar, więc jasno i klarownie piszę o nich na stronach mojej książki. Przez 15 lat życia w Paryżu, na pewno się nie nudziłam!

Na koniec chciałabym Cię poprosić, abyś zachęciła Czytelników mojego bloga do sięgnięcia po Twoją książkę. Może zdradzisz im jakiś sekret, który z jakiś powodów nie znalazł się w książce? 

Myślę, że książka powinna spodobać się czytelnikom Twojego bloga Justyno, ponieważ są oni całkowitymi fanami Francji i wszystkiego co francuskie. Lektura mojej książki będzie dla nich oknem na Paryż. Dzięki niej poznają stolicę z zupełnie nowej, innej perspektywy. Trudno jest oceniać swoją własną pracę, jednak jak do tej pory inni ocenili ją bardzo dobrze, i zdecydowanie przypadła do gustu nie tylko frankofilom! Sekretów, które nie znalazły się w książce, niestety nie mogę zdradzić, może kiedyś będę ich potrzebowała do napisania kontynuacji, kto wie….???? Jednak zdradzę nowinkę turystyczną. Już na jesień tego roku, otworzone zostanie Vill’Up, czyli stymulator skoków. Wentylator będzie dmuchał aż do 240km/h, co sprawi, że będzie jednym z najmocniejszych w Europie! Całkiem niezły zastrzyk adrenaliny. Kto wie, może się wybiorę, aby następnie podzielić się wrażeniami na moim blogu!
 
* wszystkie zdjęcia pochodzą z prywatnego archiwum Pauliny 

Jeśli czujecie niedosyt i chcecie dowiedzieć czegoś więcej na temat książki Pauliny, zapraszam do przeczytania recenzji napisanych przez moje koleżanki blogerki : recenzja Magdy, recenzja Uli.

 -----------------------------------------
KONKURS
-----------------------------------------

A teraz niespodzianka!! Wydawnictwo Pascal ufundowało dla Was nagrody :):)

Aby wziąć udział w konkursie i wygrać 1 z 3 egzemplarzy książki należy odpowiedzieć na pytanie 

Jaką pamiątkę przywiózłbyś / przywiozłabyś z Paryża i dlaczego? 


Ja z mojej ostatniej "prawdziwej" wizyty w Paryżu (wycieczek na lotnisko nie liczę ;)) przywiozłam niebieską koszulkę Paris Saint-Germain zakupioną w firmowym sklepie klubu na Champs-Elysées - oczywiście nie dla mnie ;) 

  ZASADY WYSYŁANIA ZGŁOSZEŃ

Odpowiedzi konkursowe należy umieszczać w komentarzu pod dzisiejszym wpisem. Jeśli nie posiadasz konta "blogowego" i zostawiasz komentarze jako anonimowy czytelnik, wyślij zgłoszenie do mnie, za pomocą formularza kontaktowego, który znajduje się po lewej stronie bloga, wraz z Twoim imieniem i adresem e-mail. Niestety tym razem formularz odmówił posłuszeństwa :( Proszę o maile na adres jholosyniuk[at]poczta.onet.pl Ja następnie opublikuję Twoją odpowiedź na blogu, ujawniając jedynie Twoje imię. Każde zgłoszenie potwierdzane jest przeze mnie mailowo. Jeśli w ciągu kilku godzin nie otrzymasz potwierdzenia, skontaktuj się ze mną jeszcze raz!! Uwaga : każdy uczestnik konkursu może wysłać tylko jedno zgłoszenie!

CZAS TRWANIA KONKURSU

Zgłoszenia należy przesyłać od 15 września (wtorek) do  21 września (poniedziałek) do północy. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone 22 września (wtorek). Przepraszam Was, nie wyrobiłam się z czytaniem... Dajcie mi jeszcze jeden dzień !


UWAGA! nagrody wysyłane są tylko na terenie Polski.
(jeśli mieszkacie za granicą, możecie podać adres kogoś z rodziny w Polsce)
 
 -------------------------------------------
WYNIKI
-------------------------------------------

Nadszedł czas ogłoszenia wyników. Przysłaliście około 40 zgłoszeń. Jak zwykle bardzo się postaraliście. Wybór był bardzo trudny! Przeczytałam dokładnie wszystkie zgłoszenia. Niektóre z nich mnie nawet zainspirowały :) 

Nagrody wędrują do :
Ana nas za pudełko pełne wspomnień
(Ana nas proszę o szybki kontakt, ponieważ nie mam do Ciebie adresu!!
Marty za motywację do zmian
Kasi za zdjęcie z fotobudki

Zwycięzcom gratuluję, a pozostałym osobom bardzo dziękuję za udział w konkursie i jak zwykle żałuję, że mam tylko trzy egzemplarze do rozdania, bo jesteście SUPER!!!  

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czujesz niedosyt?
Zajrzyj na Facebook, Youtube lub Quizlet :) 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 
 

68 komentarzy:

  1. byłabym szczęśliwa mając , gdyz w przyszłym roku w kwietniu sa moje urodziny a ostatniego marca rocznica slubu nota bene 25 i chcę zrobic mężowi niespodzianke i poleciecć na weeken własnie do Paryża
    W Paryzu byłam dwa razy z czego drugi raz bardzo krótko parę godzin w drodze gdzie indziej i ciagle czuje niedostyt...
    a odpowiadając na pytanie " Jaką pamiątkę przywiózłbyś / przywiozłabyś z Paryża i dlaczego?"
    to i tu jest problem ... hihihi bo sama nie wiem , za pierwszym razem była to wieza Eifla , plus flakonik perfum , za drugi apaszka Paris biało-czarna elegancka ,była to pamiatka spontaniczna i breloczek dla córci (breloki z kazdego zakątka zwozimy ), a tym razem....hmmm , to tez bedzie niespodzianka spontaniczna , bo kto wie co na miejscu wpadnie mi w oko ;p , ale na pewno będzie ,to zakladka , bo kocham czytać i zbieram zakładki

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a i jeszcze na pewno ze słodkości makaroniki ;)

      Usuń
    2. Trzymam kciuki, żeby romantyczny weekend w Paryżu doszedł do skutku i gratuluję pięknej rocznicy ślubu !!

      Usuń
  2. Przywiozłabym krem z kasztanów, ponieważ jest przepyszny !

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja przywiozłabym na zapas Macarons od Pierre Herme! O tak! :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Madame Figaro! Z zasady nie zbieram pamiatek, ale z podrozy przywoze lokalne gazety czy wybrane kobiece magazyny [oczywiscie jesli jest to jezyk, ktory ogarniam ;)]. Bardzo lubie Madame Figaro, to dla mnie taki odpowiednik Wysokich Obcasow.

    Fajny wywiad!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo fajny pomysł. Taką gazetę można otworzyć kilka lat później i sprawdzić, co działo się wtedy na świecie.
      Przy okazji przypomniał mi się pewien francuski (chyba francuski, w każdym bądź razie spotkałam się z nim po raz pierwszy we Francji) zwyczaj, kupowania gazety w dniu narodzin dziecka i podarowania mu jej jak trochę podrośnie :)

      Usuń
  5. Z Paryża przywiózłbym wspomnienie romansu pachnące liliowymi perfumami. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ewa napisała :
    Z moich częstych podróży do Paryża najbliższe mojemu sercu są czarno-białe
    zdjecia Paryża kupione podczas spaceru po Champs-Elysées oraz kolorowy
    rysunek kupiony na Montmartre. Wszystkie pamiątki zostały oprawione w ramki
    i zawisły na ścianie w salonie. Teraz co dziennie spoglądając na nie,
    czuje, że część Paryża jest u mnie w domu. Uwielbiam usiąść wygodnie,
    patrzeć na nie i wspominać cudowne chwile spędzone w Paryzu oraz marzyć o
    następnych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z mojego pierwszego wyjazdu do Paryża przywiozłam dwa plakaty kupione również na Montmartre :)

      Usuń
  7. Monika napisała :
    Wino jest oczywiście obowiązkowym upominkiem z podróży do Francji.oraz
    kosmetyki Francuskie kosmetyki cieszą się uznaniem na całym świecie, ale u
    nas dostępne są już od wielu lat i niekiedy są dużo tańsze Oprócz tego
    warto również zaopatrzyć się w kosmetyki regionalne, stworzone z
    naturalnych składników, jak np. mydło marsylijskie produkowane z oliwek czy
    kosmetyki z lawendą .

    OdpowiedzUsuń
  8. Planuję zobaczyć Paryż po raz pierwszy,ale nie ostatni w styczniu przyszłego roku.Najważniejsza pamiątka pozostanie w moim sercu,ale najchętniej przywiozłabym ze sobą do Polski jednego Francuza,żeby mi w długie zimowe wieczory opowiadał o Francji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Anonimie, wyślij do mnie wiadomość z namiarami na Ciebie :)

      Usuń
  9. Jola napisała :
    Ja kupiłabym starą książkę lub płytę u bukinistów. Kocham zapach tych
    rzeczy jakby wiatr paryski powiewał później na półce w pokoju.

    OdpowiedzUsuń
  10. Monika napisała :
    Z mojej podróży do Paryża przywiozłabym przede wszystkim muzykę oraz
    zdjęcia, mnóstwo zdjęć, które każdego dnia przypominałyby mi czas, który
    tam spędziłam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Pamietam, ze z mojego pierwszego pobytu w Paryzu przywiozlam kosmetyki Yves Rocher, bo akurat byly przeceniane, a tutaj w Anglii one niespecjalnie sa dostepne :) Najczesciej przywoze wino i sery, ale to nie tylko z Paryza. Nie kupuje pamiatek, bo nie wiem co mialabym z nimi robic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to co? Postawić w widocznym miejscu, żeby kurz łapały ;)

      Usuń
  12. Elżbieta napisała :
    Z Paryża przywiozłabym... mojego francuskiego znajomego , który robi
    najwspanialsze naleśniki z Nutellą i amaretto:-) ( jestem strasznym
    łasuchem i lubię jak ktoś robi dla mnie pyszności ;-) )

    OdpowiedzUsuń
  13. Małgosia napisała :
    Ja bym przywiozła zdjęcia. Robie ich dużo i w różnych miejscach. I to sa dla mnie najlepsze pamiatki :) Wina bym nie przywiozla bo z doswiadcsenia wiem ze ono nigdy nie smakuje tak samo ;) A! I koniecznie jakis zapas ksiazek po francusku! Dla uczacych sie rzecz jasna :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ostatnio, kiedy byłam w Paryżu, miałam wyjątkowego pecha i musiałam ominąć Luwr, gdyż we wtorki jest zamknięty... Jakże byłam niepocieszona! Zwiedzałam więc wszystko co popadnie, robiłam kilometry pieszych wycieczek i masę zdjęć. Odwiedziłam także zakamarki typowo "paryskie", gdzie można dostać najlepsze lokalne sery i wino. Oczywiście zakupiłam 3 rodzaje, mocno owinęłam w papierki i zabrałam do Polski. Pan Sprzedawca był na tyle uprzejmy, że na paragonie zapisał mi dokładnie numerki serów i konkretne nazwy, tak żebym na pewno następnym razem się nie powtórzyła! Mam ten paragon do dziś, a jego sklep na targu rzeczywiście planuję odwiedzić jeszcze raz :-) Drugą pamiątką, jaką musiałam sobie przywieźć z Paryża, były... pasiaste trampki, zakupione w H&M (ale za to w jednym z tych bardziej reprezentatywnie położonych). Paryż zaskoczył mnie wielkością i moje stopy niestety szybko to poczuły, a że zwiedzałam w butach koncertowych, bo miałam jedynie przedpołudnie przed koncertem w Théâtre des Champs-Élysées... Długi to był dzień i długa historia! Gdybym więc miała pojechać jeszcze raz i coś sobie przywieźć... na pewno byłyby to kolejne sery na spróbowanie i wino. Paryż to także kopalnia dobrych ujęć fotograficznych, więc tym razem zabrałabym swojego Zenita z biało-czarną kliszą i poszalałabym z artystycznymi zdjęciami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, jak przywoziłam sery autokarem do Polski. Istne szaleństwo, biorąc pod uwagę, że podróż trwała ponad 24 h!

      Usuń
  15. A ja przywiozłam sobie męża :)))

    OdpowiedzUsuń
  16. Elżbieta napisała :
    Marzę o tym, żeby wybrać się do Paryża z mężem, a przywiozłabym stamtąd tak
    cudowne wspomnienia romantycznych chwil, które po jakmiś czasie były by tak
    wyidealizowane, że trzeba by było wracać żeby stały się jeszcze piękniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  17. Bożena napisała :
    Z mojej ostatniej podrozy do Paryza przywiozlam apaszke, niebieska w malenkie wieze Eifla i bardzo ja lubie. Jestem pewna, ze po kolejnej wyprawie przybedzie mi skarpetek ;)
    Jestem une frileuse wiec kocham wszelkie des plaids, des foulards, des chales, des chausettes i oczywiscie des coussins remplis de noyaux de cerises.
    Poniewaz powoli zbliza sie zima, a zima oznacza kanape, puszystego kota, kubek goracego kakao, cieply pled i goraca poduszke z pestkami czeresni no i oczywiscie czas na czytanie, wiec nie byloby zle, gdyby ksiazka "Moj Paryz, moja milosc" trafila wlasnie w moje rece.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem frileuse :) Siedzę przed komputerem opatulona w ciepły koc.

      Usuń
  18. Choc paryskie wino i serek moge kupic u siebie w Hamburgu, to z pewnosia te przywiezione smakowalyby bardziej''wiarygodnie'', bo z sentymentem. I moze jeszcze jak na lasucha przystalo, slodkosci od Ladurre. Bajkowe wystawy maja i tyle pysznosi w jednym miejscu! Oczywiscie cos dla oka i wspomnien tez, wiec bylaby to sniezna kula z paryskim akcentem. Znalazlaby miejsce w Bozonarodzeniowej wiosce, ktora co roku stoi u mnie na komodzie (troche juz tych kul mam :) I moze to banalne zbieractwo, ale zbieram tez magnesy z roznych panstw, wiec pomimo ze Paryz juz mam, to i tak bym cos wyjatkowego wypatrzyla. Ale najcenniejsze sa wspomnienia, ktorych Paryz dostarcza zawsze. [PL adres posiadam :) ]

    OdpowiedzUsuń
  19. Na początek kupiłabym coś dla podniebienia. W moim przypadku byłoby to pudełko marrons glaces. Drugie niebywale ważne pudełeczko wypełniłabym kasztanami i spadającymi liśćmi (kocham Paryż jesienią) do tego kilka kamyczków - gravier ze skwerku, patyczek lukrecji, kilka papierków po pralinkach i karamelkach oraz ziarenka mocnej kawy a na koniec dosłownie psik legendarnego zapachu "Eau Sauvage" Dior. Zamknąć pudełeczko, otwierać w chwili nostalgii za tym cudownym miastem. Trzeci element wymaga sprzętu. To nagranie na wysokiej jakości dyktafonie dźwięków przestrzennych Paryża. Moje kroki po mieście, wizyty w sklepach, rozmowy na paryskich bazarach. Dźwięki budzącego się miasta np. filiżanki w kafejkach aż po dźwięki metra. Co do obrazu to każdy teraz pstryka, pstryka i pstryka a tak naprawdę najpiękniejsze jest niebo w tym mieście (tak pięknie szare). To jest właśnie moja pamiątką z Paryża.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że nigdy nie jadłam marrons glaces?
      Muszę szybko naprawić ten błąd, bo intuicja mi podpowiada, że nie pożałuję :)

      Usuń
  20. Weronika napisała :
    Miałam okazje zwiedzić Paryż, dzięki Bogu obyło się bez ,,paryskiego
    syndromu" miasto mnie urzekło :) Pamiątka, którą ze sobą wzięłam, by
    podzielić się z bliskimi kawałkiem Francji miała ciężką przeprawę przez 30h
    w autobusie i z pysznego sera camembert z walizki wyjęłam bliskim
    nienajsmaczniejszy upominek. Ale kartonowe opakowanie francuskich serów
    camembert jest do dziś :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Maja napisała :
    Od kiedy zakochałam się w Paris z każdej le voyage staram się przywozić les
    friandises, których nie można acheter en Pologne lub są trudne do
    znalezienia w les magasins. Mam dużo les amis którzy są les gourmets i z
    każdego mojego pobytu przywożę im les cadeaux w takiej właśnie formie.
    Najczęściej są to fikuśne słoiczki des confitures ( a zwłaszcza des
    mirabelles) , małe puszeczki des pâtés, le miel ( najczęściej de la lavende
    et de la framboise) , les fromages – i tutaj mam pole do popisu bo le choix
    jest badzooo duży, la mousse du chocolat i parfois les baguettes. Po każdym
    powrocie przygotowuję dla moich przyjaciół les surprises: do woreczka du
    satin wkładam des gourmandises które j’ai acheté i obowiązkowo dołaczam les
    macarons- bardzo multicolore i słodkie. Za trois tygodnie wyjeżdżam do
    Paryża i kolejny raz będę chercher niespodzianek pour mes amis, które będą
    mogli d’ abord connaitre a nastepnie manger i przez to chociaż w ten sposób
    przybliżę im moje ukochane miejsce czyli Paris. Mam nadzieję trouver coś
    czego jeszcze nie przywoziłam, coś czym zaskoczę nie tylko moich przyjaciół
    ale i siebie, dlatego mam w planach visiter małe rodzinne sklepiki w
    których na pewno znajdę bardzo oryginalne łakocie :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Roksana napisała :
    Z Paryża przywiozłabym najchętniej....kawałek nieba, pod którym cierpkość
    wina smakuje najlepiej, melodyjne rozmowy brzmią w tle a urocze zapachy
    rozchodzą się wokół.

    OdpowiedzUsuń
  23. Komentarz juz swoj tu mam, ale czytam ja sobie wlasnie facebook i bammm! ''6 pomyslow na ciekawe pamiatki z Paryza''. Nie mialam pojecia o istnieniu ksiegarni ''Shakespeare and Company''. Prezent stamtad ...MARZENIE!
    http://www.tanie-loty.com.pl/blogi/5945-6-pomyslow-na-ciekawe-pamiatki-z-paryza.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam tę księgarnię i za każdym razem będąc w Paryżu odwiedzam ;) Maja

      Usuń
    2. Słyszałam o tej księgarni. Pojawia się czasami w filmach. Nie wiem, czy nie widziałam jej nawet u Woody Allena :)

      Usuń
  24. Moja mama przywiozła mi ze swojej podróży pierwsze paryskie upominki, jakie dostałam. Były to rycina z widoczkiem na Notre Dame de Paris, kupiona u bukinistów oraz puszka kremu z kasztanów. To teraz mam ogromny sentyment i kupuję je innym jako pamiątki i drobne upominki :) Sama z Paryża przywożę przede wszystkim zdjęcia, których robię bardzo dużo. To dla mnie najlepszy nośnik przeżytych chwil i pamiątka na lata.

    OdpowiedzUsuń
  25. Halka napisała :

    Z podróży do Paryża - jako pamiątkę przywiozłabym coś, co symbolizuje początki mojej miłości do tego miasta, do Francji, od czego wszystko się dla mnie zaczęło, a więc ...książkę, film lub najnowszą płytę Vanessy Paradis. Rzeczy, w których odnajdę język francuski. Urzeczona kiedyś "la sonnerie de la langue français", zachwycona podobnie jak cała rzesza innych ludzi, językiem Molière'a. Mój początek, moja miłość ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię jej ostatnią płytę. Moja ulubiona piosenka to "le Rempart".

      Usuń
  26. Monika napisała :
    Przede wszystkim chciałabym mieć kiedyś możliwość coś z Paryża przywieźć :)
    Słyszałam wiele o rozczarowaniach paryskich, ale nie zniechęca mnie to do
    tego miasta i nie przestałam marzyć w wyjeździe. A najlepsza pamiątka?
    Pewno słynne makaroniki lub kasztany (których nigdy nie jadłam!) bo
    straszny ze mnie łasuch :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Marta napisała :
    Z Paryża mam już kilka pamiątek, więc odpowiem przewrotnie, że kolejnym
    razem z przywiozłabym... motywację. Nie jestem materialistką, a w życiu
    bardziej cenię przeżycia. Moja pierwsza wycieczka do Paryża skończyła się
    totalnym przewartościowaniem moich ideałów i pomysłów na życie, obrałam
    całkiem nową ścieżkę, nauczyłam się francuskiego, poznałam inne regiony
    Francji, lokalnych ludzi itd,.. dzięki czemu moje życie prywatne i zawodowe
    wygląda dzisiaj tak, a nie inaczej:)
    Mogę więc powiedzieć, że z każdej następnej wyprawy do Paryża na pewno
    przywiozę ze sobą kolejną dawkę motywacji - do życia, do działania, do
    spełniania marzeń.

    OdpowiedzUsuń
  28. Cześć Justyna! Nieźle się nagłowiłam nad Twoim pytaniem, bo od dłuższego czasu nie przywożę już z podróży tradycyjnych pamiątek - nie lubię gromadzić wokół siebie przedmiotów, które głównie "zbierają kurz". :) Czasem kupię pocztówki, jeśli znajdą się wyjątkowo ładne (o to wbrew pozorom wcale nie tak łatwo), lub jakiś ciuch czy torebkę, gdy trafię na coś wyjątkowego - przypominają mi na co dzień o miłych chwilach w podróży.

    Co jednak chciałabym przywieźć akurat z Paryża? Zdjęcia z fotobudki, które można by potem wkleić do albumu lub notesika i opisać lub włożyć do portfela i mieć zawsze przy sobie bądź powiesić na ścianie/ na lodówce zamiast magnesów i uśmiechać się za każdym razem, gdy się na nie spojrzy. Chcę sobie zrobić takie zdjęcia, najlepiej w parze lub ze znajomymi (coś czuję, ze byłby przy tym niezły ubaw) od czasu gdy oglądałam "Amelię" po raz pierwszy, czyli już od dawna, a wciąż tego jeszcze nie zrobiłam! Dla mnie to pamiątka idealna: spełnienie marzenia, które od dawna siedzi w głowie, wspomnienia zaklęte na papierze, od razu wywołane (wiadomo, że teraz trudno się zebrać do wywołania cyfrowych zdjęć), nieobciążające walizki ani portfela. :). No i zdecydowanie wolałabym takie pamiątkowe zdjęcie niż selfie z kija. :D

    Pozdrawiam serdecznie,
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  29. Magda napisała :
    "Les rencontres font les plus beaux voyages", dlatego z wyprawy do miasta
    świateł najchętniej przywiozłabym przyjaciół - a gdyby jednak nie mogli się
    przeprowadzić do Polski, to zabrałabym ze sobą piękne wspomnienia i
    obietnicę kolejnych spotkań. A z rzeczy materialnych koniecznie paryskie
    makaroniki (choć wątpię, czy dotrwałyby do powrotu ;)) i "Notre-Dame de
    Paris" Victora Hugo w oryginale (trzeba mierzyć wysoko, a co!).

    OdpowiedzUsuń
  30. No, w końcu znalazłam czas aby przeczytać wywiadzik! całkiem nieźle Ci on wyszedł ;) Ja chyba nigdy nie byłam rozczarowana Paryżem, ale raczej nie odnalazłabym się tam, gdybym musiała w nim zamieszkać (duże miasta i długie dojazdy do pracy to nie dla mnie :P )... W Paryżu byłam 3 razy i za każdym razem zebrałam piękne wspomnienia oraz nauczyłam się czegoś nowego o Francji i jej mieszkańcach. I mam nadzieję, że go odwiedzę jeszcze nie raz oraz odwiedzę miejsca, o których pisze Paulina.
    A gdy będę następnym razem chciałabym spróbować rozkoszować się nim nieco mniej "jako turystka". Fajnie byłoby znaleźć jakiś jazzowych grajków na ulicy od których mogłabym kupić ich album/demo. I wybrać się do Muzeum Herbaty (w końcu to moje uzależnienie) i stamtąd również wrócić z małymi zapasami. A później, już u siebie w domu, mieć swój mały skrawek Paryża słuchając dźwięków, które w nim poznałam oraz pijąc pyszną herbatę, o której mogłam nauczyć się czegoś w paryskich murach :) Chyba powinnam zacząć planować podróż do Paryża, bo bardzo mi się te moje plany i pamiątki do przywiezienia spodobały :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaa i jeszcze jedno mi się przypomniało! Przywiozłabym zdjęcia kotów! Wszędzie robię zdjęcia napotkanym kotom, w swojej kolekcji mam m.in. koty prowansalskie, szwajcarskie i norweskie. paryskich jeszcze nie mam ;)

      Usuń
    2. Madou, a co z paryskim beretem? ;)

      Usuń
  31. Iza napisała :
    Z Francji przywiozłabym najprawdopodobniej vintage'ową część garderoby zakupioną w Les Puces (ew. byłaby to torba lub walizeczka również w tym gustownym stylu). Najbardziej lubię "praktyczne" pamiątki, które można używać na co dzień. Nie stoją one tylko na półce i nie kurzą się, lecz podczas wiosennego spaceru (ubrana w moją vintage'ową bluzkę zakupioną w Les Puces) przypominają mi o miłym wyjeździe. Dlatego przywiozłabym taką pamiątkę z Francji.

    OdpowiedzUsuń
  32. Na samą myśl o wycieczce do Paryża oczami wyobraźni widzę urocze wieżyczki Eiffle'a w szklanych witrynach, uginające się pod makaronikami i innymi słodkościami półki pâtisserie, stylowe chusty idealne na jesienny wiatr.. Ale doskonale wiem, że miejscem docelowym, jeśli chodzi o pamiątki, byłaby w moim przypadku jakaś podrzędna księgarnia na rogu, jedna z wielu, która akurat napatoczyłaby mi się po drodze. A tam zapewne wydałabym niewielką fortunę. Uwielbiam książki, a oryginalne książki francuskie, zakupione w Paryżu, niosące ze sobą porządną dawkę ulubionego języka w ulubionej formie spędzania wolnego czasu.. Na pewno znalazłyby specjalne miejsce nie tylko na jednej z moich półek, ale i w moim sercu. Dzięki nim mogłabym przeżywać swoją podróż do Paryża tysiące razy w różnych wydaniach. Jednego miesiąca mogłabym tam wrócić jako nastolatka na wymianie szkolnej, drugiego jako rodzima Paryżanka z nieidealną rodziną, a trzeciego jako turysta uwikłany w kryminalną zagadkę. Paryż przestałby być wspomnieniem jednej historii, a stałby się ośrodkiem wielu ludzkich przeżyć, przygód i emocji, których mogłabym doświadczyć razem z bohaterami. A nawet, jeśli nie mieliby oni nic wspólnego z Paryżem, to z taką książką w dłoni, w stu procentach francuską i zakupioną w Paryżu, nietrudno byłoby sobie wyobrazić, że odrywając wzrok od literek i spoglądając przed siebie zobaczę tłum ludzi podziwiających wieżę Eiffle'a, nawet jeśli będę siedzieć w parku nieopodal uczelni. W końcu czytając po francusku, umysł z łatwością przestawi się na francuskie myślenie, a stąd już naprawdę niedaleko do Paryża! :) Nie wspomnę już o rozwijającym aspekcie takich pamiątek, które pozwoliłyby mi poznać nie tylko nowe słówka i wyrażenia, lecz również jeszcze nieodkryte przeze mnie miejsca. Ale zanim wreszcie dotrę do wymarzonego Paryża, myślę, że ,,Mój Paryż, moja miłość'' byłaby idealnym przedsmakiem wizyty w tej paryskiej księgarni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martho, życzę Ci, abyś zawsze pielęgnowała w sobie tę pasję !

      Usuń
  33. Weronika napisała :
    Z mojej pierwszej ( gdyż jeszcze nie udało mi się pojechać do Francji ) podróży przywiozłabym stare, piękne, pachnące książki zakupione w antykwariatach. Byłyby to książki pisane oryginalna, starą francuszczyzną. Książki, które już niejedna osoba miała w rękach, i które niejedną osobę przyprawiły o łzy. Byłyby to m.in :
    -"Mały książę" - książka, którą uważam za jedną z książek o pięknym przekazie nie tylko dla dzieci.
    -"Dżuma" - lektura, która w liceum przyprawiała mnie o ból głowy i z której miałam niestety ocenę dostateczną, ale wierzę że w oryginale zachwyciłaby moje serce.
    -"Nędzników" - ekranizacja tej książki przywołuje u mnie wiele wspomnień, gdyż jako małe dziecko oglądałam ją z tatą. Po wizycie we Francji chciałabym trzymać w rękach papierową wersje tego dzieła.

    Przywiozłabym także wspomnienia z antykwariatów, które udałoby mi się odwiedzić. Zawsze gdy wchodzę do takich miejsc, czuję że otaczają mnie niesamowite historie ukryte w pojedynczych, często małych i zapomnianych przedmiotach. Historie ludzi, czasem szczęśliwe, a czasem tragiczne. A w Paryżu to uczucie byłoby z pewnością jeszcze cudowniejsze niż w Polsce!

    Fragmenty książek wyżej opisanych trzymam teraz w rękach. Niestety są to jedynie wydruki i kserokopie, które czytam i tłumaczę (jestem studentką filologi romańskiej). Mając jednak możliwość pojechania do Francji, z mojej pierwszej podróży przywiozłabym właśnie takie książki. I u mnie na półce na pewno by się nie kurzyły !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weroniko, powodzenia na romanistyce i aby Twoje marzenie o podróży do Paryża szybko się ziściło :) W końcu kierunek studiów zobowiązuje :)

      Usuń
  34. Daria napisała :
    Z Paryża przywiozłabym beret. Aby był dla mnie ciepłym wspomnieniem w te
    nadchodzące zimne dni. :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Klaudia napisała :

    Z Paryża przywiozłabym le tablier- fartuch z francuskim wzorem, bo lubię gotować a przy tym i brudzić się i lubię je sobie kolekcjonować różne z różnych zakątków. Przywiozłabym też zdjęcia, żeby mieć jakąś pamiątkę i le parapluie- parasol z nadrukowanymi małymi wieżyczkami, przydałaby mi się w Paryżu, bo ostatnio padało i w Polsce też.

    OdpowiedzUsuń
  36. Małgorzata napisała :

    Najpiękniejszą pamiątką jaką przywiozłabym z Paryża byłaby... właśnie miłość. Miłość do języka i kultury. Bo taka miłość może zmienić całe życie człowieka, może nim bardzo silnie pokierować.
    P.S. Poza tym silnym,pięknym i wzniosłym uczuciem przywiozłabym sobie jeszcze autograf Zlatana Ibrahimovicia ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  37. Sandra napisała :
    Przywiozłabym zbiór zdjęć i pamiątek, które zdobyłabym odwiedzając miejsca,
    w których była i którymi się zachwycała Julia Child.

    OdpowiedzUsuń